Czy Polacy na Wyspach chcą Brexitu? "Zabierają pieniądze, dają kupony" vs. "robi się niebezpiecznie"
W momencie, gdy miliony Brytyjczyków decydują, czy Wielka Brytania ma po 43 latach opuścić Unię Europejską, dziennikarz Polsat News Michał Giersz zapytał o opinię na ten temat mieszkających tam Polaków. Ich zdania są podzielone tak samo, jak opinie tych, którzy zdecydują dziś o przyszłości Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.
Zdaniem Jakuba Pawłowskiego, który pracuje w londyńskim City jako informatyk i jest zwolennikiem wyjścia z UE, Brytyjczycy chcą Brexitu głównie po to, aby "mieć pełną kontrolę nad imigracją".
- Chcą wiedzieć kto może przyjeżdżać do tego kraju, kto nie i kto może być deportowany, a Unia Europejska na to nie pozwala - powiedział.
- Ja za Brexitem jestem dlatego, że UE wprowadza za wiele regulacji, które hamują tutejszą ekonomię. Chodzi więc o odzyskanie wolności, by swobodnie móc handlować nie tylko z państwami Unii, ale z całym światem - podkreślił Pawłowski.
"Lepiej mieć gotówkę i wydać na co chcemy"
- W sytuacji Wielkiej Brytanii wyobraźmy sobie, że ktoś przychodzi do nas i proponuje nam, że damy mu 350 funtów tygodniowo, a w zamian w kuponach da nam 180 funtów. W dodatku sumę tę możemy wydać tylko na to, na co on się zgodzi i jeszcze musimy dostosować się do zmian, jakie w każdej chwili może wprowadzić - powiedział informatyk odnosząc się do pieniędzy, jakie Wielka Brytania wpłaca do Unii, aby następnie mogła korzystać z oferowanych we Wspólnocie unijnych funduszy.
- Lepiej więc mieć gotówkę i wydać na co chcemy, niż na to, co zdecyduje Unia Europejska - stwierdził.
Pawłowski przyznał, że "jako osoba niemająca brytyjskiego obywatelstwa wie, że w przypadku Brexitu ma wiele do stracenia".
- Uważam jednak, że tutaj w sektorach finansowym, czy informatycznym są takie braki jeśli chodzi o wykształcenie, że imigracja na pewno nie będzie całkowicie zastopowana - podsumował.
"Większość głosujących nie ogarnia"
Drugi z rozmówców, przedsiębiorca prowadzący swój biznes w Londynie i będący zwolennikiem pozostania Wielkiej Brytanii w UE stwierdził, że "to referendum pokazuje niedoskonałość demokracji, kiedy nagle miliony ludzi ma prawo głosu na temat, którego większość z nich nie ogarnia".
- Dlatego sytuacja, która ma miejsce dzisiaj jest niebezpieczna - powiedział Piotr Kubalka.
- Problem polega na tym, że z perspektywy biznesu, w którym pracujemy, gdyby Brexit miał miejsce, w ciągu jednego dnia cała ta rzeczywistość finansowa kompletnie się zmieni - przyznał biznesmen.
W przypadku Brexitu "planowanie biznesowe stanie się niemożliwe"
- Pojawią się inne przepisy i traktaty, a oznacza to, że jakiekolwiek biznesowe planowanie długoterminowe stanie się niemożliwe - dodał.
Zdaniem przedsiębiorcy określenie dokładnych konsekwencji i przyszłości poza Unią jest tak trudne, ponieważ "nikt niestety dokładnie nie wyliczył ile w przypadku Brexitu zniknie np. miejsc pracy".
- Bo że takie zjawisko nastąpi - jest pewne. Może zniknąć od pół do miliona miejsc pracy, więc zapotrzebowanie na siłę roboczą z emigracji zniknie - podkreślił Kubalka.
Polsat News