5 osób zatrzymanych po meczu Legii
Policja podjęła działania, żeby wyciągnąć konsekwencje wobec tych, którzy zachowywali się w sposób łamiący prawo podczas środowego meczu - powiedział szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
- Jeśli chodzi o race - są one niedopuszczalne. To pytanie, które należy postawić klubowi: dlaczego dopuścił do tego, żeby weszli ci, którzy race mieli. Służby odpowiedzialne za porządek na stadionie to służby organizowane przez klub. Wczoraj władze klubu zwróciły się do policji z wnioskiem o interwencję i taka interwencja została podjęta, ale za porządek i bezpieczeństwo podczas meczu odpowiada klub - kontynuował Błaszczak przy okazji konferencji prasowej po nagradzaniu najlepszych dzielnicowych.
Przedstawiciele Legii poinformowali, że w czwartek do godziny 13.30 zidentyfikowali około 70 osób. 15 z nich ukarali zakazami stadionowymi. Klub współpracuje z policją, która zapowiada więcej zatrzymań niż pięć dotychczasowych.
Policja i Legia współpracują
- Prowadzimy bardzo intensywne czynności, które są wykonywane przez Komendę Stołeczną Policji. Zidentyfikowanych jest oczywiście dużo więcej osób - teraz trwają czynności zmierzające do ustalenia ich miejsca pobytu i zatrzymania. Na zatrzymaniach się nie skończy. Z całą stanowczością chciałem podkreślić, że zapewnienie bezpieczeństwa na imprezie sportowej, jaką są rozgrywki piłkarskie, należy do organizatorów. Sytuacja została wczoraj opanowana, więc poczekajmy na efekty procesowe podjętych czynności - podkreślił zastępca Komendanta Głównego Policji nadinspektor Andrzej Szymczyk.
Obaj - i Szymczyk, i Błaszczak - uważają, że obecne przepisy, według których to organizator zapewnia bezpieczeństwo na stadionie, są właściwe.
Błaszczak: przepisy są dobre
- Nie ma sensu, by angażować pieniądze publiczne, aby zapewnić bezpieczeństwo podczas takiej imprezy. Myślę, że ten model jest właściwy, że za bezpieczeństwo na stadionie podczas meczu odpowiada organizator. Klub sportowy w dzisiejszych czasach to jest przedsiębiorstwo. Budżet Legii jest bardzo wysoki. W związku z tym, że Legia awansowała do Ligi Mistrzów, również będzie miała z tego tytułu przychody i to bardzo znaczące - bez względu na wynik sportowy. A więc to organizator powinien zapewnić bezpieczeństwo podczas meczu. Natomiast w sytuacji, w której nie jest tego w stanie zrobić, to oczywiście wkracza policja - chodzi przecież o zdrowie i ludzkie życie. Ten model jest więc, w mojej ocenie, modelem właściwym - kwestia tylko jego realizacji, a więc w przestrzeganiu przepisów. Z tym, jak widać, nie jest dobrze - ocenił Błaszczak.
Przed meczem oraz w trakcie jego trwania kibice obydwu drużyn używali zakazanych na stadionach rac świetlnych.
Przepisy łamali także kibice gości
- Identyfikujemy również kibiców niemieckich, którzy dopuścili się zakłócenia porządku w postaci użycia środków pirotechnicznych. W związku z tym są zidentyfikowane już dwie osoby. Podejmujemy współpracę z kolegami z policji niemieckiej i oczywiście te materiały zostaną przesłane do prokuratury - przyznał Szymczyk.
Do zajść na trybunie zachodniej doszło około 10 minut przed końcem pierwszej połowy środowego meczu Legii Warszawa z Borussią Dortmund. Jak poinformowali przedstawiciele policji, grupa około 170 osób staranowała jedną z bram i była bliska przedostania się do sektora zajmowanego przez kibiców drużyny przyjezdnej. W momencie, kiedy doszło do starć z pracownikami ochrony, organizator meczu poprosił o pomoc policję, która pozostała na obiekcie do końca meczu.
W pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów Legia przegrała na własnym stadionie z Borussią Dortmund 0:6.
PAP, foto: PAP/Leszek Szymański, wideo: Polsat News
Czytaj więcej