Tłumy podczas wizyty dalajlamy w Mongolii; Pekin protestuje
Duchowy przywódca Tybetańczyków dalajlama spotkał się w sobotę z mnichami i wyznawcami buddyzmu w Mongolii mimo zdecydowanego sprzeciwu Chin, które zażądały od mongolskich władz odwołania wizyty.
Tysiące osób zgromadziły się w stolicy, Ułan Bator, przed klasztorem Gandan, głównym ośrodkiem religijnym w kraju. Pierwsze wystąpienie dalajlama poświęcił materializmowi. Jego czterodniowa wizyta w Mongolii ma mieć wyłącznie religijny charakter, nie przewidziano spotkań z przedstawicielami władz.
Wiele osób z obawy, że może to być ostatnia wizyta 81-letniego przywódcy duchowego w tym kraju, zdecydowało się na pokonanie setek kilometrów, aby go zobaczyć.
Mongolia, kraj zamieszkany przez wielu wyznawców buddyzmu tybetańskiego, jest silnie uzależniona od Chin, szczególnie w kwestii wymiany handlowej. Wizyta tybetańskiego przywódcy jest przez wielu obserwatorów komentowana jako test dla stosunków Mongolii i Chin w chwili, gdy mongolskie władze zabiegają w Pekinie o pożyczkę w wysokości 4,2 mld dolarów, mającą pomóc wyciągnąć kraj z głębokiej recesji.
"Separatystyczna klika dalajlamy"
W piątek chińskie MSZ zdecydowanie wezwało Mongolię, by nie zezwoliła dalajlamie na wizytę - dla dobra "silnego i stabilnego" rozwoju stosunków dwustronnych; zaapelowano również, by nie ułatwiać "działalności separatystycznej klice dalajlamy".
Pekin "stanowczo sprzeciwia się działalności separatystycznej prowadzonej przez dalajlamę przeciwko Chinom na całym świecie" - oświadczył rzecznik chińskiej dyplomacji na konferencji prasowej.
Natomiast szef mongolskiego MSZ Cendijn Munch-Orgil usiłował załagodzić sytuację zapewnieniami, że władze nie mają nic wspólnego z tą religijną wizytą.
W 2002 roku w proteście przeciwko wizycie dalajlamy Chiny na krótko zamknęły granicę z Mongolią.
W piątek po przylocie do mongolskiej stolicy dalajlama podkreślił "wyjątkowe i starożytne związki" między Tybetem a Mongolią.
Tybet został zajęty przez komunistyczne Chiny w latach 50. XX wieku. Dalajlama przebywa na uchodźstwie od 1959 roku.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze