Strajk Kobiet: fikcja "kompromisu aborcyjnego" podważa wiarygodność państwa
Państwo polskie kreuje politykę zdrowotną, w której godność, bezpieczeństwo, życie i zdrowie kobiet są na ostatnim miejscu. Podtrzymując fikcję prawną w postaci "kompromisu aborcyjnego", podważa własną wiarygodność - mówiły w niedzielę organizatorki warszawskiego Strajku Kobiet. Manifestacje odbyły się też w innych miastach Polski, a także za granicą.
Podczas niedzielnej konferencji prasowej organizatorki warszawskiego protestu, Agata Czarnacka i Bożena Przyłuska, odczytały odezwę Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, która w poniedziałek zostanie przedstawiona partiom parlamentarnym i rządowi.
"Kobiety żyją w lęku"
Protestujące oceniają, że władze publiczne "prowadzą politykę przyzwolenia na agresję i dyskryminację", co uderza w podstawowe prawa kobiet, w tym "prawo do życia, integralności cielesnej i bezpieczeństwa". "Kobiety żyją w lęku i strachu, codziennie przygotowane na najgorsze. Nie są bezpieczne w przestrzeni medialnej i publicznej, w pracy i w domu, w szpitalu czy w szkole" - wskazano.
"Podtrzymując fikcję prawną w postaci »kompromisu aborcyjnego«, państwo polskie nie tylko podważa własną wiarygodność, ale też kreuje politykę zdrowotną, w której godność, bezpieczeństwo, życie i zdrowie kobiet znajdują się na ostatnim miejscu. Podobnie jest w polityce społecznej: imperatyw rodzenia przesłonił zasady nowoczesnego wsparcia dla różnych form rodzin. Wsparcia opartego na wiedzy socjologicznej i społecznym dialogu" - można przeczytać w odezwie.
Manifestacja przed Sejmem
O godz. 15 przed Sejmem zebrała się manifestacja. Jej celem jest przedstawienie postulatów Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w formie odezwy do parlamentu i rządu.
Rozpoczyna się także zbiórka podpisów pod petycją do rządu i parlamentarzystów, w której określono jedenaście głównych żądań protestujących. Wśród nich znalazły się m.in. żądanie ścigania seksistowskich wypowiedzi, krajowego programu wsparcia in vitro i świeckiego państwa.
Uczestniczki strajku podkreślają, że domagają się systemowego publicznego wsparcia w obszarze opieki, w szczególności opieki nad dziećmi, osobami starszymi i niepełnosprawnymi. Żądają także m.in. "zaprzestania polityki społecznej militaryzacji, za to czynnego działania na rzecz pokoju na niwie międzynarodowej".
"Strajk kobiet w Polsce nie zaczął się 3 października. Strajk kobiet trwa od dobrych kilkunastu lat. Naukowcy - historycy, socjologowie - strajkami kobiet nazywają okresy, gdy warunki życia dla nas, kobiet, są tak ciężkie, że przestajemy rodzić dzieci. Obecnie w Polsce rodzimy najrzadziej w Europie" - podkreślają protestujące.
W różnych miastach
Manifestacje odbyły się nie tylko w stolicy, ale też m.in. w Szczecinie. Tam zebrało się ok. tysiąca osób, w tym wiele kobiet. Uczestnicy trzymali w rękach czerwone kartki ostrzegawcze ze słowami "Mamy dość" - jak mówili - skierowanymi do parlamentarzystów i rządu.
- Każdy z nas trzyma czerwoną ostrzegawczą kartkę dla parlamentarzystów, dla rządu i fundamentalistów, dla każdego, kto będzie próbował ograniczyć prawa kobiet; te, które już mamy, a których nikt nie przestrzega i te, które chce się nam odebrać" - mówiła do zgromadzonych na szczecińskim pl. Solidarności Bogna Czałczyńska, jedna z organizatorek.
Demonstracje odbyły się także za granicą, m.in w Berlinie. Zobaczcie relację korespondenta Polsat News Tomasza Lejmana.
Zaplanowane na niedzielę i poniedziałek protesty nazwano Ogólnopolskim II Strajkiem Kobiet. Pierwszy odbył się 3 października i nazwany był "Czarnym protestem" lub "Czarnym poniedziałkiem", ponieważ uczestnicy manifestowali w czarnych ubraniach. Jak podała policja w 143 zgromadzeniach w całym kraju uczestniczyło około 93 tys. osób.
PAP, Fot. PAP/Jakub Kamiński
Czytaj więcej