Protestowały przed siedzibą "Solidarności". Związek odpowiedział banerem na ścianie

Polska
Protestowały przed siedzibą "Solidarności". Związek odpowiedział banerem na ścianie
Polsat News

Uczestniczki "czarnego protestu" w Gdańsku spotkały się w poniedziałek przed siedzibą NSZZ "Solidarność". Była wśród nich Henryka Krzywonos-Strycharska, legenda związku. Zamierzały przekazać, że chcą żyć godnie i w wolności, jak głosi "S" i dlatego mają prawo odwoływania się do jej emblematów. Przywitał je baner z oświadczeniem Komisji Krajowej ws. ochrony nazwy i znaku graficznego "S".

Na banerze opublikowano uchwałę nr 27/89 KKW, która brzmi:

 

"Krajowa Komisja Wykonawcza NSZZ »Solidarność« oświadcza, iż nazwa i znak graficzny »Solidarność« stanowią dobro osobiste Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego »Solidarność«, będącego osobą prawną (ustawa o związkach zawodowych). A zatem zarówno nazwa »Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Solidarność« jak to, że jakiekolwiek posługiwanie się tą nazwą czy znakiem graficznym przez inne osoby prawne bez zgody władz NSZZ »Solidarność« spowoduje wszczęcie odpowiednich działań prawnych dla ochrony dóbr Związku".

 

Na transparencie napisano także, że uchwałę sprzed 27 lat podjęto jednomyślnie, a głosowali za nią m.in. Bogdan Borusewicz, Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Lech Kaczyński, Adam Michnik, Lech Wałęsa i Henryk Wujec.


"Solidarność" należy do wszystkich

 

Przed budynkiem "S" protestowało kilkaset osób. Manifestujący mieli ze sobą transparenty i naklejki z logo "Solidarności" z czarną sylwetką kobiety z parasolką. Na transparentach były też takie hasła jak "Wolność wyboru zamiast terroru" oraz "Nie dla pogardy wobec kobiet" .


Uczestniczki poniedziałkowego protestu podkreśliły, że "Solidarność" należy do wszystkich i nie może być zawłaszczana ani przez Komisję Krajową, ani przez członków związku, ponieważ połączyła Polaków.

 

"Aborcja to tylko wycinek całości"

 

- Spotykamy się dziś pod hasłem "Solidarność naszą bronią" i nie przypadkiem przy tym budynku. Nieopodal nas znajduje się Stocznia Gdańska, a właściwie to, co z niej pozostało - miejsce niezmiennie kojarzące się z pierwotnie rozumianą solidarnością (…) Dziś związek będący symbolem tamtych wydarzeń próbuje stłamsić walczące o lepsze jutro kobiety, walczące o swoje podstawowe prawa, a nie o przywileje - mówiła podczas demonstracji Pamela Różalska z ruchu "Dziewuchy Dziewuchom" Trójmiasto.

 

Przekonywała, że "czarny protest" to nie tylko walka o prawo do aborcji. - Aborcja to tylko wycinek całości. Nikt tutaj nie chce, aby w Polsce było więcej aborcji. Nam chodzi o prawa kobiet, o poszanowanie dla naszych świadomych i samodzielnych decyzji - podkreślała.

 

"Związki dla nas nic nie robią"

 

Głos zabrała też m.in. sygnatariuszka Porozumień Sierpniowych, posłanka PO, Henryka Krzywonos-Strycharska.

 

- W 80 roku walczyliśmy o niezależne, samorządne związki zawodowe, które miały nas bronić. Nazwa "Solidarność" to nie tylko etykietka, którą można się podpierać - solidarność jest w nas. Związki dla nas nie robią nic, więc nie rozumiem, dlaczego uważają, że są nadal solidarne - mówiła parlamentarzystka.

 

Namawiała, aby jak najczęściej kierować się w życiu zasadą solidarności. - Musimy się spotykać, nie możemy pozwolić na to, żeby nami rządzili. Nie możemy zapomnieć, że musimy być solidarni - nie bójcie się używać tego słowa. Ja go używałem całe życie, na co dzień - podkreśliła.

 

- Bardzo się dziwię, że do nas nie wyszedł pan Duda (Piotr Duda - lider "S" - red.), bo wydaje mi się, że jak o coś walczymy, to musimy tego bronić. Powinien tu stanąć przed nami i się wytłumaczyć - mówiła Krzywonos-Strycharska.

 

Prokuratura nie dopatrzyła się znamion czynu zabronionego

 

Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" po "czarnym proteście", który odbył się 3 października, złożyła zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku o "nieuprawnionym wykorzystania znaku słowno-graficznego" związku.

 

Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Tatiana Paszkiewicz tłumaczyła w piątek, że prokuratura przeanalizowała sprawę pod kątem ewentualnego naruszenia przepisów ustawy Prawo własności przemysłowej, jak również ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Dodała, że "nie stwierdzono, by doszło do realizacji znamion czynów zabronionych w tym zakresie". Zgodnie z zawiadomieniem, jakie złożyły władze związku, śledczy badali także, czy osoby, które użyły grafiki z logo "S" nie zniesławiły w ten sposób związku. Tu także nie dopatrzono się złamania prawa.


Grafika nawiązuje do plakatu "W samo południe" (autorstwa Tomasza Sarneckiego) zachęcającego do głosowania w wyborach 4 czerwca 1989 roku. Uczestniczki "czarnego protestu" cień Garego Coopera zamieniły na czarną sylwetkę kobiety w kaloszach i z parasolem, stojącą na tle napisu "Solidarność" (którego twórcą jest Jerzy Janiszewski).


Autor grafiki oświadczył, że nie ma nic przeciwko, żeby kobiety wykorzystywały ten znak.

 

 

 

Polsat News, polsatnews.pl, PAP

prz/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie