Cztery żony, 23 dzieci, a wszyscy żyją na koszt państwa. Niemcy oburzone historią syryjskiego uchodźcy
Ghazia A. (nazwisko mężczyzny nie jest znane) opuścił Syrię w 2015 roku i przez Turcję dostał się do Niemiec. Razem z nim cała jego poligamiczna rodzina. Jak podają niemieckie media, mężczyzna otrzymał od państwa 360 tys. euro zapomogi, chociaż zgodnie z Koranem może mieć tylko tyle żon, ile jest w stanie utrzymać, a zgodnie z niemieckim prawem - tylko jedną.
Od czasu przyjazdu do Niemiec jedna z córek Ghazii wyszła za mąż i przeprowadziła się do Arabii Saudyjskiej, jednak mężczyźnie pozostaje wciąż do utrzymania 22 dzieci. Na wszystkie pobiera zasiłek, bo, jak sam przyznaje, posiadanie czterech żon wiąże się z licznymi "obowiązkami".
- Ciągle kursuję między rodzinami - wyznaje Ghazia - ale chciałbym móc pracować.
"Oficjalna rodzina"
Zgodnie z niemieckimi przepisami Syryjczyk zmuszony był wybrać jedną z kobiet jako swoją "oficjalną małżonkę", podczas gry reszta określana jest w dokumentach jako "partnerki". Władze Montabaur, w kraju związkowym Nadrenia-Palatynat, gdzie mieszka uchodźca, zadbały jednak o to, by "partnerki" mieszkały w sąsiedztwie wspólnego męża.
- Według naszej religii muszę poświęcać każdej rodzinie tyle samo czasu i uwagi tak, by nie faworyzować żadnej z nich - wyjaśnia mężczyzna.
Przypadek Syryjczyka zbulwersował Niemców i dał kolejne argumenty przeciwnikom przyjmowania uchodźców.
Natürlich lebt der #Syrer (49) mit seinen 4 Frauen & 22 Kindern hier von #Sozialhilfe, wovon denn sonst?! #SchauHin https://t.co/d9n9oRgorV
— Alfred M. Pört ☧ (@POTTRlOT) 20 października 2016
rt.com, polsatnews.pl
Czytaj więcej