Kaczyński: to ja zapewniłem Tuskowi lepszą pozycję
Prezes Prawa i Sprawiedliwości przyznał się do błędu z przeszłości - przegranej debaty wyborczej w 2007 roku z Donaldem Tuskiem. - Wtedy kluczowe dla naszej porażki, i tu muszę uderzyć się we własne piersi, było to, że zgodziłem się na dyskusję - stwierdził w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy".
- Nie miałem szansy jej wygrać (debaty - red.) ze względu na ogromne zmęczenie i brak czasu na przygotowanie - przekonuje Kaczyński, według którego właśnie w trakcie tamtej debaty PO zyskała przywódcę.
- Wcześniej Tusk był lekceważony. Ja mu zapewniłem lepszą pozycję, oni parę punktów procentowych na tym zyskali, a my je straciliśmy - wyjaśnił.
"Rząd Szydło to rodzaj eksperymentu, ktory wychodzi"
Kaczyński ocenił także rząd Beaty Szydło i stwierdził, że to "rodzaj eksperymentu".
- Ale eksperymentu, który wychodzi, więc nie ma żadnych przesłanek, żeby go przerywać - dodał.
Pozytywnie odniósł się także do roku rządów Andrzeja Dudy. - Jeżeli dzisiaj ma tak wysokie poparcie, jak wynika z badań, i pewność, że ponownie wygrałby wybory, to należy to ocenić wysoko - uznał.
"Ośrodki europejskie nie szanują Polski i Polaków"
Okładka tygodnika ze zdjęciem Kaczyńskiego jest opatrzona nagłówkiem "Bronimy demokracji". Lider PiS wyjaśnił, na czym ta obrona ma polegać.
- Swego czasu Węgrów potrafiono zaprosić do Brukseli i tam im pokazać projekt ustawy o rzeczniku praw obywatelskich i od razu nazwisko kandydata, którego Bruksela najchętniej widziałaby na tym stanowisku. To jest właśnie stosunek Brukseli do państw naszej strefy. Dzisiaj toczy się walka o naszą suwerenność. Ośrodki europejskie tej suwerenności nie szanują, to znaczy nie szanują też Polski i nie szanują Polaków - wytłumaczył Kaczyński.
- Trzeba bronić polskiej suwerenności i prawa polskiego społeczeństwa do wyboru rządu, który chce w Polsce bardzo dużo zmienić. Bo to jest też w tej chwili kwestionowane. W Polsce ma być tak, jak było, czyli w istocie półoligarchia z ogromną szarą strefą, nieformalny immunitet dla elit, nawet jeśli się dopuszczają przestępstw - dodał.
"My się w Polsce za to wszystko weźmiemy"
Według prezesa PiS, w Polsce stworzono pewien mechanizm, że powyżej pewnego poziomu obowiązuje immunitet w bardzo czasem drastycznych sprawach.
- My takiego społeczeństwa nie chcemy. W takich krajach jak Rumunia wzięto się w końcu za walkę z przestępczością i poszedł siedzieć premier, w Brazylii w tej chwili trwa pogrom byłych polityków rządzących i nikt nie mówi, że to jest przeciw demokracji. Gdy my się w Polsce w końcu za to wszystko weźmiemy, a mam nadzieję, że prokuratura zacznie dochodzić do tych różnych spraw, to na pewno będzie krzyk, że to jest prześladowanie opozycji i łamanie demokracji. Powtórzę: nam kwestionuje się suwerenność i prawo do zmiany, naprawy Rzeczypospolitej - podkreślił.
Do Rzeczy
Czytaj więcej
Komentarze