"Manipulacja". MON ws. informacji o włamaniu do sieci resortu
"Była to manipulacja mającą stworzyć wrażenie groźnego ataku cybernetycznego" - oświadczyło w piątek Ministerstwo Obrony Narodowej zaprzeczając, by z serwerów resortu wykradziono jakiekolwiek dane. O zhakowaniu sieci MON informowała organizacja określająca się jako "Prawy sektor". Żądała ona 50 tys. dolarów okupu za zwrot wykradzionych plików.
MON w sprawie informacji o włamaniu do sieci komputerowej wystosowało komunikat.
"W związku z informacjami o włamaniu się do sieci komputerowej MON, wyjaśniamy, że była to manipulacja mającą stworzyć wrażenie groźnego ataku cybernetycznego. W istocie opublikowane dane personalne pochodziły z jawnej sieci MON. Nie zawierały informacji tajnych, były nieaktualne (2012 r.) i ograniczały się do jednej osoby" - poinformował MON.
MON podkreślił, że "systemy kierowania i dowodzenia Ministerstwa Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych RP działają bez zakłóceń i są całkowicie bezpieczne"
Trwa wyjaśnianie okoliczności incydentu
Resort przyznał, że trwają czynności wyjaśniające wszystkie okoliczności, w jakich doszło do tego incydentu.
Domniemani hakerzy umieścili w czwartek w sieci zdjęcia i formularze z danymi osobowymi, które są aplikacjami na stanowisko "kandydata do służby PRISM" (PRISM to tajny amerykański program szpiegowski).
Jak napisał serwis niebezpiecznik.pl hakerzy postawili ultimatum: albo polski rząd zapłaci 50 tys. dolarów w bitcoinach (wirtualnej walucie) albo więcej danych zostanie opublikowanych w sieci.
polsatnews.pl
Czytaj więcej