Minister Zalewska: nauczyciele zamiast uczyć, wypełniają papierki

Polska
Minister Zalewska: nauczyciele zamiast uczyć, wypełniają papierki
PAP/Paweł Supernak

W szkołach zawodowych nie ma właściwego sprzętu, przepisy dotyczące np. edukacji domowej prowadzą do finansowej patologii, a nauczyciele zamiast uczyć, wypełniają papierki - oceniła w środę szefowa MEN Anna Zalewska, prezentując w Sejmie informację z audytu w edukacji w latach 2007-2015.

Zalewska poinformowała, że po objęciu kierownictwa resortu edukacji musiała w pierwszej kolejności zająć się zakończeniem projektów realizowanych w ramach funduszy europejskich. Chodziło o uchwalenie ustawy o Zintegrowanym Systemie Kwalifikacji, nad którą prace trwały pięć lat oraz skończenie projektu e-podręcznik.

 

"Rzeczywistość skrzeczy, jest brutalna"

 

Jak poinformowała, w chwili objęcia przez nią funkcji ministerialnej brakowało 15 z 62 e-podręczników i chociaż ten projekt został zamknięty przed końcem roku, to nie w każdej klasie szkolnej jest komputer i tablica multimedialna, by z tych e-zasobów można było korzystać. - Rzeczywistość skrzeczy, jest brutalna - podkreśliła.

 

Zalewska skrytykowała wprowadzaną za rządów koalicji PO-PSL ewaluację, w której firmy zewnętrzne miały oceniać prace szkół na podstawie specjalnych ankiet. - Polscy nauczyciele zamiast uczyć, wypełniają papierki. Przez to spędzają z uczniem najmniej czasu w całej Unii Europejskiej. Pedagodzy w innych krajach spędzają z uczniem od 30 do 80 proc. czasu więcej - mówiła minister edukacji.

 

Poinformowała, że wprowadzenie ewaluacji kosztowało 71,6 mln zł. - To projekt, który zrujnował szkoły, miał zastąpić kuratora oświaty - podkreśliła.

 

- Niestety z ewaluacją, jako formą nadzoru musimy zmagać się do 2021 r., co wynika z konieczności utrzymania trwałości projektu przez co najmniej 5 lat od momentu zakończenia jego realizacji - zaznaczyła minister.

 

Zalewska, powołując się m.in. na raport NIK, mówiła o szkolnictwie zawodowym, które nazwała "kolejnym miejscem dramatu" oraz o nowych egzaminach potwierdzających kwalifikacje zawodowe. Jak powiedziała, wynika z niego, że w szkołach zawodowych nie ma sprzętu, nie ma więc jak przeprowadzać egzaminów, co dezorganizuje prace tych placówek, gdyż sesja w przypadku jednego z egzaminów trwała ponad 40 dni. Zwróciła uwagę, że kolejni uczniowie w kolejnych dniach rozwiązują zadania z tego samego arkusza egzaminacyjnego, więc nie jest możliwe zachowanie jego tajności.

 

Problem z młodzieżowymi ośrodkami wychowawczymi

 

Minister skrytykowała też wprowadzone przez poprzednie kierownictwa MEN przepisy dotyczące młodzieżowych ośrodków wychowawczych (MOW) i edukacji domowej.

 

Mówiąc o MOW-ach Zalewska zauważyła, że w ostatnich latach "jak grzyby po deszczu" powstawały niepubliczne ośrodki, w których nie zawsze potrafiono zatrudnić osoby o odpowiednich kwalifikacjach, w efekcie - zdaniem minister - zagrożone było życie i zdrowie wychowanków. Jak podkreśliła, urząd kontroli skarbowej "ukochał sobie system edukacji", bo tyle jest w nim nieprawidłowości.

 

W młodzieżowych ośrodkach wychowawczych "jest tyle zastrzeżeń urzędów kontroli skarbowej i ministerstwa finansów, że prawdopodobnie dojdzie do tego, że zostanie zlikwidowanych ponad 60 mow-ów, które są niezbędnym elementem edukacyjnym" - mówiła minister. Według niej, MEN przez wiele lat nie potrafiło przedstawić obowiązującej interpretacji przepisu, kto jest wychowankiem mow-u, na którego należą się środki z budżetu. W efekcie część ośrodków uznaje, że jest to osoba, która fizycznie przebywa w ośrodku, inne, że jest nią także osoba, która dopiero ma skierowanie do MOW-u. 

 

Zalewska podała także przykłady - jak mówiła - "zwykłego niechlujnego marnotrawstwa". - Wciąż otwarta jest, bo ją badamy, sprawa wartych około 27 mln zł szkoleń informatycznych dla nauczycieli, których realizację agenda podległa MEN powierzyła fundacji niemającej żadnego doświadczenia w tej materii. Dla tej fundacji wcześniej pracowała jedna z pań wiceminister w poprzedniej kadencji - poinformowała.

 

"Zamknięci w biurokracji"

 

Jak mówiła minister, wydano też 30 mln zł na spoty, ulotki i kampanie reklamowe, w tym 10 mln zł na kampanię promującą naukę matematyki oraz ponad 3 mln zł na zakup czasu antenowego do emisji spotów zachęcających do posłania sześciolatków do szkół, przy czym najbardziej zintensyfikowane działania reklamowe przeprowadzono podczas wakacji.

 

Jako przykład marnotrawstwa wymieniła też 30 tys. na szkolenie pracowników w firmie, która w swojej ofercie ma warsztaty pt. "Jak porozumieć się z kosmitą", gry "Zombiegeddon" czy "Dzień zagłady".

 

- To tylko drobny wycinek; to nie jest katalog zamknięty. Jedno jest pewne: szkoła, nauczyciele, rodzice i dzieci zostali zamknięci w biurokracji, trzeba tę szkołę uwolnić - oświadczyła szefowa MEN.

 

PAP

ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie