Dobili ich ci co mieli pomóc. Dramatyczna sytuacja Spółdzielni Inwalidów w Dynowie
Dynowskiej spółdzielni inwalidów grozi likwidacja a 150 osób może trafić na bruk. Na razie wręczono 29 wypowiedzeń. Firmę z podrzeszowskiej miejscowości w kłopoty wpędzili kontrahenci, którzy zamówili, ale nie zapłacili za wyprodukowaną odzież. Dobił zaś Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Spółdzielnia Inwalidów im. Jana Kilińskiego w Dynowie istnieje od 1952 roku. To największy pracodawca w miasteczku. Zatrudnia 150 osób, w tym większość niepełnosprawnych. Zakład nie narzeka na brak ma zamówień, szyje m.in odzież roboczą grozi mu likwidacja a całej załodze - bezrobocie.
Firmę w kłopoty wpędzili kontrahenci, którzy zamówili, ale nie zapłacili za wyprodukowaną odzież. Kłopoty, z którymi boryka się spółdzielnia, rozpoczęły się w 2013 roku. Kontrahenci nie zapłacili za wykonaną produkcję, po czym ogłosili upadłość. Kierownictwo spółdzielni stanęło przed wyborem: wypłacić pensje, czy zapłacić ZUS. Wybrało pensje.
Komentarze