Ekspert ds. terroryzmu: to, że nie było wybuchu nie oznacza, że nie było zamachu

Polska
Ekspert ds. terroryzmu: to, że nie było wybuchu nie oznacza, że nie było zamachu
Polsat News

- To, że USA mówią, że nie było wybuchu, to nie znaczy, że to nie mógł być zamach. Rosjanie mają ulokowanych agentów w Państwie Islamskim i jeśli twierdzą, że był zamach, to prawdopodobnie wiedzą, co mówią - powiedział w Polsat News dr Wojciech Szewko, ekspert ds. terroryzmu komentując sprawę samolotu EgyptAir, który wczoraj zniknął z radarów.

"Wstępna analiza zdjęć satelitarnych do tej pory nie wskazała, aby na pokładzie samolotu Airbus A320 lecącego z Paryża do Kairu doszło do eksplozji" - poinformowała w czwartek agencja Reutera, powołując się na amerykańskie źródła.

 

Airbus wykonujący lot MS804 wystartował o godz. 23.09 w środę z lotniska Roissy-Charles de Gaulle i zgodnie z planem miał wylądować w Kairze o godz. 3.15. O godz. 2.30 samolot zniknął z radarów.

 

"Retoryka odwetów"


Dr Wojciech Szewko przypomniał, że ostatnio szef francuskiej służby bezpieczeństwa powiedział przed Zgromadzeniem Narodowym, że Francja jest w tej chwili celem nr 1 różnego rodzaju zamachów i to nie tylko Państwa Islamskiego. Dr Szewko podkreślił, że jest to "retoryka odwetów" w zamian za permanentne interwencje zbrojne, których Francja dokonuje w swoich dawnych koloniach.

 

Zdaniem eksperta, zamachom można zapobiegać jeszcze na etapie ich przygotowywania.  - Terroryści znakomicie czytają po francusku i wiedzą, że na Euro 2016 w strefie kibica będzie 800-900 tajnych agentów. Oni nie mają ambicji wysadzić się na stadionie, ale doskonale wiedzą, że po meczu ludzie idą świętować zwycięstwo, albo oblewać porażkę do pubów. W takiej kawiarni, czy restauracji znajduje się ok. 200 osób. To też łakomy kąsek. A w takich miejscach nie będzie już ani jednego agenta - dodał.

 

"Za każdym razem ktoś nie wytrzymuje" 


Dr Szewko podkreślił, że Państwo Islamskie zabroniło informowania poza oficjalnymi kanałami o zamachach, ale "za każdym razem ktoś nie wytrzymuje". - W czasie zamachów w Paryżu, kiedy one się dopiero rozpoczęły, pojawiły się informacje, że "proszę bardzo, 12 mudżahedinów mogło rzucić Paryż na kolana", a tego, że było ich 12 dowiedzieliśmy się tak naprawdę dopiero po kilku miesiącach, kiedy IS opublikowało ich wizerunki - dodał.


"Informacja o egipskim samolocie wkrótce ucieszy serca wiernych"


Ekspert zauważył, że po wczorajszej katastrofie samolotu EgyptAir pojawiły się dwie informacje na kontach zweryfikowanych członków IS. Jedna z nich opisywała "egipskie linie lotnicze, których sponsorem jest Schweppes o smaku heksogenu, trotylu i amoniaku", co nawiązywało do katastrofy rosyjskiego samolotu na Synaju. IS opublikowało wtedy zdjęcie bomby, którą ukryto w puszkach po tonicu. Druga brzmiała "czekajcie na informacje o egipskim samolocie, bo wkrótce ucieszy serca wiernych". Zdaniem dr. Szewki, te wpisy nie przesądzają jednak niczego.


- Podaje się, że ten samolot był wcześniej w Tunisie i Kairze. Ktoś mógł podrzucić bombę z zapalnikiem czasowym. Lot był opóźniony. Kiedy samolot zniknął z radarów, powinien był lądować w Kairze. Wybuch byłby jeszcze bardziej spektakularny, gdyby wtedy do niego doszło - podkreślił dr Szewko.


Dr Szewko wyjaśnił, że Państwo Islamskie stosuje w tej chwili taktykę przyznania się do zamachu dopiero, kiedy śledczy potwierdzą, że był zamach i w jaki sposób go dokonano. - Dają w ten sposób czas siatce terrorystów do rozproszenia się, czy ucieczki - dodał.

 

Polsat News

prz/kan/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie