Niepewny los Nagrody Solidarności im. Lecha Wałęsy. Przyznaje ją MSZ
Do tej pory nie odbyło się ani jedno posiedzenie kapituły nagrody, choć ta zwyczajowo przyznawana jest w wakacje. MSZ, które ją ustanowiło, rozważa zmianę formuły, a Lech Wałęsa powołanie własnej nagrody - podało Radio Zet. W rozmowie z Polsat News były prezydent stwierdził, że jego zdaniem jest już za późno, by nagroda została przyznana.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewnia, że prowadzi rozmowy z partnerami na temat możliwości i ewentualnej formuły nagrody. Jednak współorganizator, Fundacja Instytut Lecha Wałęsy, nie ma na ten temat wiedzy.
"Jarosław ma kompleksy"
- Teraz już nie ma możliwości przyznania tej nagrody. To trzeba przygotować, a tu nic nie ma. Szkoda, Ci ludzie niszczą wszystko, co się da - powiedział w rozmowie z Polsat News Wałęsa. Dodał, że rząd "nie lubi Solidarności" i tego typu działaczy. - Jarosław nigdy nie brał większego udziału w tej całej walce i w związku z tym ma kompleksy - ocenił.
Nagroda została przyznana po raz pierwszy w w czerwcu 2014 roku w związku z 25. rocznicą pierwszych częściowo wolnych wyborów parlamentarnych. Jej pierwszym laureatem był Mustafa Dżemilew, przywódca Tatarów krymskich, lider walki o ich prawa, długoletni więzień sowieckich łagrów, kilkakrotnie nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla.
Rok temu nagrodę otrzymała rosyjska dziennikarka opozycyjna Żanna Niemcowa, najstarsza córka zamordowanego rosyjskiego polityka Borysa Niemcowa.
Choć Lech Wałęsa jako przewodniczący Kapituły Nagrody wręczał wyróżnienie, przyznał wówczas, że żałuje, iż zgodził się za rządów PO połączyć swoją nagrodę z nagrodą MSZ.
- 250 tysięcy euro otrzymuje laureat;
- 50 tysięcy euro przeznaczonych jest na wizytę studyjną w Polsce;
- 700 tysięcy euro przeznacza się na realizację programów w ramach polskiej pomocy rozwojowej, wskazanych przez laureata.
Laureaci otrzymują też statuetkę.
polsatnews.pl, Polsat News, Radio Zet
Czytaj więcej
Komentarze