Imigranci płyną do Grecji. W ciągu doby Morze Egejskie pokonały 462 osoby
Liczba migrantów przedostających się nielegalnie z wybrzeża Turcji na należące do Grecji wyspy na Morzu Egejskim znacząco wzrosła i w ciągu ostatniej doby była największa od marca - poinformował we wtorek grecki sztab ds. kryzysu migracyjnego.
Przez ostatnią dobę na terytorium Grecji dostały się 462 osoby; to najwięcej od marca, gdy weszło w życie porozumienie między Unią Europejską a Turcją o odsyłaniu nielegalnie przybyłych migrantów - podkreślił sztab w Atenach.
W ostatnim tygodniu do Grecji przybywały średnio 74 osoby dziennie.
54 people, including 3 children, saved from a sinking boat off Lesvos by Swedish Coast Guard #Poseidon https://t.co/nx3tIKs40W
— Frontex (@Frontex) 29 sierpnia 2016
"Monitorujemy to zjawisko (wzrost liczby migrantów) i pozostajemy w kontakcie z tureckimi władzami" - przekazał grecki sztab.
Przedstawiciel greckiej straży przybrzeżnej w rozmowie z agencją dpa wyraził nadzieję, że "ma to związek z dobrymi warunkami pogodowymi i nie jest sygnałem ze strony Turcji".
Ponad milion migrantów, głównie z pogrążonej w wojnie domowej Syrii, przedostało się w zeszłym roku do UE przez Turcję, ale ich liczba znacząco spadła od marca, gdy w życie weszło porozumienie migracyjne między Brukselą a Ankarą.
Zgodnie z umową migranci, którzy po 20 marca wjechali nielegalnie do Grecji, są transportowani z powrotem do Turcji. Za każdego Syryjczyka wydalonego z UE ma przybywać legalnie do Unii inny Syryjczyk.
W zamian UE zgodziła się na odmrożenie rozmów akcesyjnych z Turcją, przekazanie łącznie 6 mld euro na pomoc dla Syryjczyków w tym kraju oraz zniesienie wiz unijnych dla obywateli Turcji. Ankara zagroziła UE wypowiedzeniem umowy, jeśli zniesienie wiz nie nastąpi najpóźniej w październiku.
UE wskazuje z kolei, że Turcja nie spełniła jeszcze wszystkich kryteriów liberalizacji wizowej. Niepokój w Brukseli budzą też czystki i represje, stosowane przez tureckie władze po nieudanym puczu z 15 lipca oraz zaproponowane przez Ankarę przywrócenie kary śmierci.
PAP
Czytaj więcej