Samorządy nie chcą wozić mieszkańców. Niech się martwią sami

Polska
Samorządy nie chcą wozić mieszkańców. Niech się martwią sami
Polsat News
Samorządy nie chcą wozić mieszkańców. Niech się martwią sami.

Połowa samorządów nie bada lokalnych potrzeb przewozowych, a większość nie jest zainteresowana organizowaniem publicznego transportu. Władze ograniczają się do wydawania zezwoleń prywatnym przewoźnikom i wskazania miejsc na przystanki. Ale tylko jedna czwarta powiatów sprawdza takich busiarzy. Dlatego Najwyższa Izba Kontroli zleciła kontrolę autobusów - jedna dziesiąta nie nadawała się do jazdy.

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, czy samorządy lokalne we właściwy sposób organizują transport publiczny dla mieszkańców. Okazało się, że większość samorządów nie jest zainteresowana utworzeniem regularnych linii.

 

Nie badali potrzeb

 

Pomimo takiego obowiązku połowa skontrolowanych samorządów nie zbadała lokalnych potrzeb transportowych. Badania i analizy potrzeb przewozowych mieszkanców przeprowadziły tylko te samorządy lokalne, które przystapiły do opracowania planu transportowego. Ale nawet te lokalne władze, które to zrobiły, nie zawarły umów na świadczenie takich usług dla mieszkańców.

 

Samorządy nie zawierały takich umów nawet wtedy, kiedy stwierdzały, że aktualne potrzeby nie są zaspokajane przez przewoźników komercyjnych.

 

Tylko administrują i zezwalają

 

Zdaniem NIK lokalne samorządy ograniczają się głównie do wydawania zezwoleń dla lokalnych, prywatnych przewoźników. Samorządy wskazują także miejsca, gdzie pojazdy takiej komunikacji powinny się zatrzymywać.

 

Jednak według Najwyższej Izby Kontroli nadzór nad tymi przewozami i tak jest niewystarczający. Izba poprosiła Inspekcję Transportu Drogowego (ITD) o przeprowadzenie kontroli pojazdów komunikacji zbiorowej, które wożą pasażerów w niektórych powiatach. Okazało się, że co dziesiąty pojazd nie nadawał się do świadczenia usług ze względu na zły stan techniczny. Inspektorzy zbadali 492 takie pojazdy. 11 z nich natychmiast wycofano z użytkowania - ich stan zagrażał bezbieczeństwu pasażerów i innych użytkowników dróg.

 

Według NIK marszałkowie województw i starostowie powiatów w niedostateczny sposób nadzorowali przewoźników. Nie wykorzystywali oni także uprawnień określonych w ustawie o transporcie drogowym, pozwalających powierzyć - w drodze porozumienia - czynności kontrolne organowi administracji publicznej lub innemu organowi państwowemu. Żaden z nich takiego porozumienia nie zawarł. A Najwyższa Izba Kontroli sugeruje, że wystarczy współpraca z policją albo ITD.

 

Nawet nie informują

 

Kontrolerzy NIK zwrócili uwagę, że samorządy zwykle nie informują nawet o tym, jak dojechać do miejscowości w powiecie. Mimo, że komunikacja prywatna funkcjonuje, nigdzie nie mozna znależć o niej informacji.

 

Więcej niż połowa samorzadów nie zamieszczała nigdzie żadnych rozkładów jazdy, ogłoszeń o przebiegu linii komunikacyjnych, a nawet informacji o przewoźnikach świadczących takie usługi w poszczególnych gminach.

 

Bez pomocy transport nieopłacalny

 

Samorządy nie chcą także wypłacać przewoźnikom żadnych rekompensat związanych np. z obniżeniem kosztów regularnych przejazdów dla pasażerów. Ograniczają się tylko do rekompensat finansowanych z budżetu państwa za honorowanie ulg ustawowych dla przewoźników świadczących usługi transportowe o charakterze użyteczności publicznej.

 

Zdanim NIK takie postępowanie może spowodować brak zainteresowania przewoźników świadczeniem usług na trasach, gdzie ruch pasażerski jest niewielki i nie zapewni rentowności w przypadku, gdy na jednej trasie będzie jeździć więcej niż jeden przewoźnik.

 

Główna bariera - brak pieniędzy

 

Od początku 2017 r. budżet państwa będzie finansował uprawnienia do bezpłatnych lub ulgowych przejazdów wyłącznie w przewozach o charakterze użyteczności publicznej. Tylko zawarcie umów przez samorządy pozwoli mieszkańcom na dalsze korzystanie z uprawnień do bezpłatnych lub ulgowych przejazdów.

 

Tylko zawarcie umów z przewoźnikami przez samorządy pozwoli mieszkańcom na dalsze korzystanie z uprawnień do bezpłatnych lub ulgowych przejazdów. Jednak samorzady nie kwapią się do podpisywania takich umów, bo ich realizacja kosztuje.

 

Kolejna bariera to wykluczające się przepisy

 

Zdaniem NIK samorządy unikają tworzenia linii użyteczności publicznej ze względu na niekonsekwencje w przepisach. Rozporządzenie Unii Europejskiej przyznaje przewoźnikom działającym na określonych liniach tzw. prawo wyłączne czyli prawo umożliwiającego wykonywanie przewozów na danej linii komunikacyjnej przez jednego przewoźnika.

 

Ideą przepisów europejskich, dopuszczających takie rozwiązanie, była organizacja publicznego transportu zbiorowego na zasadach konkurencji regulowanej. Miało to zapewnić bardziej masowy charakter tych usług, zwiększyć ich bezpieczeństwo i umożliwić odróżnienie wyższą jakością lub niższą ceną od usług świadczonych na zasadzie swobodnej konkurencji na rynku.

 

NIK zwróciła jednak uwagę, że polskie prawo, w tym Ustawa o publicznym transporcie zbiorowym, nie dopuszcza przyznawania prawa wyłącznego. Stąd wniosek Izby do Prezesa Rady Ministrów o zainicjowanie zmian art. 20 ustawy o publicznym transporcie zbiorowym, które pozwolą samorządom takie wyłączne prawo przyznawać.

 

Izba chwali Szczecin

 

NIK pochwaliła samorząd Szczecina, który wdrożył system transportu na żądanie. Pasażerowie pozbawionego komunikacji miejskiej osiedla Podjuchy mogą zamówić telefonicznie na konkretną godzinę autobus, który dowiezie ich do najbliższej pętli autobusowej bądź na wybrany przystanek.

 

polsatnews.pl

hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie