"Nie popadajmy w skrajną rozpacz". Piłkarze po meczu Polska-Holandia
- Musimy wyciągnąć określone wnioski i nie popełniać błędów, które nam się przytrafiły. Z drugiej strony nie można popadać w skrajną rozpacz, bo sami nie jesteśmy najlepszą drużyną i nie graliśmy z Gibraltarem, ale z Holandią. Rywale nie zakwalifikowali się na Euro, ale to nadal jest jeden z czołowych zespołów na świecie - powiedział po meczu z "Oranje" Kamil Glik. Polska przegrała 1:2.
- Rywalizowaliśmy jak równy z równym i nie ponieśliśmy upokarzającej porażki. Poza tym jesteśmy po ciężkich treningach i nogi miały nam trochę prawo odmawiać w tym spotkaniu posłuszeństwa. Przed nami kolejne, zdecydowanie ważniejsze mecze i wtedy powinniśmy być w najwyższej formie – dodał obrońca włoskiego Torino.
Kamil Grosicki podkreślił, że polska drużyna chce wgrać każdy mecz, ale tym razem się nie udało. - Graliśmy jednak z bardzo dobrym zespołem, który w tym spotkaniu pokazał swój potencjał. Staraliśmy się atakować i grać ofensywnie, ale mieliśmy różne fragmenty i nie zawsze nam to wychodziło. Te lepsze przeplataliśmy słabszymi momentami – tłumaczył Grosicki.
- Po meczu w szatni trener powiedział nam "głowa do góry" i że mamy patrzeć w przyszłość pozytywnie. Teraz koncentrujemy się na meczu z Litwą, która jest słabszym rywalem od Holandii. Na pewno będziemy mieli za zadanie przećwiczyć wiele wariantów, na czele z atakiem pozycyjnym – dodał "Grosik".
"Dobra lekcja"
- Ten mecz może być dla nas dobrą lekcją, aby wyciągnąć odpowiednie wnioski. Teraz mamy dwa dni przerwy, dzięki czemu wrócimy do Krakowa ze świeżą głową i z podejściem, że musimy wystrzegać się błędów. Trzeba też zobaczyć, co w meczu z Holandią zawiodło i czego zabrakło, zwłaszcza żeby zaskoczyć rywala. Na pewno trochę za wolno rozgrywaliśmy swoje akcje, pressing też był spóźniony o 2-3 metry. Mieliśmy również kilka sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać – skomentował Robert Lewandowski.
Lewandowski nie dotrwał do końca meczu. W pewnym momencie zasygnalizował trenerowi Adamowi Nawałce zmianę i w 67. minucie opuścił boisko.
- Wcześniej było ustalone, że zagram mniej, bo nie potrzebuję meczowego rytmu. Nie byłem też specjalnie zmęczony po zgrupowaniu w Arłamowie, dało się natomiast odczuć, że gramy na grząskim boisku. Ono „weszło” nam w nogi i w drugiej połowie nie było łatwo biegać - przyznał.
"Nie będę uspokajał kibiców"
Napastnik Bayernu Monachium przekonuje, że towarzyskie spotkanie z Holandią jest jednym z etapów przygotowań do mistrzostw Europy i po tej porażce nie należy popadać w pesymizm.
- Budujemy formę na Euro i nie będę uspokajał kibiców. My zachowujemy spokój i normalnie przygotowujemy się do mistrzostw, aby najwyższa dyspozycja pojawiła się wraz z pierwszym gwizdkiem w Nicei. Poza tym patrząc na światowy ranking to my atakujemy z najniższego miejsca – zauważył kapitan biało-czerwonych.
"Porażka wyzwoli w nas sportową złość"
- Było też parę dobrych strzałów, przeprowadziliśmy też kilka akcji, które przy lepszym rozegraniu mogły zakończyć się bramką. Poza tym spodziewam się, że ta porażka wyzwoli w nas sportową złość. Na Euro nie ma przebacz, bo rywale będą grali ostro. We Francji trzeba nastawić się na twardą grę i w każdej sekundzie dawać z siebie wszystko - zapewnił.
Biało-czerwoni dostali wolne do 4 czerwca - w sobotę pojawią się w Krakowie i dwa dni później na stadionie Wisły rozegrają ostatnie przed mistrzostwami Europy kontrolne spotkanie z Litwą.
- Nie wiem, ile minut zagram, ale nie spodziewam się, aby był to cały mecz. Teraz mamy czas, aby odpocząć i przeanalizować błędy – dodał.
"Jest sporo do poprawy"
- Widać było, że treningi w Arłamowie weszły w nam w nogi i nasza gra na tej grząskiej murawie nie wyglądała tak, jakbyśmy sobie życzyli. Szkoda, że po pięknej bramce Artura Jędrzejczyka nie utrzymaliśmy remisu i po wielu miesiącach ponieśliśmy porażkę u siebie - zauważył Piotr Zieliński.
- Teraz mamy dwa dni wolnego, podczas których musimy maksymalnie wypocząć. Najważniejsze, abyśmy byli gotowi na Euro. Po tym spotkaniu jest materiał do analizy, z którego trenerzy na pewno wyciągną właściwe wnioski. Wydaje mi się, że szczególnie musimy poprawić kreowanie gry - dodał.
Bartosz Kapustka uważa, że "jest sporo do poprawy". - Mam do siebie żal o parę prostych strat, szczególnie od razu po wejściu, bo później było lepiej. Taki zimny prysznic z pewnością dobrze nam zrobi. Przegraliśmy mecz, ale stworzyliśmy kilka sytuacji bramkowych, graliśmy otwarty futbol – zaznaczył zawodnik Cracovii.
- Ja nie będę nikogo oceniał, bo od tego jest trener, a ja jestem w tej reprezentacji zbyt krótko i uważam, że każdy musi sam wykonać rachunek sumienia, co zrobił dobrze, co źle i uderzyć się w piersi. Murawa była grząska, ale taka sama dla obu drużyn i wszyscy zawodnicy mieli problemy z utrzymaniem na niej równowagi - wyjaśnił.
"Rywale wykorzystali gapiostwo"
- Szkoda straconej pierwszej bramki, bo w tym momencie nasza gra nieźle wyglądała, zaczęliśmy dominować i mieliśmy swoje sytuacje. Złe ustawienie przy dośrodkowaniu, moje także, bo piłka przeszła między obrońcami, sprawiło, że rywale objęli prowadzenie – analizował Michał Pazdan.
- Staraliśmy się odrobić straty i strzeliliśmy bramkę na 1:1, ale kolejne nasze gapiostwo znowu wykorzystali rywale – dodał polski obrońca.
"Wartościowy sprawdzian"
Zdaniem selekcjonera polskiej reprezentacji mecz z Holandią był "wartościowym sprawdzianem". - Mieliśmy okazję przekonać się, w jakim jesteśmy miejscu. Drugie, bardzo intensywne zgrupowanie w Arłamowie było z pewnością trudne dla piłkarzy. Miało to wpływ na jakość gry z naszej strony, jestem o tym przekonany. Wiadomo, że nasze przygotowania ukierunkowane są na mistrzostwa Europy. Interesuje mnie optymalna dyspozycja zawodników 12 czerwca. I myślę, że właśnie taka będzie - podkreślił Adam Nawałka.
- Mecz toczył się praktycznie pod nasze dyktando. Uwagę zwracała jednak wysoka kultura gry Holendrów. Widać, że grają swobodnie i konstruowali bardzo groźne akcje. My statystycznie byliśmy przy piłce częściej, co - w konfrontacji z drużyną na takim poziomie jak Holandia - zdarza się rzadko, Holendrzy zwykle są stroną dominującą. Natomiast niezwykle ważna jest też jakość - jej brakowało nam w rozegraniu ataku pozycyjnego - dodał trener polskiej drużyny.
- Nasi zawodnicy grali do końca, starali się i bardzo dzielnie walczyli. Tak jednak jest w piłce, że nie zawsze się wygrywa. Trzeba przełknąć tę porażkę, wyciągnąć wnioski. Jedziemy dalej - podkreślił.
- Bramkarza numer jeden podam po meczu z Litwą, takie są ustalenia z zawodnikami. Przekazałem im to w pierwszym dniu zgrupowania w Arłamowie i tego się trzymamy - poinformował Nawałka.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze