"Co takiego wam Polska zrobiła, że pozostawiliście ją bezbronną?" - Macierewicz o audycie w MON

Polska
"Co takiego wam Polska zrobiła, że pozostawiliście ją bezbronną?" - Macierewicz o audycie w MON
PAP/Paweł Supernak

Gdy wchodziłem do ministerstwa obrony, Siły Zbrojne RP nie posiadały ani zdolności zapewnienia bezpieczeństwa terytorium państwa, obszaru powietrznego, kluczowych obiektów kierowania państwem, ani cyberprzestrzeni - mówił w środę w Sejmie minister ON Antoni Macierewicz, przedstawiając audyt swego resortu.

Jak zapewnił, wdrożono już działania naprawcze we wszystkich obszarach. Zaznaczył, że informacja, jaką chce zaprezentować, będzie ograniczona (mówił przez ponad godzinę - red.), ale nie ze względu na chęć oszczędzenia PO, lecz ze względu na interes państwa polskiego, bo - jak dodał - pokazanie wszystkiego narażałoby go na szwank. - Wobec wielu z państwa należy się nie krytyka, ale konsekwencje karne za to, co zrobiliście - powiedział do polityków PO i PSL.

 

Minister oświadczył, że polskie wojsko w kondycji, w jakiej je zastał, "zdolne było jedynie do prowadzenia ograniczonych działań opóźniających działania agresora". - Nie zapewniono realnej pomocy ze strony państw sojuszniczych, a wojska skoncentrowano na granicy zachodniej - tak jakby stamtąd groziło zagrożenie, pozostawiając flankę wschodnią bez osłony i pozostawiając ludność w stanie niepewności – oświadczył.

 

"Polska bezbronna"

 

Jego zdaniem szefowie MON po 2007 r. błędnie ocenili intencje Rosji w stosunku do Polski i pozostałych krajów Europy.

 

- Wynikiem tej oceny była teza zawarta w ustalonych przez byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego głównych kierunkach rozwoju systemu bezpieczeństwa narodowego. Ta teza stwierdzała, że zagrożenie Polski w postaci dużego konfliktu zbrojnego w środkowo-wschodniej części Europy, w najbliższych 20 latach jest i pozostanie bardzo mało prawdopodobne. W Europie nie będzie wojny, a zwłaszcza nie będzie wojny w wyniku agresji i działań Federacji Rosyjskiej. Ten dokument, mający kształt białej księgi, oficjalnego stanowiska zwierzchnika sił zbrojnych, pana ministra Tomasza Siemoniaka i wszystkich odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa polskiego, ukazał się drukiem na dwa miesiące przed rosyjską agresją na Ukrainę - zaznaczył Macierewicz, po czym zapytał. "Co takiego wam Polska zrobiła, że tak ją pozostawiliście bezbronną".

 

"Gdzie podziało się 50 mld zł?"

 

Szef MON odnosząc się do finansowania sił zbrojnych w latach 2008 - 2015 podkreślił, że "systematycznie naruszano ujęte w ustawie z 2001 r. zobowiązanie do przeznaczenia na cele obronne 1,95 procent PKB". - Tymczasem w okresie rządu PO i PSL poziom finansowania potrzeb obronnych zawierał się w przedziale 1,69 proc. do 1,93 proc. PKB. Ani razu nie osiągnął ustawowej, obowiązkowej wysokości 1,95 proc. PKB. Systematycznie łamaliście prawo, systematycznie narażaliście bezpieczeństwo państwa polskiego" - ocenił.

 

Dodał, że w latach 2010 - 2015 "na realizację programów rozwoju Sił Zbrojnych wydatkowano 50 mld złotych".  - Przy czym żaden z programów, na który wydatkowo w tym czasie te 50 mld złotych, ani wtedy, ani do dnia dzisiejszego nie został ukończony - powiedział.

 

- Co stało się z tymi pieniędzmi, pytam państwa z PO i PSL, gdzie podziało się 50 mld zł? Dodajmy do tego, że z tej sumy zaledwie 2 mld zł rocznie płynęło do polskich przedsiębiorstw, cała reszta była wydatkowana na przedsiębiorstwa zagraniczne. Cała reszta finansowała wzrost gospodarczy, zapobiegała bezrobociu, zapobiegała problemom społecznym i gospodarczym innych państw. Państw tak biednych, tak potrzebujących naszego wsparcia jak: Niemczy, Francja i inne państwa" - dodał.

 

Wojsko inwigilowało dziennikarzy

 

- Służba Kontrwywiadu Wojskowego w sposób bezprawny i bezzasadny inwigilowała ponad 20 znajdujących się w opozycji polityków, w tym już od dłuższego czasu nieaktywnego publicznie i politycznie pana premiera Jana Olszewskiego - powiedział szef MON.

 

Dodał, że inwigilowano także dziennikarzy, m.in. z redakcji TVP, Gazety Polskiej, Naszego Dziennika, Radia Maryja oraz Telewizji Trwam, oraz pracowników Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, biur poselskich i kancelarii adwokackich. "Materiał gromadzono z wyraźnym celem wzajemnych relacji inwigilowanych osób, chociaż nie miały one i nie mogły mieć związku z przedmiotem ustawowo prowadzonych przez SKW operacji" - powiedział Macierewicz.

