"Pośmiertne przedłużenie zimnej wojny". Włoska prasa o szczycie NATO
W ocenie "Corriere della Sera" szczyt NATO był "pośmiertnym przedłużeniem zimnej wojny”, na którym zlekceważono sytuację na Morzu Śródziemnym i zagrożenie terroryzmem. Według dziennika powstanie Państwa Islamskiego to także wynik zaniedbywania tego regionu.
W komentarzu zatytułowanym "Błędy na morskiej granicy" publicysta włoskiej gazety Massimo Franco pisze we wtorek, że wśród entuzjazmu po rozszerzeniu NATO i UE na wschód oraz "starych i nowych antyrosyjskich bodźców (płynących z) Polski i krajów bałtyckich", na Starym Kontynencie doszło do zmiany kursu. Jego geopolityczne serce przesunęło się na północ i wschód, zaś basen Morza Śródziemnego został "zdeklasowany" do rangi peryferii i uznany za nieważny - dodaje dziennikarz.
Tymi nierównościami powinien był zająć się szczyt Sojuszu w Warszawie, tymczasem okazał się on odległy od wyzwań, jakie stoją przed Europą - uważa Franco. Jego zdaniem morskie granice Europy należy uznać za sprawę priorytetową, bo - jak wskazał - "Państwo Islamskie zmusza do uznania błędów Zachodu i sprzeczności w wielu krajach arabskich", a także ponownego skierowania uwagi na ten właśnie region.
ISIS "śmiertelnym i globalnym wirusem"
Autor zauważa, że Morze Śródziemne uważa się za "Mare Mortuum" (łac. morze martwe) ze względu na tragedię tonących w nim migrantów. Stwierdza następnie, że to właśnie z powodu tego lekceważenia niczym "śmiertelny i globalny wirus" wyrosło Państwo Islamskie.
Wielu spośród 20 tysięcy zagranicznych bojowników Państwa Islamskiego pokonuje szlak wiodący przez Morze Śródziemne - przypomina dziennik. Przywołuje opinię podsekretarza włoskich służb specjalnych Marco Minnitiego, który powiedział, że Państwo Islamskie to największa zagraniczna "legia cudzoziemska" w dziejach. "Aby ją pokonać, potrzeba koordynacji, która nie może pozwolić sobie na różnice między Wschodem z Zachodem" - konkluduje dziennik.
PAP
Czytaj więcej