Gliński: zdecydowanie opowiadamy się przeciw nienawiści w życiu publicznym
- Przerażające, że nienawiść jest wciąż narzędziem walki politycznej; w Polsce może dojść do kolejnego mordu politycznego - ocenił wicepremier Piotr Gliński w Łodzi w 6. rocznicę zamordowania działacza PiS Marka Rosiaka. Zdecydowanie jesteśmy przeciw nienawiści w życiu publicznym - dodał.
Do zbrodni w łódzkim biurze PiS doszło 19 października 2010 roku. 62-letni wówczas Ryszard Cyba po wtargnięciu do biura z bronią w ręku kilkakrotnie strzelił do znajdujących się w jednym z pokoi działaczy PiS: Marka Rosiaka oraz Pawła Kowalskiego. Rosiak został trafiony pięciokrotnie, m.in. w klatkę piersiową; zginął na miejscu.
- To przerażające, że nienawiść jest w Polsce wciąż używana jako narzędzie walki politycznej. Pan Rosiak padł ofiarą człowieka, który uległ tym emocjom, tej nienawiści. W każdej chwili może nastąpić kolejny mord polityczny, jestem przekonany, że - niestety - jest takie zagrożenie - powiedział wicepremier Gliński po złożeniu w środę- wspólnie z grupą działaczy PiS - kwiatów pod pamiątkową tablicą na budynku, gdzie w 2010 roku zamordowany został Rosiak.
"Programy w mediach, których celem jest budzenie nienawiści"
Zdaniem Glińskiego, w kraju działają środowiska polityczne, które budują swoją pozycję na chorych, złych emocjach, w dyskusji publicznej nie biorą one pod uwagę racjonalnych argumentów, bo "chodzi im tylko i wyłącznie o to, by ludzie się nienawidzili".
Wicepremier dodał, że chodzi nie tylko o taktykę niektórych polityków, ale również "programy w mediach, których celem jest budzenie nienawiści i wychowywanie do nienawiści."
- To przerażające - kto na tym zyskuje, kto się z tego cieszy - nie muszę ludziom w Polsce mówić. Na pewno nie są to Polacy, nie jest to nasza racja stanu i interes, by polskie społeczeństwo było dzielone tak silnie emocjonalnie i za pomocą nienawiści - powiedział.
Gliński podkreślił, że istnienie w demokracji różnicy zdań czy konfliktów jest zjawiskiem naturalnym. Jednak - w jego opinii - niektórym środowiskom nie chodzi o prowadzenie dyskusji w kwestiach ideologicznych czy ekonomicznych, lecz o szerzenie "ślepej nienawiści".
- Apeluję, żeby się ktoś otrząsnął, żebyśmy nie szli tą drogą. Jeśli śmierć Marka Rosiaka ma nie być śmiercią zupełnie bezsensowną- a z punktu widzenia jednostki i rodziny to był bezsens, do którego doprowadził człowiek kierowany złymi emocjami - to mówmy przy tej okazji, że tak być dalej nie powinno - podkreślił.
Gliński zaznaczył, że pamięć Marka Rosiaka będzie nadal czczona przez działaczy PiS w każdą rocznicę tragedii. - Chcielibyśmy przeciwdziałać temu złu i opowiadamy się zdecydowanie przeciw nienawiści w życiu publicznym - zaznaczył.
"Jeden z haniebnych znaków naszej historii"
B. prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki (PiS) wspomniał o tragedii, jaką przeżyła małżonka zamordowanego, Halina Rosiak, która za jego kadencji sprawowała stanowisko wiceprezydenta miasta.
- Wiem, że bardzo przeżyła śmierć męża i nie mogła jej zrozumieć - tak jak my wszyscy nie możemy jej zrozumieć. Tamten okres szczególnego nasilenia mowy nienawiści zaowocował w ten sposób. Ubolewam, że w naszym, moim, mieście zdarzyła się rzecz, która jest jednym z haniebnych znaków naszej historii. Mam nadzieję, że Marek Rosiak doznał spokoju wiecznego, a jego śmierć posłuży opamiętaniu wszystkich, którzy nienawiść rozsiewają - powiedział Kropiwnicki.
Dożywocie dla sprawcy
W grudniu 2011 roku łódzki sąd okręgowy skazał Ryszarda Cybę na karę dożywotniego więzienia. Uznał, że działał on z motywacji zasługującej na szczególne potępienie i kierował się motywami politycznymi; wyrok utrzymał sąd apelacyjny.
Z wyjaśnień zabójcy przed sądem wynikało, iż od 2007 roku zaczął zastanawiać się nad wyeliminowaniem z życia polityków różnych ugrupowań partyjnych. W 2010 roku postanowił, że dokona zamachu na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Miał plan dokonania zamachu na terenie Warszawy, ale nie udało mu się to z powodu środków bezpieczeństwa. Nie mogąc zrealizować pierwotnego planu, postanowił dokonać zamachu na inne osoby związane z PiS.
PAP
Komentarze