Pożar na farmie wiatrowej. "Elementy konstrukcji spadały na ziemię"
We wsi Chojny (Wielkopolska) spłonął jeden wiatrak elektrowni wiatrowej. Ogień, który objął znajdującą się na wysokości 70 metrów turbinę, był dla strażaków z Koła wyzwaniem. W końcu, po prawie 6 godzinach, uporali się z ogniem.
Jak relacjonuje mł. bryg. Mariusz Sikorski z Państwowej Straży Pożarnej w Kole, do walki z ogniem wysłano trzy zastępy. Problem polegał na tym, że płonęła turbina znajdująca się 70 metrów nad ziemią i trudno było do niej dotrzeć.
Strażacy musieli więc wyznaczyć strefę bezpieczną w promieniu 200 metrów od elektrowni wiatrowej, bo z płonącego wiatraka wciąż odpadały płonące elementy konstrukcji.
Przy pomocy koca gaśniczego uszczelniono otwory drzwiowe, ograniczając dopływ powietrza do wnętrza elektrowni wiatrowej, by nie potęgować procesu spalania.
Cała akcja trwała prawie 6 godzin.
polsatnews.pl
Czytaj więcej