Atletico straciło szansę na tytuł po sensacyjnej porażce
Piłkarze Atletico Madryt po wyjazdowej porażce ze spadającym z ekstraklasy Levante 1:2 stracili szanse na mistrzostwo Hiszpanii. W rywalizacji o tytuł po zwycięstwach w przedostatniej kolejce pozostały Barcelona i Real Madryt.
Ekipa z Katalonii, która w niedzielę pokonała w derbach Barcelony Espanyol 5:0, ma obecnie 88 punktów i o jeden wyprzedza "Królewskich". Ci z kolei wygrali na Santiago Bernabeu z Valencią 3:2. Atletico traci obecnie do Barcelony trzy punkty i ma gorszy bilans bezpośrednich meczów, który jest decydujący przy identycznym dorobku.
Atletico, które we wtorek awansowało do finału Ligi Mistrzów, w pojedynku z Levante objęło prowadzenie już w drugiej minucie po golu Fernando Torresa. Po pół godzinie gry wyrównał jednak Victor, a tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego zwycięstwo gospodarzom dał Giuseppe Rossi. Włoch, który po serii kontuzji trafił do Levante, by wrócić do wysokiej dyspozycji, pojawił się na boisko w 79. minucie zastępując strzelca pierwszej bramki.
- Levante rozegrało świetny mecz i po prostu było od nas lepsze. Mogę im tylko pogratulować. Mieliśmy kilka okazji do zdobycia bramki, ale dobrze bronili - powiedział trener Atletico Diego Simeone.
Popis Luisa Suareza
Nie zawiodła Barcelona, która po kryzysie w pierwszej połowie kwietnia, czego efektem były trzy porażki w Primera Division i odpadnięcie z Ligi Mistrzów, wróciła na właściwe tory. Wygrana z Espanyolem była czwartą z rzędu. Podopieczni trenera Luisa Enrique zaaplikowali w tych spotkaniach przeciwnikom 21 goli, a sami nie stracili żadnego.
W derbach prowadzenie zapewnił jej już w ósmej minucie Lionel Messi. To 26. bramka Argentyńczyka w sezonie. Kolejne padły po przerwie - w 52. i 61. minucie bramkarza Espanyolu pokonał Urugwajczyk Luis Suarez, który uzyskał tym samym 36. i 37. gola w sezonie i prowadzi w klasyfikacji strzelców. Dorobek bramkowy gospodarzy powiększyli jeszcze Brazylijczycy Rafinha (74) i Neymar (83).
Niezawodny Ronaldo
Trudniej zwycięstwo w lidze przyszło Realowi. Piłkarze prowadzeni przez Zinedine'a Zidane'a grali z zawsze groźną Valencią. Wygrywali od 26. minuty i golu Cristiano Ronaldo. Na 2:0 krótko przed przerwą podwyższył Karim Benzema, ale po 10 minutach drugiej połowie kontaktową bramkę dla gości zdobył Rodrigo. Na kolejnych trzech po raz drugi w niedzielę na listę strzelców wpisał się portugalski snajper "Królewskich", a wynik w końcówce ustalił Portugalczyk Andre Gomes.
- Zawsze staram się myśleć pozytywnie. Pozostała jedna kolejka i wszystko może się zdarzyć. Musimy dać z siebie wszystko i zobaczymy jaki da to efekt - przyznał trener Realu Zinedine Zidane.
W sobotę 14 maja w ostatniej serii spotkań "Barcę" czeka wyjazd do Granady, która dzięki wygranej w 37. kolejce na wyjeździe z Sevillą 4:1, zapewniła sobie utrzymanie. W ekipie gospodarzy, która w czwartek cieszyła się z trzeciego z rzędu awansu do finału Ligi Europejskiej, zabrakło kilku podstawowych zawodników, w tym Grzegorza Krychowiaka. Real natomiast, także w roli gości, zmierzy się z 13. w tabeli Deportivo La Coruna.
PAP
Czytaj więcej