W Abchazji piłkarskie mistrzostwa reprezentacji, których nikt nie uznaje
Podczas gdy piłkarskie potęgi szykują się do wielkich turniejów - o mistrzostwo Europy i Copa America - maluczcy rozgrywają właśnie między sobą zawody o mistrzostwo świata w piłce nożnej drużyn, których istnienia nikt nie uznaje.
Gospodarzem "igrzysk nieuznawanych" jest Abchazja, zbuntowana, gruzińska prowincja, której samozwańczą niepodległość uznała jedynie Rosja, jej południowoamerykańskie sojuszniczki Wenezuela, Nikaragua oraz wyspiarskie republiki Nauru i Vanuatu. Poza Abchazami w turnieju grają m.in. drużyny Pendżabu, irackiego Kurdystanu, Padanii, Północnego Cypru, Somalilandu i archipelagu Chagos.
Abchaski turniej to już drugie, oficjalne zawody o mistrzostwo świata samozwańczych państw, autonomicznych regionów i krain, które łączy tylko to, że żadnej z nich nie przyjęto do ONZ (większość w ogóle o takie członkostwo się nie ubiegała), ale przede wszystkim nie przyjęto do Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) i nie pozwolono uczestniczyć w organizowanych przez nią zawodach.
Wykluczeni z rozgrywek piłkarskich w 2003 r. założyli własną organizację - Nie-FIFA, którą w 2013 r. zastąpiła ConIFA, czyli Konfederacja Niezależnych Stowarzyszeń Piłkarskich. Od 2014 r., co dwa lata, ConIFA organizuje regularne turnieje o mistrzostwo świata, które wcześniej nosiły one nazwę Puchar Świata Viva.
Byle nie jechać przez Rosję
W mistrzostwach świata drużyn nieuznawanych przez świat w Abchazji nie zagrali obrońcy tytułu z Hrabstwa Nicejskiego ani wicemistrzowie z wyspy Man, a i mistrzowie Europy z Padanii zostali w ostatniej chwili doproszeni do zawodów.
Nicejczycy wycofali się z "powodów organizacyjnych", a piłkarzy z wyspy Man do podróży do Abchazji zniechęcił londyński rząd, odradzający swoim obywatelom podróże do krajów, które uznaje za niespokojne. Londyn nie chciał też drażnić swojej sojuszniczki - Gruzji, która widzi wroga w każdym, kto nawet w pośredni sposób uzna niezależność buntowników Abchazów i Osetyjczyków.
Gruzini oświadczyli, że ponieważ na piłkarskie zawody w Abchazji umawiają się ci, których i tak nikt oficjalnie nie uznaje - nie widzą problemu. Byle tylko komuś nie przyszło do głowy jechać do Abchazji przez Rosję, bo wtedy nigdy już nie zostanie wpuszczony na terytorium Gruzji. Abchazi wolą jednak przyjmować gości przybywających właśnie z Rosji, więc większość uczestników zawodów w Suchumi pozbawiła się przywileju spędzenia wakacji w Gruzji.
Trudności w ustalaniu rankingu
Wobec nieobecności Nicejczyków i piłkarzy z wyspy Man na faworytów abchaskiego turnieju, którego finał odbędzie się w niedzielę 5 czerwca - wyrośli zawodnicy z Padanii, irackiego Kurdystanu i drużyna Pendżabu, reprezentująca dawne imperium, rozdzielone między Indie i Pakistan, ale składająca się z graczy z pendżabskiej diaspory z Wielkiej Brytanii. Mistrzostwo marzy się też gospodarzom - Abchazom.
Ustalanie rankingu faworytów nieuznawanych turniejów jest jednak tym trudniejsze, że do ostatniej niemal chwili nie ma pewności, kto w nich ostatecznie wystąpi. Drużyna z wyspy Man nie pojechała do Abchazji z powodów politycznych, rok temu Abchazi i piłkarze z Południowej Osetii oraz Północnego Cypru (tureckiego) nie przyjechali na turniej do Debreczyna, bo Węgry odmówiły im wiz. Ajmarom z Peru i Boliwii na podróż do Abchazji zabrakło pieniędzy i ConIFA na próżno cieszyła się, że Indianie z Andów staną się pierwszą drużyną z Ameryki Południowej uczestniczącą w imprezie.
Do Abchazji nie przyjechała też reprezentacja Romów z powodu "nieoczekiwanych problemów z dokumentami podróżnymi". Zamiast eliminacji, które miały wyłonić finałową "12", żeby skompletować turniejowy tuzin znów trzeba było drużyny dopraszać. Tak w zawodach znalazła się Padania, którą wcześniej wykluczono z powodu panującego w niej proceduralnego bałaganu.
Z dala od polityki
Zmienia się też skład członkowski nieuznawanej konfederacji. Gibraltar i Kosowo zostały dopuszczone przez FIFA do organizowanych przez nią zawodów. Katalonia wycofała się, nie widząc sensu w sportowej rywalizacji z drużynami z Zanzibaru, Grenlandii, Tybetu, Rapa Nui, a nawet Królestwa Obojga Sycylii, alpejskiej Recji czy niemieckiej Frankonii.
Prezydent ConIFA, Lapończyk ze Szwecji Per-Anders Blind, przy każdej okazji zapewnia, że konfederacja nieuznawanych nie miesza się w polityczne sprawy i zachowuje stuprocentową bezstronność, a za swój cel uważa jedynie "nieść radość, jaką daje ludziom piłka nożna".
- Przyjmując kogokolwiek do naszego grona nie dochodzimy, czy w ten sposób próbuje on wywalczyć dla siebie niepodległość, ani nie oceniamy, czy na nią zasługuje - podkreślił Blind. Dodał jednak, że odmówiłby przyjęcia do swojej konfederacji syryjsko-irackiego kalifatu, gdyby jego emirom przyszło do głowy zgłosić taki akces.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze