"Czy śmierć to za mało?" - pyta wdowa po oficerze BOR, który zginął pod Smoleńskiem

Polska
"Czy śmierć to za mało?" - pyta wdowa po oficerze BOR, który zginął pod Smoleńskiem
Flickr.com/Monica Kelly/CC BY-SA 2.0

"Nikogo nie dziwi, że rozmowa przez telefon satelitarny braci Kaczyńskich nie zostanie upubliczniona, a ciała ofiar katastrofy smoleńskiej są niezbędnym dowodem w politycznej grze pod hasłem zamach?" - napisała na Facebooku Krystyna Łuczak-Surówka, wdowa po chor. Jacku Surówce. Wyraziła swoje oburzenie tym, jak traktuje się rodziny ofiar smoleńskich, m.in. w kwestii przymusowej ekshumacji zwłok.

W ostatnich dniach temat katastrofy smoleńskiej pojawia się w mediach głównie w kontekście dwóch wydarzeń: wniosków o odszkodowanie i zadośćuczynienie (na sumę prawie 5 mln zł), które złożyła do sądu wdowa po Przemysławie Gosiewskim, europosłanka PiS Beata Gosiewska, oraz ponownej ekshumacji zwłok, o jakiej, wbrew woli części rodzin ofiar, zadecydowała prokuratura.

 

To właśnie przede wszystkim przymusową ekshumacją i koniecznością zorganizowania kolejnego pogrzebu męża Łuczak-Surówka motywuje swój wpis.

 

Ale odnosi się w nim także zdecydowanie do wsparcia finansowego okazywanego bliskim ofiar, którzy są "przyjaciółmi władzy", oraz do panującej atmosfery niechęci wobec "rodzin smoleńskich". Zdaniem kobiety oczekiwania niektórych wdów wpływają na bardzo negatywny wizerunek także tych bliskich ofiar, którzy o kolejne pieniądze od państwa nie występują.

 

"Skoro czeka mnie przymusowa ekshumacja i ponowny pogrzeb męża po niemal 7 latach... pozwolę sobie na kilka pytań. Nikogo nie dziwi, że rozmowa przez telefon satelitarny braci Kaczyńskich nie zostanie upubliczniona a ciała ofiar katastrofy smoleńskiej są niezbędnym dowodem w politycznej grze pod hasłem zamach? (Przypomnę, że rozmowy z kokpitu usłyszeliśmy od razu i bez uprzedzenia w tv, my najbliżsi) Nikogo nie dziwi, że o milionowe odszkodowania pozwy do sądów składają tylko bliscy z obozu obecnej władzy rządzącej? sądzicie, że nikt im nie zasugerował, by teraz złożyć? Ja nie mam renty po mężu, choć zginął na służbie w 2010 (przysięgał poświęcić zdrowie czy nawet życie zaczynając służbę w 2001). Renty odmówiono mi, bo »miałam tylko 36lat« a kiedy koledzy męża dopominali się i mnie popchnęli by złożyć dokumenty to unurzano mnie w błocie biurokracji i tylko upokorzono po nic. Nie chcę niczyjej łaski" - zaczęła swój post wdowa (pisownia oryginalna).

 

"Unurzani w błocie"

 

Kobieta ma żal do organów władzy o przymusową ekshumację i o sposób, w jaki to bolesne dla niej wydarzenie jest i będzie przedstawiane w mediach.

 

"Za chwilę społeczeństwo (…) unurza nas w błocie wynurzeń na temat ekshumacji robionych »za państwowe pieniądze«. Ekshumacji, na które my bliscy się nie zgadzamy (nasza petycja już nie działa, mnie od 2 dni nie przyszło potwierdzenie złożenia podpisu... ciekawe dlaczego?), na które my bliscy nie mamy sił i które dla wielu z nas będą kolejną osobistą tragedią. Tylko kogo to interesuje? Ekshumacji, które wiążą się dla nas z koniecznością zorganizowania kolejnego pogrzebu. To wszystko będzie nam/wam serwowane w oparach »za publiczne pieniądze« »kiedy to się skończy« »ile jeszcze dacie tym hienom«.... Czy jesteście to sobie w stanie wyobrazić? A może oczekujecie, że sama (nie wiem z czego?) zapłacę za ekshumację, na którą nie wyrażam zgody? celem udowadniania zamachu, w który nie wierzę? I jeszcze potem przeżyje pogrzeb nr 2" – napisała wdowa.

 

 

 

polsatnews.pl

pam/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie