"Wstępnie nie widać uchybień". Szef MON o sprawie śmierci żołnierza GROM
Postępowanie prokuratury ws. śmierci żołnierza Jednostki Wojskowej GROM, który zginął w niedzielę w Gdańsku, zbliża się ku wstępnym konkluzjom. Obecnie dokumentacja nie wskazuje, aby były jakieś uchybienia - powiedział minister obrony Antoni Macierewicz.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi dział do spraw wojskowych Prokuratury Rejonowej w Gdyni.
- Wszystko wskazuje na to, że był to dramatyczny, tragiczny wypadek, ale postępowanie prowadzi wojskowy oddział prokuratury powszechnej i rychło będziemy te dane mieli, dlatego że z tego, co wiem, postępowanie zbliża się ku wstępnym, pierwszym konkluzjom, tak że będziemy mogli wtedy państwu - sądzę, że jeszcze w tym tygodniu, a może na początku przyszłego - te informacje przekazać – ujawnił Macierewicz.
- Tak jest w służbie sił specjalnych, że takie dramatyczne zdarzenia czasami się zdarzają - dodał minister.
Dopytywany, czy wojsko zamierza wdrożyć po wypadku dodatkowe środku ostrożności, Macierewicz powiedział, że będzie to zależało od wyników śledztwa prokuratury, "która wykaże, czy takie uchybienia mogły się zdarzyć, czy też była to sytuacja, której uniknąć nie było można w ramach tego programu ćwiczeń".
- W dniu dzisiejszym nie ma na nie żadnej odpowiedzi. W dniu dzisiejszym dokumentacja nie wskazuje, aby były tutaj jakieś uchybienia - powiedział szef MON. Zastrzegł, że nie zna całości sprawy, która jest w rękach prokuratury.
Niebawem informacja prokuratury
- Rychło będziemy mieli od prokuratury informację. Wtedy podejmiemy decyzje, w zależności od informacji i zarysowanego przez informację przebiegu wydarzeń – dodał minister obrony. Macierewicz złożył też kondolencje rodzinie zmarłego żołnierza. Zapowiedział, że chce w piątek być na jego pogrzebie.
Do śmiertelnego wypadku doszło w niedzielę na terenie morskiego oddziału Jednostki Wojskowej GROM w Gdańsku. Podczas wykonywania zadania szkoleniowego z udziałem śmigłowca Mi-17 z 7. eskadry działań specjalnych w Powidzu, polegającego na podejmowaniu żołnierzy z pokładu statku zacumowanego przy nabrzeżu na Westerplatte, jeden z żołnierzy - zastępca dowódcy sekcji szturmowej - przypięty do liny zamocowanej do śmigłowca dostał się między nabrzeże a burtę. Zmarł wskutek odniesionych obrażeń.
Drugi żołnierz spadł na pokład statku. Doznał ogólnych potłuczeń ciała oraz urazu kręgu szyjnego. Trafił do szpitala, z którego został zwolniony po opatrzeniu i zbadaniu.
Śledztwo gdyńskiej prokuratury jest prowadzone w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci oficera.
PAP
Czytaj więcej