Waszczykowski: pohukiwanie na Polskę nie przynosi pozytywnego efektu

Polska
Waszczykowski: pohukiwanie na Polskę nie przynosi pozytywnego efektu
PAP/EPA/OLIVIER HOSLET

- Cieszymy się, że w KE zauważono, że pohukiwanie na Polskę i grożenie nam jakimiś działaniami prawnymi nie przynosi pozytywnego efektu, że sprawy TK nie rozstrzygnie się na poziomie Komisji, tylko w Polsce - podkreślił Witold Waszczykowski. Szef MSZ mówił też, że prezydent Rosji "powinien wiedzieć, że tarcza antyrakietowa w Polsce nie ma żadnego odniesienia do rosyjskiego bezpieczeństwa".

Odnosząc się do słów Władimira Putina, który zapowiedział, że Rosja będzie zmuszona podjąć działania, by zminimalizować zagrożenie, jakie stanowi budowa tarczy antyrakietowej w Rumunii i w Polsce, Witold Waszczykowski powiedział: - Prezydent Putin powinien doskonale wiedzieć, że tarcza antyrakietowa w Polsce nie ma żadnego odniesienia do rosyjskiego bezpieczeństwa. Ten system ma bronić Europy przed atakiem rakietowym z Bliskiego Wschodu. Wojskowa obecność Amerykanów i wielonarodowych oddziałów NATO jest jednak odpowiedzią na właśnie agresywne zachowanie i straszenie nas przez władze rosyjskie. To będzie obecność o charakterze obronnym, niestanowiąca zagrożenia dla Rosji.

 

Wzmocnienie wschodniej flanki

 

Mówiąc o zaplanowanym na wtorek spotkaniu z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem i liczbie żołnierzy NATO, którzy mogą stacjonować na terenie Polski, szef MSZ powiedział, że za dwa tygodnie "decyzje w kwestiach wojskowych podjąć mają szefowie resortów obrony państw NATO".  

 

- W tej chwili trwa dyskusja na temat charakteru i skali tej obecności. Mówi się o batalionach NATO w Polsce i w każdym z krajów bałtyckich. Mówi się też o zwiększonej obecności typu ISR, czyli: wywiad, nadzór i rozpoznanie. W grę wchodzi m.in. przyznanie państwom flanki lotniczych systemów ostrzegania i kontroli typu AWACS. Dyskusja dotyczy również tego, jaka byłaby ranga dowództwa, które siłami rozlokowanymi na terenie flanki wschodniej by kierowało - powiedział.

 

Dodał, że toczą się także rozmowy na temat "odrębnej obecności amerykańskiej", czyli "o składach broni i o obecności wojsk w sile brygady".

 

"Wyłącznie polski problem"

 

Na pytanie, jaką konkretnie propozycję wyjścia ze sporu o Trybunał premier przedstawiła w zeszłym tygodniu wiceszefowi KE, Fransowi

Timmermansowi, Witold Waszczykowski odpowiedział, że "MSZ nie jest w tej sprawie stroną".

 

- Tak jak zalecała Komisja Wenecka, to jest spór wewnątrz Polski, który trzeba wyjaśnić tutaj. Wiem, że niektóre instytucje międzynarodowe, w tym KE, się tym interesują, a my cierpliwie tłumaczymy. Jesteśmy gotowi korzystać z rad, jesteśmy gotowi konsultować i wyjaśniać, ale nie jesteśmy gotowi dopuścić polityków unijnych, aby byli arbitrami i sędziami w tej sprawie - zauważył.

 

Szef MSZ dodał, że "problem z TK nie jest problemem wyłącznie polskim". - To, jaka ma być równowaga w państwie między instytucjami wyłanianymi w demokratycznych wyborach a np. korporacjami prawników, to jest dyskusja, która toczy się w wielu krajach, np. w Stanach Zjednoczonych i wymaga spokojnego wyjaśniania, kompromisu politycznego, a żeby był kompromis, to - do tanga trzeba dwojga - potrzebna jest wola również po stronie opozycji, która próbuje tę sprawę wykorzystać w sposób polityczny przeciwko większości parlamentarnej i rządowi. Zaś rząd nie czuje się tu żadną stroną, bo to nie rząd wywołał ten problem, tylko poprzednia większość parlamentarna, która próbowała stworzyć z TK trzecią izbę parlamentu - powiedział.

 

"Trzecia izba parlamentu"

 

Jego zdaniem dopóki "jest próba utrzymania TK jako trzeciej izby parlamentu, która będzie blokować decyzje Sejmu i Senatu, będzie spór".

 

Pytany, czy w ostatnich dniach nastąpiła w postrzeganiu sprawy TK przez Komisję rzeczywista zmiana, stwierdził: - Wydaje się, że pan Timmermans i inni urzędnicy Komisji wreszcie zrozumieli, że nie ma w Europie modelu demokratycznego rozwiązania kwestii badania konstytucyjności prawa, ponieważ nawet w ojczyźnie wiceszefa KE Trybunału Konstytucyjnego nie ma. Może w Komisji dostrzeżono też, że działania przeciwko Polsce mogą być wykorzystane w sposób negatywny w kampanii referendalnej w Wielkiej Brytanii - powiedział.

 

Koniec misji ambasadorów

 

Witold Waszczykowski w wywiadzie mówił też o korekcie polskiej polityki zagranicznej, także korekcie personalnej. Powiedział, że ambasadorowie w USA, Wielkiej Brytanii, w Niemczech, Francji, Holandii, Belgii, Norwegii, przy Watykanie i w kilku krajach spoza Europy, "kończą swoją misję".

 

- W sumie to będzie wymiana trzydziestu paru ambasadorów, duża grupa konsulów i pracowników instytutów kultury. Znacznej części ambasadorów w sposób naturalny kończy się kadencja w tym roku; co prawda jest taki zwyczaj, żeby wysyłać ambasadora na cztery lata, ale to jest zwyczaj, a nie kontrakt. Wymieniony został ambasador przy UE, będzie wymieniony ambasador przy NATO po warszawskim szczycie. Stanowisko ambasadora nie jest stanowiskiem pracy chronionej, ja to mówię od lat, to jest stanowisko wyjątkowego zaufania. Ambasadorowi musi ufać prezydent, premier, szef MSZ, sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych.

 

Minister Waszczykowski wyraził nadzieję, że nowy ambasador w Watykanie obejmie placówkę przed Światowymi Dniami Młodzieży. – Tak jesteśmy umówieni ze Stolicą Apostolską, że będzie mógł złożyć listy uwierzytelniające przed końcem czerwca. Poprzedni ambasador wróci do kraju koło 15 czerwca.

 

"Ani mi się waż"

 

Komentując pojawiające się spekulacje dotyczące swojej zagrożonej pozycji w rządzie, Witold Waszczykowskie powiedział:  - Jeszcze nie dostałem listu od marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z informacją, iż mógłbym objąć mandat po Wojciechowskim (Janusz Wojciechowski został wybrany do ETO i zwolnił fotel w PE – red.). Natomiast zapowiadałem parę tygodni temu w rozmowie z panią premier Szydło, że taka możliwość istnieje i otrzymałem wtedy odpowiedź od niej "ani mi się waż przyjąć" funkcję europosła.

 

Problem z sankcjami dla Rosji

 

Witold Waszczykowski powiedział też, co zamierza robić, by UE utrzymała sankcje dla Rosji.

 

- Polsce zależy na tym, żeby Rosja powstrzymywała się od działań wojennych przeciwko Ukrainie, nie wspierała rebelii w Donbasie, wycofała się z Krymu i oddała nielegalnie zaanektowany półwysep władzom w Kijowie. Sankcje są instrumentem mającym prowadzić do pokojowego zachowania Rosji. Nam nie zależy na tym, żeby karać dla zasady. Zależy nam na skutecznej presji, która doprowadziłaby do tego, że Rosja nie łamałaby już więcej prawa międzynarodowego i nie atakowała innych krajów. Tak długo, jak Rosja nie będzie wykonywać porozumień mińskich i będzie okupować część terytoriów innych krajów - bo przecież w grę wchodzi nie tylko Ukraina, pamiętamy o wojnie z Gruzją z 2008 r. - sankcje wydają się uprawnionym instrumentem.

 

Bez wiz dla Ukraińców i Gruzinów

 

- Zabiegamy o to, była o tym mowa na ostatnim spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE - tak szef MSZ odniósł się do sprawy zniesienia wiz dla Ukraińców i Gruzinów.

 

- Wiele krajów europejskich, w tym Polska mówi, że jeśli obiecaliśmy tym państwom - po zrealizowaniu stawianych im warunków - zniesienie wiz bądź zliberalizowanie reżimu wizowego, to powinniśmy tego dotrzymać. Tym bardziej, że jednocześnie proponujemy takie zliberalizowanie wobec Turcji - przyznał.

 

Dodał, że w związku z wizami pojawia się jednak pewien dylemat: - Europa jest w tej chwili bombardowana olbrzymią falą uchodźców i emigrantów i nie ma klimatu politycznego na zrealizowanie tych zobowiązań. Ale my jesteśmy tym zainteresowani. Polska i tak zachowuje się bardzo liberalnie - jeśli chodzi o wizy - wobec dwóch krajów Partnerstwa Wschodniego, czyli Białorusi i Ukrainy. W ubiegłym roku wystawiliśmy ponad 400 tys. wiz Białorusinom i ponad 900 tys. wiz Ukraińców. Te 900 tys. to prawie połowa wszystkich wiz wystawionych przez kraje UE.

 

PAP

jak/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie