Koniec policyjnej akcji w Brukseli. To był fałszywy alarm
Mężczyzna, który zachowywał się podejrzanie i miał na sobie długi płaszcz, spod którego wystawały przewody elektryczne, był przez kilka godzin przetrzymywany przez policję w centrum miasta. Na miejscu pracował oddział saperów i antyterrorystyczna jednostka policji. Ewakuowano pobliskie sklepy i zamknięto okoliczne ulice. Okazało się, że alarm był fałszywy.
Na udostępnionych na Twitterze zdjęciach widać było, jak podejrzany mężczyzna klęczy i ma ręce za głową, a policja mierzy do niego z broni.
Po godzinie negocjacji doszło do zatrzymania mężczyzny. Okazało się, że nie było zagrożenia bombowego. Miał on przy sobie przedmiot, który przypominał atrapę bomby. Mężczyzna jest prawdopodobnie studentem kierunku związanego z radiacją nuklearną na brukselskim uniwersytecie.
Wzbudził podejrzenia, bo miał na sobie ciepły zimowy płaszcz spod którego wystawały przewody elektryczne, które jak podejrzewano mogły być podłączone do ładunku wybuchowego ukrytego pod ubraniem.
Brukselska policja potraktowała zgłoszenie z pełną powagą, bo wedle słów jej rzecznika "nie chciała podejmować żadnego ryzyka".
Do incydentu doszło na dzień przed belgijskim świętem narodowym, które postawiło służby bezpieczeństwa w stan podwyższonej gotowości.
UPDATE #terror alert in #Brussels #Belgium #muntplein bomb squad DOVO & special forces suspect on knees under fire pic.twitter.com/n6lpbQRyFh
— Europe 2424 (@europe2424) 20 lipca 2016
BBC.com, dailystar.co.uk
Czytaj więcej