Trump w pierwszym przemówieniu: nadszedł czas, by Ameryka zaleczyła rany podziałów
- Właśnie dostałem telefon od sekretarz Clinton. Pogratulowała nam naszego zwycięstwa. A ja pogratulowałem jej, jej rodzinie, bardzo ciężkiej walki w tej kampanii. Jesteśmy jej winni wdzięczność za służbę na rzecz tego kraju - w pierwszym przemówieniu po wyborach prezydenckich powiedział Donald Trump. Dodał, że "nadszedł czas, by Ameryka zaleczyła rany podziałów, zjednoczyła się".
Zwycięzca wtorkowych wyborów prezydenckich w USA, kandydat Republikanów Donald Trump zapewnił w przemówieniu, że będzie "prezydentem wszystkich Amerykanów". W przemówieniu wezwał naród do zjednoczenia.
- Nadszedł czas, by zaleczyć rany podziałów. Nadszedł czas, byśmy połączyli się jako zjednoczony naród - powiedział Trump.
W przemówieniu wygłoszonym w siedzibie swego sztabu wyborczego w Nowym Jorku Trump obiecał, że dzięki jego planowi gospodarczemu "podwoimy nasz wzrost gospodarczy i będziemy mieli silniejszą gospodarką". Podkreślił, że chce wykorzystać swoje doświadczenie w biznesie, by pomóc USA.
Zapowiedział "odbudowę amerykańskiego marzenia" i "wykorzystanie potencjału Ameryki i Amerykanów". - Naprawimy centra miast, odbudujemy autostrady, mosty, lotniska, szkoły, szpitale, odbudujemy naszą infrastrukturę. Damy pracę milionom naszych ludzi przy odbudowie infrastruktury - zaznaczył.
Zapewnił też, że jako prezydent będzie utrzymywał "doskonałe stosunki z wszystkimi krajami", mimo podkreślania w kampanii, że jego priorytetem jest dobro kraju, zgodnie z hasłem "America First" (Ameryka nade wszystko).
"Kocham ten kraj"
Nowojorski miliarder będzie pierwszym prezydentem USA, który nie sprawował dotąd żadnego stanowiska państwowego bądź też służył w wojsku. W kampanii kwestionował wartość sojuszy USA, z NATO na czele, wyrażał podziw dla dyktatorów i sugerował, że zajmuje ugodową postawę wobec agresywnych poczynań Rosji. Zdaniem swoich krytyków, ma porywczy temperament, który nie rokuje zrównoważonego zachowania w razie kryzysu międzynarodowego.
Połowę swego wystąpienia w Nowym Jorku Trump poświęcił przedstawianiu swojej licznej rodziny oraz grona najbliższych współpracowników i składaniu im podziękowań. Na scenę weszli: jego żona Melania, najmłodszy syn Barron, córki z poprzednich małżeństw: Ivanka i Tiffany, oraz synowie: Donald junior i Eric z żonami. Trump uściskał ich wszystkich.
Na scenie znaleźli się także politycy republikańscy, którzy od początku go popierali, jak były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani i przewodniczący Krajowego Komitetu Republikańskiego (RNC) Reince Preeibus. Ten ostatni deklarując się jako zwolennik Trumpa krytykował jego niektóre zachowania i wypowiedzi.
Trump podziękował nawet agentom Secret Service, którzy zapewniali mu ochronę w czasie kampanii.
"Tak, to był historyczny wieczór. Ale żeby pozostał historyczny, trzeba się wziąć do roboty. Nasza praca dopiero się zaczyna. (...) Obiecuję wam, że was nie zawiodę" - powiedział na zakończenie prezydent-elekt.
"Kocham ten kraj" - dodał.
PAP, Polsat News
Czytaj więcej