"Masówki" w kopalniach Krupiński i Makoszowy. Możliwy protest

Biznes
"Masówki" w kopalniach Krupiński i Makoszowy. Możliwy protest
Polsat News

Związkowcy zapytali załogi obu kopalń, czy zgodzą się na przejście do pracy w innych zakładach, czy przystąpią do protestów w obronie obecnych miejsc pracy. Kopalnia Krupiński przeznaczona jest do likwidacji, a Makoszowy, która również przynosi straty, może liczyć na dopłaty tylko do końca roku. Załoga z KWK Krupiński chce utrzymania kopalni. W KWK Makoszowy głosowanie potrwa do czwartku.

- Nie mamy niczego na piśmie. Docierają do nas niejasne propozycje mówiące o możliwym przeniesieniu pracowników KWK "Makoszowy" do kopalń Polskiej Grupy Górniczej (PGG), zakładów oddalonych o 50-60 kilometrów. Wiemy też, że najwięcej miejsc jest w kopalniach rybnickich i KWK "Piast-Ziemowit", a najmniej w KWK "Ruda". Tylko tyle. Ludzie nie wiedzą, czym mieliby się tam zajmować, na jakich stanowiskach pracować. Wcale nie jest powiedziane, że pracownik wydobycia pójdzie na wydobycie, a pracownik działu mechanicznego na dział mechaniczny - powiedział Artur Banisz, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Makoszowy".

 

- Gdyby porozumienie z 17 stycznia 2015 roku zostało zrealizowane, bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji. Nikogo nie powinien dziwić niepokój załogi, a już zwłaszcza tych, którzy przez dwa lata nie zrobili nic, by tę kopalnię uratować, choć byli do tego zobowiązani podpisanym porozumieniem - dodał przewodniczący.

 

Od nowego roku bez wsparcia publicznego

 

Przyszłość przynoszącej straty kopalni Makoszowy jest niepewna, bo decyzją Komisji Europejskiej, budżetowe wsparcie dla niej może być udzielane jedynie do końca tego roku. Później kopalnia - jeżeli miałaby dalej działać - musiałaby osiągnąć rentowność.

 

Zgodnie z zawartym w styczniu 2015 r. porozumieniem związkowców z rządem Ewy Kopacz, wszyscy pracownicy kopalni mieli dostać gwarancję zatrudnienia w innych zakładach górniczych.

 

Plan był taki, że rząd pozyska dla kopalni inwestora. Ten jednak nie spełnił wymogów formalnych, podchodząc do ogłoszonego przetargu.

 

Brakuje odpowiednich stanowisk

 

W ostatnim czasie ofertę zatrudnienia górników złożyła Polska Grupa Górnicza. Jej prezes zapewnił, że miejsca pracy dla załogi znajdą się we wszystkich kopalniach spółki.

 

Łącznie kopalnie PGG mogą zatrudnić 1748 osób, czyli więcej niż liczy zabrzańska załoga. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie dla każdego górnika znalazłoby się odpowiednie miejsce pracy. Według "Dziennika Zachodniego" zabrakłoby ich dla 235 osób.

 

Dziennik opublikował listę kopalń PGG, jaka dotarła do Makoszowy, z zestawieniem zapotrzebowania na pracowników w poszczególnych oddziałach i komórkach organizacyjnych.

 

Taka lista pojawia się co roku, jednak w obecnej sytuacji zabrzańskiej kopalni, wskazuje ona, gdzie na jej pracowników czeka zatrudnienie. Okazuje się, że wśród etatów dołowych brakuje ofert dla 120 górników z Makoszowy, a w przypadku etatów na powierzchni dla 115.

 

Chcą zostać w kopalni Krupiński

 

Jak poinformował szef "Solidarności" w kopalni Krupiński Mieczysław Kościuk, frekwencja na masówkach w tym zatrudniającym ok. 2,2 tys. osób zakładzie była "bardzo duża". Związkowcy zadawali górnikom dwa pytania związane z przyszłością kopalni: pierwsze dotyczyło gotowości do przejścia do pracy w innych kopalniach, drugie ws. poparcia działań podejmowanych przez związki w celu obrony zakładu i nieprzekazywania go do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK).

 

- Mandatu zaufania udzieliło nam ponad 90 proc. górników z pierwszej zmiany i 85 proc. z drugiej zmiany. Zdecydowana większość opowiedziała się za pozostawieniem kopalni Krupiński w strukturach JSW i nie chce zmieniać pracy - powiedział cytowany w związkowej informacji Kościuk.

 

Dodał, że w ciągu najbliższych kilku dni zapadną decyzje dotyczące dalszych działań, jakie podejmą górnicze centrale związkowe.

 

W ocenie górników przekazanie kopalni Krupiński do SRK będzie oznaczało jej likwidację i straty dla JSW. - Data przekazania kopalni Krupiński do SRK nie została jeszcze podana, ale gdyby tak się stało jeszcze w tym roku, to JSW nie wykonałaby planu na rok 2017. Wydobycie byłoby niższe o 1,8 mln ton - ocenił związkowiec.

 

polsatnews.pl, PAP, Dziennik Zachodni

ml/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie