Papież: mówią, że jestem komunistą, ale to komuniści myślą jak chrześcijanie
Franciszek powiedział dziennikowi "La Repubblica", że ubodzy powinni wejść do polityki. Przyznał, że jest nazywany komunistą, ocenił jednak, że to komuniści myślą jak chrześcijanie. Nie chciał mówić o Donaldzie Trumpie.
W opublikowanej w piątek rozmowie założyciel rzymskiej gazety Eugenio Scalfari zapytał papieża, czy przedstawiając wizję społeczeństwa opartego na równości, myśli o marksistowskim wzorze. Franciszek odparł, że wiele razy mówiono już o nim, że jest komunistą.
- A moja odpowiedź jest zawsze taka, że ostatecznie to komuniści myślą jak chrześcijanie. Chrystus mówił o społeczeństwie, w którym to ubodzy, słabi, wykluczeni mają decydować. Nie demagodzy, nie nicponie, ale lud, biedni, którzy mają wiarę w Boga - powiedział papież. - To im musimy pomóc, by osiągnąć równość i wolność - podkreślił.
Ubodzy do polityki
Franciszek wyraził przekonanie, że ruchy ludowe zrzeszające ludzi wykluczonych, a przede wszystkim ubodzy, powinni bezpośrednio wejść do polityki. - Nie do politykierstwa, szarpaniny o władzę, świata egoizmu, demagogii, pieniędzy, ale do polityki wzniosłej, twórczej, z wielkimi wizjami, o jakiej pisze Arystoteles - oświadczył.
Papież podkreślił, że najbardziej martwi go los uchodźców i migrantów, ich cierpienia i trudności. Zauważył też, że niewielką część uchodźców stanowią chrześcijanie.
Przyczyny cierpień migrantów i uchodźców są różne, a my "robimy, co możliwe, by je usunąć" - dodał. - Niestety, często są to tylko kroki, którym ludzie sprzeciwiają się z obawy, że zostanie im odebrana praca i zmniejszona pensja - ocenił.
"Pieniądz jest nieprzyjacielem narodów"
- Pieniądz jest nieprzyjacielem narodów, również imigrantów i uchodźców. Ale są też biedni w bogatych krajach, którzy obawiają się przyjęcia ludzi takich jak oni sami, pochodzących z ubogich państw - zauważył Franciszek. - To nikczemne koło, które musi zostać przerwane - oświadczył.
- Musimy obalić mury, które dzielą, próbować powiększać dobrobyt i szerzyć go, ale aby osiągnąć ten rezultat, musimy obalić mury i budować mosty, które pozwolą zmniejszyć nierówności oraz sprawią, że wzrastać będą wolność i prawa - ocenił papież. - Większe prawa i większa wolność - powtórzył papież.
- Jednym ze zjawisk, które wywołują nierówności, jest ruch wielu ludów z jednego kraju do drugiego, z jednego kontynentu na drugi. Po dwóch, trzech, czterech pokoleniach te ludy się integrują, a ich różnorodność ma tendencję do zanikania - zaznaczył.
Papież nie chciał mówić o Trumpie
Podczas wywiadu, który został przeprowadzony tuż przed wyborami prezydenckimi w USA, Scalfari zapytał Franciszka o opinię na temat kandydata Partii Republikańskiej Donalda Trumpa. - Nie wydaję sądów na temat osób i polityków. Chcę tylko wiedzieć, jakich cierpień przysparza biednym i wykluczonym ich postępowanie - odparł papież.
- To, czego chcemy, to walka z nierównościami; oto największe zło, jakie istnieje na świecie. To pieniądz je tworzy i jest sprzeczny z działaniami, których celem jest wyrównanie dobrobytu i sprzyjanie równości - oznajmił Franciszek.
Mówił też, że chrześcijanie zabijani są w wielu krajach, padają ofiarami fundamentalistów i "potwornych" terrorystów z Państwa Islamskiego.
- My, chrześcijanie, zawsze byliśmy męczennikami, a jednak nasza wiara przez wieki zdobyła wielką część świata - przypomniał. - Oczywiście były wojny wspierane przez Kościół przeciwko innym religiom i były nawet wojny wewnątrz naszej religii - wskazał Franciszek, ale, jak wyjaśnił, miało to miejsce w czasach, kiedy różne religie, także katolicyzm, przedkładały "doczesną władzę ponad wiarę i miłosierdzie".
Jak zauważył, na świecie jest obecnie około 2,5 miliarda chrześcijan. - Czy trzeba było broni i wojen? Nie. Męczenników? Owszem, i to wielu - stwierdził.
Przeciwnicy w Kościele
Papież, zapytany, czy ma w Kościele wielu przeciwników.
- Przeciwników - nie powiedziałbym. Wiara nas jednoczy. Naturalnie każdy z nas indywidualnie widzi to samo w różny sposób – odparł.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze