Polscy piłkarze latają LOT-em. "Chcieliśmy, żeby reprezentację narodową woziła polska firma"

Sport
Polscy piłkarze latają LOT-em. "Chcieliśmy, żeby reprezentację narodową woziła polska firma"
YouTube.com/ŁączyNasPiłka

La Baule, baza polskich piłkarzy, leży bardzo daleko od miast organizujących turniej we Francji. Oficjalnym sponsorem UEFA Euro 2016 są linie Turkish Airlines, ale PZPN zdecydował się na korzystanie z usług polskiego przewoźnika - PLL LOT. Jak ujawnił dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów PZPN Janusz Basałaj, powodem wyboru LOT była chęć, by reprezentację narodową woziła polska firma.

Do Marsylii i Nicei ponad 1000 km, do Saint-Etienne ponad 700 km, a do podparyskiego Saint-Denis - ok. 500 km. Takie odległości musieli już pokonać z położonego blisko La Baule lotniska w Saint-Nazaire polscy piłkarze w trakcie Euro 2016. Dzięki korzystaniu z transportu lotniczego podróże trwają średnio niewiele ponad godzinę.


- Wykupiliśmy usługę komercyjną na rynku. LOT nie jest naszym sponsorem, po prostu zapłaciliśmy za usługę - powiedział rzecznik prasowy PZPN i reprezentacji Jakub Kwiatkowski.


- Usługa komercyjna, bez barteru czy podobnych historii. Są różne opcje. Wiadomo, jak mamy mniej lotów, to mniej płacimy, a jak więcej, to więcej. To jest logiczne. Dotychczas jesteśmy zadowoleni. Wszystko jest na wysokim poziomie. Loty są punktualne, poza tym nieszczęsnym Rennes, gdzie musieliśmy lądować po meczu z Ukrainą, ale to z powodu mgły. Nie mieliśmy wówczas nic do powiedzenia - powiedział Basałaj.


W fazie grupowej było łatwiej


Nie ulega wątpliwości, że zabezpieczenie transportu lotniczego to logistycznie duże przedsięwzięcie.


- W fazie grupowej było łatwiej o tyle, że znaliśmy godziny i miejsca wylotów czy przylotów. LOT nie posiada swojej bazy we Francji, więc maszyny musiały przylatywać tutaj za każdym razem, żeby nas przetransportować z Saint-Nazaire do Nicei, Paryża i Marsylii. Następnie samoloty wracały do Polski, ponieważ realizowały inne połączenia. Po meczach przylatywała po nas kolejna maszyna. Raz zdarzyło się - bo nawet spytałem, gdy wracaliśmy z Marsylii - że samolot przyleciał po nas z Mediolanu. Tam przybył dzień wcześniej i czekał, żeby móc nas zabrać - opowiedział Kwiatkowski.


Jak dodał, przed 1/8 finału było nieco trudniej z organizacją transportu. Dopiero bowiem po ostatnim spotkaniu grupowym biało-czerwonych z Ukrainą stało się jasne, kiedy i gdzie Polacy zagrają.


- Długo się rozstrzygało, gdzie zagramy, kiedy i z kim. Praktycznie do ostatnich chwil, a wiadomo, że podróże lotnicze, samoloty - to wymaga zapasu czasu, żeby wszystko zaplanować. O ile się orientuję, aż pięć scenariuszy było realizowanych przed meczem 1/8 finału. Tyle było różnych możliwości, jeśli chodzi o wylot na mecz - przyznał rzecznik prasowy PZPN.


"Nie ma żadnych problemów"


Według dyrektora Departamentu Komunikacji i Mediów PZPN żadna ewentualność przed 1/8 finału nie mogła zaskoczyć polskiej ekipy.


- To nie jest tak, że mamy tylko sztab trenerski i 23 piłkarzy. Nad sprawną obsługą mistrzostw, podróżami, hotelami, transportem, centrum medialnym i treningowym pracuje kilkanaście osób z PZPN, które dobrze wykonują robotę. Nie ma tu żadnych problemów - podkreślił Basałaj.


W sobotę biało-czerwoni wygrali w Saint-Etienne ze Szwajcarią w rzutach karnych 5-4. Po 90 minutach i dogrywce było 1:1. W ćwierćfinale, zaplanowanym na czwartek, zagrają w Marsylii z Portugalią.

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie