Seremet i Gowin na liście świadków komisji śledczej ds. Amber Gold

Polska
Seremet i Gowin na liście świadków komisji śledczej ds. Amber Gold
Polsat News

Komisja śledcza ds. Amber Gold uzgodniła listę pierwszych świadków. Przesłuchania 17 osób mają się zacząć 8 listopada; w pierwszej kolejności mają być przesłuchiwani prokuratorzy - poinformowała szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS). Na liście są także m.in. b. minister sprawiedliwości Jarosław Gowin oraz b. prokurator generalny Andrzej Seremet.

W środę odbyło się niejawne posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold podczas którego wyłoniono listę pierwszych świadków, którzy zostaną przesłuchani przez komisję.

 

- W dniu 8 listopada chcielibyśmy przystąpić do przesłuchania pierwszej osoby. Tą pierwszą osobą, zdaniem komisji, powinna być pani prokurator-referent (Barbara Kijanko - red.), prowadząca sprawy, w pierwszej fazie postępowania, po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego. Podejrzewam, że pani referent będzie przesłuchiwana co najmniej przez jeden dzień, o ile uda się zakończyć w ciągu jednego dnia jej przesłuchanie - powiedziała przewodnicząca komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) po zakończeniu środowego posiedzenia.

 

Potem - dodała - lista świadków "będzie po kolei realizowana". Wassermann wskazała, że na zakończenie pierwszego etapu przesłuchań, dotyczącego prokuratury, komisja śledcza przesłucha m.in. b. prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

 

- Jeśli chodzi o sądownictwo, kuratorów postępowań wykonawczych, to ma być to zakończone przesłuchaniem ministra Jarosława Gowina - powiedziała szefowej komisji śledczej. Gowin - obecnie wicepremier i minister nauki - w rządzie PO-PSL pełnił funkcję ministra sprawiedliwości.

 

Szefowa komisji śledczej zaznaczyła, że na obecny moment trudno ocenić, kiedy miałby się zakończyć pierwszy etap przesłuchań.

 

Dopytywana jak ma wyglądać harmonogram przesłuchańświadków, Wassermann powiedziała, że w tygodniach sejmowych będą to dwa dni, jeśli będzie taka możliwość. - W następnych będą to trzy dni. Na pewno będą przerwy pomiędzy tymi przesłuchaniami, aby zapoznać się z kolejnymi materiałami - zaznaczyła.

 

Początek przesłuchiwań w listopadzie

 

Na konferencji prasowej przedstawiono listę osób, które w pierwszej kolejności będą przesłuchiwane. Znaleźli się na niej: Barbara Kijanko, Witold Niesiołowski, Marzanna Majstrowicz, Dariusz Różycki, Hanna Borkowska, Piotr Wesołowski, Ryszard Milewski, Marek Lipski, Janusz Korzeniowski, Ireneusz Tomaszewski, Roman Gierszewski, Marek Siemczonek, Piotr Gronek, Katarzyna Tomaszewska, Katarzyna Brzezińska a także Andrzej Seremet i Jarosław Gowin.

 

- To lista pierwszych świadków, których przesłuchania rozpoczniemy w listopadzie. O kolejnych będziemy informować - zapowiedziała na konferencji posłanka PiS, zasiadająca w komisji śledczej Joanna Kopcińska.

 

Poseł Nowoczesnej i członek komisji śledczej Witold Zembaczyński powiedział dziennikarzom po środowym posiedzeniu, że wśród osób, które będą przesłuchiwane, poza b. ministrem sprawiedliwości i b. prokuratorem generalnym są m.in. prokuratorzy rejonowi, a także wybrane osoby z zakresu sądownictwa. - Zaczynamy przesłuchiwania od prokuratorów liniowych idąc tą "drabinką" coraz wyżej - zaznaczył.

 

- Posiedzenie komisji w zakresie wyboru świadków posiedzenie komisji było dość spokojne. Wnioski czasami się uzupełniały, powielały - mówił. Wyraził ponadto opinię, że "utajnienie motywacji, co do wzywania poszczególnych świadków" było słuszne. - Moim zdaniem argumentacja, w jakim celu chcemy wzywać konkretne osoby jest uzasadnione, by została tajna. Na posiedzeniu komisji padały różne argumenty, również takie, które mogłyby kształtować pewną linię odpowiedzi, zeznań świadków - wskazał Zembaczyński.

 

Inny członek komisji śledczej Krzysztof Brejza (PO) ubolewał jednak, że PiS utajnił posiedzenie komisji śledczej. - To pierwszy taki przypadek w historii polskiego parlamentaryzmu. Czego PiS się boi? - pytał poseł PO na briefingu po posiedzeniu komisji.

 

- Nie może być tak, że o wnioskach dowodowych rozmawiamy na posiedzeniach zamkniętych. Istotąśledztwa parlamentarnego jest jawność - podkreślił Brejza.

 

Jak dodał, rozmowy o świadkach w każdej z dotychczasowych komisji śledczych zawsze były jawne.

 

Brejza ocenił, że być może posłowie PiS nie chce mówić np. o tym, jak w 2006 roku odrzucili poprawkę PO, która dawała KNF możliwość kontroli nad takimi instytucjami, jak Amber Gold. - Gdyby ta poprawka przeszła, nie byłoby sprawy Amber Gold - powiedział poseł PO. - Domyślam się, że (PiS-owi) chodziło o ochronę SKOK-ów, chroniąc SKOK-i, Prawo i Sprawiedliwość ochronił Amber Gold - dodał Brejza.

 

Poseł PO powiedział też, że podczas przesłuchań prokuratorów, będzie chciał się dowiedzieć m.in. tego, dlaczego pismo szefa KNF z listopada 2011 roku - ostrzegające o piramidzie finansowej - nie dotarło do ówczesnego Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta. - Gdyby to pismo dotarło do Seremeta, nie byłoby sprawy Amber Gold w takim rozmiarze - przekonywał.

 

"Nie pozwolimy, aby ta afera została zamieciona pod dywan"

 

Wasserman odnosząc się do zarzutów posła Platformy stwierdziła, że KNF powinna mieć, zgodnie z obowiązującymi przepisami nadzór nad Amber Gold. - Ponieważ Amber Gold działało nielegalnie i nie chciało się podporządkować KNF, więc Komisja właśnie dlatego zawiadomiła prokuraturę, że działa podmiot, który powinien mieć jej zezwolenie, ale bez niego działa - mówiła.

 

- Jeśli ktoś tutaj mówi, że miała być jakaś poprawka, która miała dać KNF nadzór nad Amber Gold to znaczy, że nie zna ani stanu faktycznego, ani stanu prawnego; gdyby Amber Gold działało zgodnie z przepisami, to powinno podlegać Komisji - powiedziała Wassermann.

 

Wtórowała jej Kopcińska. - Nie pozwolimy, aby ta afera, której za rządów PO-PSL nie udało się powstrzymać i nie udało się wyjaśnić została zamieciona pod dywan - podkreśliła. Posłanka PiS dodała, że ponaglanie komisji do przesłuchiwania świadków bez uzyskania przez członków komisji stosownej wiedzy służy tylko temu, by "temat rozmydlić i zamieść pod dywan". - My na to nie pozwolimy - powiedziała Kopcińska.

 

Komisja ma zbadać i ocenić legalność działań rządu

 

Powołana w lipcu tego roku komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie ABW i CBA oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane ws. Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.

 

Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF w grudniu 2010 r. złożyła doniesienie do prokuratury podejrzewając, że firma prowadzi działalność bankową, ale nie ma wymaganych zezwoleń. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.

 

13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.

Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Jesienią 2012 r. śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w czerwcu 2015 r. sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold.

 

W śledztwie, prowadzonym prokuraturę wspólnie z ABW przesłuchano prawie 20 tys. świadków, a akta sprawy liczą ponad 16 tys. tomów.

Według łódzkich śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Proces Marcina P. i jego żony trwa od 21 marca przed gdańskim Sądem Okręgowym.

 

PAP

zdr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie