"Nie ma takiej potrzeby". Politycy o wspólnym marszu w święto niepodległości w "Śniadaniu w Radiu ZET"

Polska
"Nie ma takiej potrzeby". Politycy o wspólnym marszu w święto niepodległości w "Śniadaniu w Radiu ZET"
Polsat News

- Ludzie o różnych wrażliwościach swój patriotyzm mogą manifestować w różny sposób – mówił w programie "Śniadanie w Radiu ZET" Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. - Wierzę, że możliwe są wspólne obchody, ale nie wierzę, że będzie wspólny marsz, bo nikomu taki wspólny marsz nie jest potrzebny, nikomu nie jest potrzebny front jedności narodu – dodał Marek Sawicki z PSL.

Sellin podkreślił, że "inicjatywa prezydenta, żeby powołać wspólny komitet obchodów ponad podziałami, to jest inicjatywa, która ma pokazać, że chcemy przeżywać to razem w tym sensie, że chcemy współorganizować i budować wspólnotę wokół tej wrażliwości historycznej, którą mamy".


Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO uważa, że "prezydent miał wiele okazji, żeby zamanifestować chęć wspólnego zarządzania państwem, ale przez półtora roku prezydentury Andrzeja Dudy robiono wszystko, by pokazać, że jesteśmy a to zdrajcy, a to złodzieje, a to nie wiadomo, gdzie stoimy, a to jakieś zbrodnie popełnialiśmy".


- Nie było żadnych chęci i woli, żeby zakopywać rowy, tylko je pogłębiano. W związku z tym trudno, żeby Grzegorz Schetyna odpowiadał na zaproszenie prezydenta – powiedziała o nieobecności lidera PO podczas wspólnych obchodów święta niepodległości z prezydentem.


- Wbrew faktom ciągle wierzę, że inicjatywa prezydenta ma szanse powodzenia. Wbrew faktom, bo co innego mówi Jarosław Kaczyński, a co innego prezydent – powiedział Sawicki.


"Ustawą nie da się zadekretować jedności"


Zdaniem Marka Jakubiaka z Kukiz’15 setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości powinna być "festiwalem polskości". – Nie można zrobić tego ustawą, tylko oddolnie. Jak będzie ustawa to Ryszard Peru pierwsze co powie, to "tak, ale ja w pierwszym szeregu koło prezydenta". Zostawić Sejm w spokoju – powiedział. Jako przykład podał Marsz Niepodległości, podczas którego na scenie nie wystąpił żaden polityk.


Szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska wyjaśniła, że w komitecie powołanym przez prezydenta są także działacze społeczni i samorządowcy.


Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej uważa, że "ustawą nie da się zadekretować jedności", a propozycja prezydenta jest "wyrazem bezsilności".


"Wymagałbym szacunku od Nowoczesnej"


- Wszyscy chcielibyśmy wspólnych obchodów, ale to, czy do tego dojdzie zależy od polityków PiS-u. Na pogrzebie Inki i Zagończyka pobito przedstawiciela KOD-u, zwyzywano byłego prezydenta, a Andrzej Duda tych, którzy budowali Polskę po 1989 r. określił mianem zdrajców i komunistów – powiedziała posłanka Nowoczesnej. – Mam wrażenie, że to polityczna i PR-owa zagrywka, a nie deklaracja chęci działania – dodała.


- Wymagałbym szacunku od Nowoczesnej – odpowiedział jej Jakubiak. – Kiedy na pogrzeb Inki przychodzi człowiek, który nie pamięta jej nazwiska, albo w ogóle nie wie, jak się nazywała i przychodzi już z obandażowaną ręką na wszelki wypadek zapewne, a na spotkaniu z prezydentem Lechem Wałęsą jego oponent zostaje pobity parasolką, to wszystko jest w porządku? – pytał.


Jego zdaniem "narracja Nowoczesnej skupiona jest na tym, żeby dzielić a nie łączyć". – Opowiadacie historie, które nie miały miejsca, albo dobudowujecie własne scenariusze – dodał.


"Ukraińską flagę spalili ludzie niemądrzy"


Sellin zapytany przez prowadzących program Beatę Lubecką i Łukasza Konarskiego o reakcję rządu na spalenie ukraińskiej flagi podczas Marszu Niepodległości, odpowiedział, że "powinni się wypowiedzieć organizatorzy marszu, dlaczego doszło do takiego incydentu". – Czy biorą odpowiedzialność, czy to się wymknęło spod kontroli. Trzeba ubolewać nad tym faktem – podkreślił. Jak dodał, "ci, którzy to zrobili, to są ludzie niemądrzy, którzy nie rozumieją na czym interes narodowy Polski dzisiaj polega, choć pewnie uznają się za narodowców".