 

Mówił też, że z inspiracji w szczególności b. naczelnego prokuratora wojskowego płk. Ryszarda Parulskiego, SKW podjęła czynności zmierzające do ustalenia kontaktów prok. Marka Pasionka. - Tylko dlatego, że w trakcie śledztwa smoleńskiego zwrócił się do USA z prośbą o informacje, jakie służby amerykańskie mogły mieć nt. przebiegu tej straszliwej katastrofy - powiedział szef MON.

 

- Dlatego podjęliście działania inwigilacyjne tego odważnego, prawego prokuratora. To jest hańba. Za to, że ktoś coś chciał zrobić dla Polski, wy go prześladowaliście - zwrócił się Macierewicz do opozycji.

 

Fałszywe certyfikaty a dobór prokuratorów do śledztwa smoleńskiego

 

Jego zdaniem osobnej analizy wymaga sprawa doboru prokuratorów do prowadzenia śledztwa smoleńskiego.

 

W niektórych wypadkach istnieją przesłanki wskazujące, że dobierano (…) osoby, prokuratorów wojskowych, którzy uprzednio uwiarygodnili się poprzez gotowość przechodzenia do porządku dziennego nad przestępstwami godzącymi w bezpieczeństwo państwa polskiego - powiedział.

 

Dotyczy to, jak mówił, przynajmniej jednego z głównych prokuratorów śledztwa smoleńskiego, który umorzył postępowanie w sprawie sfałszowania przez żołnierzy Wojskowych Służb Informacyjnych kilkudziesięciu certyfikatów dostępu do informacji ściśle tajnych.

 

- Takie zawiadomienie o sfałszowaniu przez żołnierzy WSI takich certyfikatów zostało na ręce tego prokuratora przedłożone, a on je umorzył  - powiedział. Śledczy zrobił to, jak dodał minister, uznając niską szkodliwość czynu.

 

- Później, ci oficerowi dysponując tymi certyfikatami byli wysyłani do NATO, do Kwatery Głównej, do attachatów, reprezentowali państwo polskie; mieli dostęp do informacji ściśle tajnych – dodał szef MON.  

 

"Wojskowe służby ukryły kluczowe dokumenty nt. katastrofy"

 

W jego ocenie działania w zakresie wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej prowadzono „w sposób uniemożliwiający ustalenie rzeczywistego przebiegu zdarzeń, a wręcz wspierający rosyjską informację dezinformacyjną w tym zakresie”.

 

Działania takie - dodał minister - prowadziły służby wywiadu i kontrwywiadu wojskowego oraz Naczelna Prokuratura Wojskowa. - Niestety także przyłączyła się do tego część kadry dowódczej, która nie miała odwagi ująć się ani za swoim prezydentem, ani za swoim szefem Sztabu Generalnego, ani za swoimi dowódcami rodzajów sił zbrojnych, którzy polegli pod Smoleńskiem - mówił szef MON.

 

Jak dodał, SKW i SWW nie dokonały żadnej analizy posiadanych informacji na temat katastrofy smoleńskiej.

 

 - Przekazały one prokuraturze posiadane dane, ale tak, żeby nie można było wyczytać ich rzeczywistego znaczenia i rzeczywistej treści. Ukryto kluczowe dokumenty, w tym odnoszące się do trajektorii Tu-154 w ostatniej fazie lotu - powiedział Macierewicz. Jak zaznaczył, tych dokumentów nie przekazano prokuraturze.

 

"Dwa lata ukrywaliście fakt zamienienia ciał"

 

- Służby brały aktywny udział w fałszowaniu i ukrywaniu informacji. Ukryto w ten sposób także fakt zgody 15 kwietnia na niebadanie szczątków ofiar przez Rosjan, jest protokół z tego wydarzenia, a także informacje, które napływały do MON już od września 2010 r. o tym, że zamieniono ciała ofiar. Przez blisko dwa lata oszukiwaliście w tej sprawie opinię publiczną  - mówił Macierewicz do poprzedników w MON.

 

Dodał, że część związanej z tą sprawą dokumentacji kierownictwo SKW próbowało ukryć w ramach tworzonego Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Samo zaś centrum - powiedział minister - organizowano nadużywając zaufanie NATO i zmierzając do utworzenia ośrodka wyłączonego spod nadzoru polskich władz.

 

Szef MON powiedział też, że wiosną 2010 r. bez ustawowo wymaganej zgody władz polskich Służba Kontrwywiadu Wojskowego podjęła współpracę z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa w zakresie kontaktów i wymiany informacji.

 

- Tygodnie po dramacie smoleńskim zapewniano bezpieczeństwo współpracy wojskowej z Federacją Rosyjską, umożliwiając funkcjonariuszom Federacji Rosyjskiej penetrację polskiego systemu bezpieczeństwa - powiedział szef MON.

 

Zaznaczył, że Rosjanie byli dopuszczani nawet do terenowych organów SKW, a szefowie tej służby jeździli do Petersburga i Moskwy i "reklamowali symbol sowieckiej rewolucji" - krążownik Aurora.

 

PAP

ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie