Nikt nie zauważył, że przez 15 lat nie przychodzili do pracy. Takie rzeczy tylko w Hiszpanii

Biznes
Nikt nie zauważył, że przez 15 lat nie przychodzili do pracy. Takie rzeczy tylko w Hiszpanii
Flickr/Nick Page/CC BY 2.0

Kierowca i ogrodnik z miasta Jerez de la Frontera na południu Hiszpanii zostali zwolnieni, kiedy miejscowy ratusz odkrył, że pobierali pensję, choć nie pojawiali się w pracy od 15 lat.

Miejski departament personalny najpierw odkrył, że mężczyźni nie przepracowali ani jednego dnia w 2015 roku oraz że nie zarejestrowano ich obecności w pracy w roku 2016. Potem kontrolerzy sięgnęli w przeszłość i ze zdziwieniem odkryli, że płatna absencja sięga daleko wstecz.


"Dwóch przedstawicieli związku zawodowego Generalnej Konfederacji Pracy (CGT) mogło przez lata nie przychodzić do pracy. W pisemnych oświadczeniach sami przyznali, że taka sytuacja mogła mieć miejsce przez 15 lat" - przyznały władze miejskie na stronie internetowej. 


Według związkowców była zgoda


Władze związku bronią swoich członków. Twierdzą, że ich nieobecność w pracy wynikała z "milczącej zgody" kolejnych władz miejskich w ciągu minionych 15 lat. Twierdzą też, że odbierali oni po prostu "wolne godziny" i "wolne dni" należne za działalność związkową, które można też "odbierać" za innych pracowników.


Jeden z mężczyzn przed wypowiedzeniem powrócił do pracy. Drugi natomiast oświadczył, że nadal odbiera "związkowe godziny". Według ratusza to jednak za mało, "by zwolnić go z obowiązków pracowniczych do końca tego roku, o co wnioskował".

 

Były też inne podobne przypadki


Władze miejskie Jerez de la Frontera odkryły też inne zatrudnione i opłacone, ale mało pracujące osoby. Kilku pracowników należących do związku zawodowego lokalnej policji (SIP) przepracowało w ubiegłym roku mniej niż 100 dni; jeden z nich 47 dni, a inny 66.


To nie pierwszy taki przypadek w Hiszpanii. W luty sąd zdecydował, że pracownik wodociągów z Kadyksu musi zapłacić 27 tys. euro kary za nieprzychodzenie do pracy przez "co najmniej 6 lat". Jego nieobecność wyszła na jaw dopiero, gdy miał zostać odznaczony za długoletnią służbę.


Joaquin Garcia przekonywał w sądzie, że pojawiał się w pracy codziennie, ale po prostu nie miał co robić, więc wracał do domu. Nie zgłosił tego jednak przełożonym, ponieważ miał rodzinę na utrzymaniu i zdawał sobie sprawę, że trudno będzie mu znaleźć inne zatrudnienie. W wolnym czasie poświęcał się czytaniu dzieł filozofów i, jak się pochwalił, został "ekspertem od Spinozy".

 

thelocal.es

ptw/pr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie