"Opony znów mogą zapłonąć". Starcia z policją podczas trzeciej rocznicy Majdanu w Kijowie

Świat
"Opony znów mogą zapłonąć". Starcia z policją podczas trzeciej rocznicy Majdanu w Kijowie
PAP/EPA/ROMAN PILIPEY

Przepychanki z policją, wybicie okien w oddziale rosyjskiego banku i zniszczenie biura prorosyjskiego polityka towarzyszyły w poniedziałek demonstracji z okazji trzeciej rocznicy początku rewolucji na Majdanie Niepodległości w Kijowie.

Przepychanki z policją, wybicie okien w oddziale rosyjskiego banku i zniszczenie biura prorosyjskiego polityka towarzyszyły w poniedziałek demonstracji z okazji trzeciej rocznicy początku rewolucji na Majdanie Niepodległości w Kijowie.


W demonstracji na głównym placu stolicy Ukrainy uczestniczyło w godzinach wieczornych około tysiąca osób. Do przepychanek z policją doszło, gdy członkowie organizacji nacjonalistycznych chcieli wnieść tam kilkanaście opon samochodowych. Zamierzali je podpalić tak, jak w trakcie wydarzeń, znanych jako „rewolucja godności”.


- Rządzący powinni pamiętać, że opony, których używaliśmy podczas rewolucji godności, znowu mogą zapłonąć - ostrzegali występujący na wiecu. - Wiemy, kto robi interesy na wojnie z Rosją! Wiemy, kto ma tam fabryki i świetnie na tym zarabia! - wykrzykiwali pod adresem prezydenta Petra Poroszenki.


Większość opon niesionych na Majdan policjanci jednak zarekwirowali; dotarło tam kilka, które po podpaleniu dymiły w centrum Kijowa. - No to mamy piękny obrazek dla rosyjskiej telewizji - z ironią komentował ratownik medyczny, który obserwował te wydarzenia. Relacjonowały je też dziesiątki kamer telewizyjnych.

 

PAP/EPA/ROMAN PILIPEY

 


"Pójdziemy do sztabu zdrajcy Ukrainy"


Głównym mówcą na wiecu był Mykoła Kochaniwski, dowódca batalionu OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów), który walczył z prorosyjskimi separatystami w Donbasie. - Po podpaleniu opon czas na ukaranie choćby jednego wyrzutka. Pójdziemy do sztabu zdrajcy Ukrainy, Medwedczuka! - nawoływał.

 

PAP/EPA/ROMAN PILIPEY


Kolumna jego zwolenników wraz z innymi, obecnymi na wiecu ludźmi, ruszyła ulicą Chreszczatyk w kierunku biura Wiktora Medwedczuka. Ten adwokat, w przeszłości szef administracji byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy, uznawany jest za "głos" prezydenta Rosji Władimira Putina na Ukrainie i wiernego lobbystę interesów Kremla. Medwedczuk jest też przyjacielem Putina, który jest ojcem chrzestnym jego córki, Darii.


Po dotarciu do biura Medwedczuka zaczęto w nie rzucać kamieniami, racami i świecami dymnymi. Obecna na miejscu policja nie interweniowała. Kochaniwski zapewniał wcześniej, że celem demonstracji nie jest walka z policjantami, lecz z oligarchami i rosyjskimi agentami w ukraińskich władzach. Niewielki ogień, który pojawił się w jednym z okien biura, ugasiła dyżurująca tam ekipa straży pożarnej.

 

PAP/EPA/ROMAN PILIPEY


Zginęło ponad 100 osób


Kilkanaście minut później uczestnicy marszu wybili szyby w oddziale rosyjskiego banku Sbierbank. Policja nie poinformowała o zatrzymaniach. Akcja na Majdanie zakończyła się przed północą czasu lokalnego.

 

PAP/EPA/ROMAN PILIPEY


Protesty na Majdanie w Kijowie rozpoczęły się 21 listopada 2013 r. po decyzji rządu ówczesnego premiera Mykoły Azarowa i prezydenta Janukowycza o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.


W nocy z 21 na 22 listopada przeciwko tej decyzji protestowało około 2 tys. ludzi. W niedzielę 24 listopada w marszu poparcia dla integracji europejskiej ulicami Kijowa przeszło już 100 tys. osób.


Protesty nasiliły się w grudniu i trwały w styczniu i lutym 2014 r. W wyniku walk ulicznych między demonstrantami a milicją zginęło ponad 100 osób. Pod koniec lutego 2014 roku Janukowycz został obalony, zbiegł z kraju i obecnie ukrywa się w Rosji.

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie