Słabe wyniki aukcji "Pride of Poland". Nie zlicytowano niemal połowy koni
Zamieszanie na aukcji koni arabskich w Janowie. Tegoroczna rekordzistka - klacz Emira - zlicytowana początkowo za 550 tysięcy euro, ostatecznie nie została za tę kwotę sprzedana. Rekordową ofertę anulowano. Część koni w ogóle nie znalazła nabywców, a wielu hodowców w ogóle do Janowa nie przyjechało. Marek Trela były prezes tej słynnej stadniny sprawę kwituje krótko "to wstyd".
16-letnia siwa klacz Emira należąca do stadniny koni w Michałowie początkowo została zlicytowana za 550 tysięcy euro. Na koniec ku zaskoczeniu wszystkich została ponownie wystawiona do licytacji i tym razem kupiono ją za zaledwie 225 tysięcy euro - połowę pierwotnej ceny.
Podstawiony nabywca i zaniżone ceny
Naszej reporterce udało się porozmawiać z osobami związanymi ze stadniną. Rozmówcy wyjaśnili, że pierwszy nabywca musiał być podstawiony, a kiedy pozostali uczestnicy licytacji zorientowali się, że tak jest, nie byli już tak chętni do wykładania dużych pieniędzy na pozostałe konie.
Te same problemy i ta sama sytuacja spotkała inną faworytkę, 3-letnią Al Jazeerę. Ta klacz z kolei już podczas pierwszej aukcji nie znalazła nabywcy. Dlatego konia wystawiono na sprzedaż ponownie na koniec aukcji. Nadal nie było jednak na nią chętnych. Cena wahała się w okolicach 170 tysięcy euro, a z nieoficjalnych informacji wynika, że ta klacz jest warta co najmniej 200 tysięcy euro.
Sefora, nazywana perłą janowskiej hodowli, sprzedana została za 300 tysięcy euro. W rzeczywistości warta jest znacznie więcej.
Marek Trela: "To wstyd"
- Prowadzenie aukcji przez wiele lat polegało na zaufaniu do uczciwości. To było to, o co najbardziej dbaliśmy - powiedział były prezes stadniny Marek Trela. Dodał, że ludzie, którzy przyjeżdżali do Janowa "zawsze wiedzieli, że tu mogą uczciwie kupić konia za cenę, która jest uczciwie wylicytowana".
Sytuację Emiry skomentował następująco: - Jeżeli koń nie schodzi za ostateczną cenę, to zawsze jest ten licytujący o piętro niżej, który mógł tego konia kupić. Ja nie jestem w stanie tego wytłumaczyć, co się tutaj zdarzyło dzisiaj, nawet nie chcę.
Trela stwierdził, że szkoda jest zarówno koni, jak i ludzi, którzy włożyli pracę w ich przygotowanie. - Jest mi naprawdę przykro. Jedyne uczucie, jakie mam w tej chwili, to jest uczucie wstydu - podsumował były szef stadniny w Janowie.
W Janowie nie sprzedała się niemal połowa koni. Wszystkich wystawionych zwierząt było 31.
Polsat News, fot. Facebook/PrideOfPoland
Czytaj więcej