Podano pierwsze nazwiska ofiar strzelaniny w klubie dla gejów
Władze miasta Orlando na Florydzie opublikowały pierwsze nazwiska i wiek ofiar niedzielnej strzelaniny w tamtejszym nocnym klubie dla gejów. Chodzi o osoby, z których rodzinami udało się nawiązać kontakt. Do poniedziałkowego poranka na oficjalnej stronie internetowej miasta pojawiło się 15 spośród 50 nazwisk zabitych w masakrze. Większość to mężczyźni w wieku 20-30 lat.
29-letni Omar Mateen, obywatel USA pochodzenia afgańskiego, w niedzielę ok. godz. 2 wszedł do znanego klubu dla gejów Pulse, w którym na imprezie latino połączonej z obchodami gay pride bawiło się ok. 350 osób.
Mateen oddał strzały do ochroniarza i wziął kilkunastu zakładników. Przez ok. trzy godziny przetrzymywał ich w łazience, do czasu gdy do budynku wtargnęli funkcjonariusze specjalnej jednostki policji SWAT. Napastnik zginął w wymianie ognia z jednym z funkcjonariuszy.
Nie jest jasne, kiedy sprawca zabił swoje ofiary. Burmistrz Orlando Buddy Dyer powiedział, że 39 osób zginęło wewnątrz klubu, dwie przed budynkiem, a dziewięć zmarło w szpitalach. 53 osoby zostały ranne.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że niedzielny atak był zainspirowany działalnością Państwa Islamskiego (IS), ale nie ma na razie dowodów na to, że Moner miał rzeczywiste związki z tą organizacją dżihadystyczną.
Dwukrotnie przesłuchany
Przedstawiciel FBI Ronald Hopper potwierdził, że w czasie ataku Mateen zadzwonił pod alarmowy numer 911 i złożył deklarację wierności Państwu Islamskiemu.
Mateen był dwukrotnie przesłuchiwany przez FBI - w 2013 i 2014 roku - w związku ze swoimi wypowiedziami w pracy, z których wynikało, że popiera grupy zbrojne. Przesłuchania te nie doprowadziły jednak do zdobycia dowodów działalności przestępczej - poinformował Hopper.
W 2014 roku Mateen był przesłuchiwany w związku z kontaktami z obywatelem USA Monerem Mohammadem Abu-Salhem, który mieszkał na Florydzie, a który dwa lata temu został zamachowcem samobójcą w Syrii.
Mateen i jego bliscy regularnie uczęszczali do meczetu na Florydzie. "Nie wszyscy się z nim przyjaźnili. Stronił od ludzi. Nie był szczególnie przyjazny, ale nie był też niegrzeczny" - powiedział 54-letni Mohammed Jameel, który znał 29-latka z meczetu.
Pracował w firmie ochroniarskiej
W niedzielę wieczorem FBI weszło do mieszkania Mateena w Fort Pierce, ok. 200 km na południowy wschód od Orlando.
Od 2007 roku Mateen pracował na Florydzie w największej firmie ochroniarskiej na świecie - G4S. Broń nosił legalnie, w ramach swych obowiązków służbowych. Firma G4S oświadczyła, że w 2007 i 2013 roku Mateen przeszedł badania, których wyniki nie budziły żadnych zastrzeżeń. Zapewniła także, że nic nie wiedziała o jego rzekomych związkach z terroryzmem.
Była żona Mateena powiedziała, że był on "niezrównoważony psychicznie i umysłowo chory", mimo to pragnął zostać policjantem. Kobieta powiedziała też, że Mateen bił ją regularnie. Widząc, co się dzieje, zabrała ją od niego jej rodzina.
Wydarzenia z Orlando to najkrwawsza strzelanina w historii USA, przewyższająca liczbą ofiar masakrę na politechnice w Wirginii w 2007 roku; zginęło wówczas ponad 30 osób.
Jeśli masakra w klubie dla gejów zostanie faktycznie zakwalifikowana jako akt terroru, będzie to najkrwawszy zamach w USA od ataków z 11 września 2001 roku na World Trade Centre, Pentagon i w Pensylwanii, które przeprowadziła Al-Kaida.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze