Kryzys humanitarny w Aleppo najpoważniejszy od pięciu lat
Sytuacja, jaka obecnie panuje w Aleppo na północnym zachodzie Syrii, "to najpoważniejszy kryzys humanitarny, jaki kiedykolwiek miał miejsce w tym kraju" w ciągu pięciu lat wojny domowej - ocenił w czwartek w Genewie szef operacji humanitarnych ONZ Stephen O'Brien. W mieście trwają nasilone walki i bombardowania.
Jak podkreślił oenzetowski wysłannik w przekazie wideo do Rady Bezpieczeństwa ONZ, system opieki zdrowotnej w oblężonej przez syryjską armię wschodniej części miasta, będącej w rękach rebeliantów, "prawie całkowicie się załamał", a "najbardziej zagrożone są dzieci".
860 tys. ludzi w oblężonych miastach
Według informacji O'Briena liczba osób, które przebywają obecnie w oblężonych miastach w całej Syrii, zwiększyła się z ponad 586 tys. do ponad 861 tys.
Od 22 września, gdy załamał się krótkotrwały, kruchy rozejm zawarty na mocy rosyjsko-amerykańskiego porozumienia, w Syrii zginęło 320 cywilów, w tym około 100 dzieci, a 765 osób zostało rannych.
Z doniesień szefa operacji humanitarnych ONZ wynika, że we wschodnim Aleppo brakuje żywności - racji dla 40 tys. osób wystarczy jedynie na miesiąc, przy czym według wcześniejszych danych ONZ w oblężonych wschodnich dzielnicach tego miasta przebywa ok. 275 tys. ludzi. Jak mówił O'Brien, w Aleppo odnotowano "przypadki śmiertelne z powodu niedożywienia, chorób czy otrucia się" przez cywilów zepsutym jedzeniem. Zaczyna brakować również wody i wkrótce nastąpi "dramatyczny i nagły wzrost" pewnych chorób - wyliczał.
"Syria krwawi, jej mieszkańcy umierają, a my wszyscy słyszymy ich wezwania o pomoc" - mówił O'Brien, wzywając RB ONZ do natychmiastowego działania.
Dodał, że pewne państwa zasiadające w Radzie Bezpieczeństwa powinny wziąć na siebie winę za bezczynność w sprawie Syrii. Nadszedł czas, by "wskazać winnych" - oświadczył.
Ofensywa na północne dzielnice
Armia rządowa i lotnictwo w Syrii kontynuowały w czwartek podjętą na nowo przed tygodniem ofensywę przeciwko pozostającym w rękach rebeliantów - i częściowo dżihadystów - północnym dzielnicom Aleppo.
Po raz drugi w ciągu kilku dni siły reżimowe odbiły z rąk opozycji przechodzący z rąk do rąk obóz uchodźców palestyńskich na północnej granicy miasta.
Syryjskie helikoptery rządowe zrzucały na miasto tzw. bomby beczkowe - wypełnione trotylem, paliwem i odłamkami dziesiątkują ludność i wywołują niemożliwe do ugaszenia pożary.
Podczas gdy rządowe śmigłowce atakowały głównie dzielnicę Al-Misir, niezidentyfikowane myśliwce bombardujące dokonywały nalotów na dzielnicę Kadi Askar. Obie znajdują się we wschodniej części Aleppo. Armia rządowa ostrzeliwała z krótkimi przerwami osiedla, które leżą na południe od miasta.
Jak wynika z komunikatów Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, wokół dzielnic Aleppo pozostających jeszcze w rękach rebeliantów, z każdą godziną zacieśnia się pierścień oblężenia.
Moskwa oskarża syryjską opozycję
Tymczasem według Moskwy stroną, która inicjuje ataki, jest syryjska opozycja używająca ludzkich tarcz.
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa oświadczyła w czwartek: - Co dzień notuje się w Aleppo dziesiątki przypadków ostrzelania przez terrorystów dzielnic mieszkalnych Aleppo - stwierdziła. Według niej milicje syryjskie "blokują wszystkie możliwe drogi wyjścia ze wschodniego Aleppo, aby uniemożliwić ludności opuszczenie miasta korytarzami humanitarnymi".
Rzecznik rosyjskiego Ministerstwa Obrony Igor Konaszenkow wskazuje jako winne dramatycznej sytuacji w Aleppo bezpośrednio Stany Zjednoczone. Według rzecznika USA kierują w Syrii "międzynarodówką terrorystyczną, która próbuje uchodzić za opozycję walczącą z reżimem Baszara el-Asada".
Sekretarz stanu USA John Kerry ostrzegł w czwartek Moskwę, że zawiesi współpracę rosyjsko-amerykańską w sprawie Syrii, jeśli Moskwa nie podejmie "natychmiastowych działań", aby położyć kres ofensywie w Aleppo.
Stany Zjednoczone wykazują w swych oświadczeniach, że Rosja jest odpowiedzialna za obecną ofensywę wojskową w Aleppo, która powoduje olbrzymią liczbę ofiar wśród ludności.
Niemcy wzywają Rosję do przedłużenia rozejmu
"Ten, kto walczy z terrorystami, nie bombarduje szpitali"
Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier w rozmowie telefonicznej z szefem dyplomacji Rosji Siergiejem Ławrowem w czwartek wezwał Rosję, by zaakceptowała dłuższe niż 48 godzin zawieszenie broni w Syrii i skłoniła syryjski rząd do przestrzegania rozejmu.
Steinmeier zwrócił uwagę swemu rozmówcy na "dramatyczne pogorszenie" sytuacji po wznowieniu działań zbrojnych - poinformowało źródło w MSZ w Berlinie. Mamy do czynienia z "katastrofą humanitarną" - ostrzegł szef niemieckiej dyplomacji.
Steinmeier zaapelował do Moskwy i Waszyngtonu o podjęcie w Genewie rozmów pokojowych w sprawie Syrii.
- Codzienne bombardowanie niewinnych dzieci, kobiet i mężczyzn musi się skończyć - powiedział Ławrowowi Steinmeier. - Ten, kto walczy z terrorystami, nie bombarduje szpitali - zauważył. Jak dodał, im dłużej trwają brutalne ataki syryjskiego lotnictwa oraz działania wojsk lądowych we wschodnim Aleppo, tym bardziej oddala się szansa na zakończenie przemocy.
Ambasador Syrii przy ONZ: nie bombardujemy cywilów
- Nie zrzucamy bomb na cywilów, nie zabijamy cywilów. Nie bombardujemy konwojów humanitarnych. Nie robimy tego. Ci, którzy to zrobili, są terrorystami - powiedział ambasador Syrii przy ONZ Baszar Dżaafari odrzucając oskarżenia, że syryjskie siły rządowe zabijają cywilów.
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun oskarżył w zeszłym tygodniu syryjski rząd o zabicie większości cywilów podczas trwającego od pięciu lat konfliktu, w czasie którego zginęło ponad 300 tys. ludzi, a kilka milionów uciekło ze swych domów.
W ubiegłym tygodniu przestało obowiązywać kilkudniowe zawieszenie broni w Syrii. Od tygodnia armia syryjska, przy wsparciu finansowanych przez Iran szyickich bojówek i rosyjskiego lotnictwa, prowadzi wielką ofensywę w celu opanowania zbuntowanych dzielnic Aleppo.
Może być jeszcze gorzej
W reakcji na wznowienie walk w Aleppo sekretarz stanu USA John Kerry stwierdził, że Stany zjednoczone są "o krok od zawieszenia rozmów z Rosją ws. prób wdrożenia rosyjsko-amerykańskiego porozumienia o zawieszeniu broni w celu zakończenia przemocy w Syrii. Przemawiając w czwartek w waszyngtońskim think tanku Atlantic Council, Kerry podkreślił, że takie dyskusje nie mają sensu i "są nieracjonalne w kontekście (syryjskich i rosyjskich) bombardowań, które mają miejsce" w opanowanej przez syryjskich rebeliantów wschodniej części tego największego syryjskiego miasta. Agencja Associated Press podała jednak, że Kerry - jak się zdaje - dał jeszcze Rosji szansę na rozwiązanie tego problemu. Wspomniał przy tym o "dążeniu do innych rozwiązań".
PAP
Czytaj więcej
Komentarze