"Nieudany eksperyment"


- Kaczyński ma już zdalnie sterowanego prezydenta, panią premier, teraz wszystko idzie w tę stronę, żeby mieć zdalnie sterowanego prezesa (TK – red.). Podsumowując ten rok trzeba powiedzieć, że to nieudany eksperyment – powiedziała Gasiuk-Pihowicz o roku rządów PiS. 13 listopada 2015 r. Beata Szydło została desygnowana na premiera.


Zdaniem Śledzińskiej-Katarasińskiej, premier przez cały rok była "w cieniu decyzji jakie zapadały w gabinecie prezesa PiS". Zapytana, czy premier Ewa Kopacz była samodzielna, odpowiedziała, że tak. – Ta samodzielność była ograniczona jedynie wcześniejszymi decyzjami. Zapewniam, że nie dzwoniła do Brukseli, nie ma takich śladów ani rachunków. Dlatego, że Donald Tusk bardzo konsekwentnie doszedł do wniosku, że na tym stanowisku, na którym jest (szef Rady Europejskiej – red.) nie ingeruje w politykę krajową – podkreśliła.


- Każdy kto zna realia funkcjonowania rządu i mnogość decyzji, które trzeba podejmować każdego dnia, doskonale wie, że nie ma takiej możliwości, żeby ktoś kierował tym "z tylnego siedzenia". To są naprawdę decyzje podejmowane przez premiera i poszczególnych ministrów konstytucyjnych i Beata Szydło świetnie się w tej roli sprawuje – odpowiedział Sellin.


"Będziemy mieli syndyka a nie premiera"


- Rzeczywiście ten rząd bije rekordy w ilości niedotrzymanych obietnic i ilości proponowanych i planowanych podatków – powiedziała Gasiuk-Pihowicz. Na ten zarzut odpowiedziała Małgorzata Sadurska, która wymieniła zrealizowane przez rząd obietnice, m.in. 500+, obniżenie wieku emerytalnego, program Mieszkanie+, ustawę o ziemi, a także pozostawienie rodzicom decyzji o wysłaniu 6-latków do szkół.


- Wszystko na kredyt. Zaraz będziemy mieli na czele rządu syndyka a nie premiera – skomentowała Gasiuk-Pihowicz.


Jak powiedział Marek Sawicki, "PiS w kwestiach rolnych poszło drogą socjalizmu, upaństwawiania, a nie wiary w polskiego rolnika". – Lepsze było kupowanie ziemi przez "słupy"? – zapytała Sadurska.


- Jeśli chodzi o "słupy", to trzeba było zapytać, co robili tacy wielcy i prominentni działacze PiS-u, jak pan wiceszef "Solidarności" z zachodniopomorskiego i ile jego dzieci kupiły. A to był główny propagator akcji antysłupowej – odpowiedział Sawicki.


"Mamy do czynienia z bardzo drogim państwem"


- Mamy do czynienia z premierem wyjątkowym. Beata Szydło jest osobą skromną, cichą, bardzo konsekwentną, ma w sobie taki swój własny gen wiarygodności w oczach. Mam wrażenie, że uspakaja prace całej Rady Ministrów, że jest dobrym duchem tego wszystkiego – powiedział Jakubiak.


- Ale niestety rząd PiS obiecał, że będzie wydawał, ale też że będzie oszczędzał, a mamy do czynienia z bardzo drogim państwem, z gabinetami politycznymi, z którymi chciało walczyć PiS. W rządowym pędzie do zmiany wszystkiego, Szydło jest lekkim hamulcowym, który wprowadza trochę rozsądku – dodał poseł Kukiz’15.


"Z Polską trzeba rozmawiać poważnie"


Zdaniem Sellina poprawiły się polskie stosunki z zagranicą. – Nie skupiamy się na dobrej opinii, bo na tym skupiali się poprzednicy, tylko na szacunku. A szacunek buduje się poprzez twarde realizowanie interesów narodowych. Wtedy niezależnie od tego, czy z sympatią, czy nie z sympatią np. elity czy media lewicowo-liberalne nas ocenią, ale podchodzą do nas z szacunkiem – powiedział wiceminister.


Jak dodał, "odzyskujemy podmiotowość, budujemy podmiotowość Europy Środkowej". – Nasz głos w dyskusji "czym ma być Europa" znaczy więcej niż poprzednio, bo nie płyniemy w głównym nurcie podporządkowując się silniejszym. Po tym roku wszyscy wiedzą, że z Polską trzeba rozmawiać poważnie, a nie dawać Polsce instrukcje – dodał.

 

Polsat News, polsatnews.pl

red/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie