"Nagonka polityczna". Jaki o sprawie Marcina F.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro wstrzymał wykonanie kary dla Marcina F. skazanego za pobicie policjanta na manifestacji Ruchu Narodowego. - Nie ma dowodu, że on pobił policjanta. W mojej ocenia wszystkie znaki na niebie i Ziemi pokazują, że jest to osoba, która padła ofiarą polityki - powiedział wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, gość "Wydarzeń" o godz. 22.
- Toczy się już procedura ułaskawieniowa dotycząca Marcina F., dlatego kara została wstrzymana do czasu jej rozpatrzenia - powiedział Jaki.
W jego ocenie F. to osoba, która padła ofiarą polityki, bo "protestował przeciw temu, co wydarzyło podczas tzw. afery podsłuchowej, czyli najazdu instytucji państwa na tygodnik »Wprost«."
"W sprawie pobicia jest odwrotnie"
- Problem polega na tym, że nie ma dowodu, że on pobił policjanta. Są nagrania z monitoringu, które pokazują, że nie ma żadnego pobicia. Jest odwrotnie, to policjanci wyciągają z tłumu protestującego człowieka - stwierdził wiceminister w rozmowie z Joanną Wrześniewską-Sieger.
Zastrzegł, że całego materiału dowodowego nie widział, ale z materiałów, do których każdy może dotrzeć, jest w stanie stwierdzić, że "na razie żadnych dowodów na popełnienie przestępstwa nie ma".
- Są dowody na to, że mogła to być nagonka polityczna - powiedział Jaki.
"Nie mam nic przeciwko udostępnieniu nagrań z Sejmu"
Polityk odniósł się również do kwestii udostępnienia posłom Platformy nagań z kamer sejmowych z głosowania nad wyborem prof. Zbigniewa Jędrzejewskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
- W tej sprawie wszystko toczy się zgodnie z prawem. Siłą rzeczy najpierw prokuratura powinna mieć dostęp do tego materiału, a później, jeśli zostanie on zbadany, to nie mam osobiście nic przeciwko, żeby został ujawniony - oświadczył.
Jego zdaniem Platforma "skompromitowała się" pokazując zdjęcie z momentu głosowania i pytając, gdzie głosowało 19 posłów PiS, których w tym momencie nie było na swoich miejscach.
- Na jednym z tych 19 miejsc zazwyczaj siedzę ja. I to ja rzekomo miałbym być jedną z tych osób, która mogła popełnić przestępstwo. Problem polega na tym, że wystarczyło, żeby Platforma wzięła zdjęcie obok i zauważyłaby, że siedziałem wyżej, w ławach rządowych i głosowałem w tej sprawie. To jest żaden problem, żeby dotrzeć do takich materiałów i policzyć, że w wagoniku rządowym siedziało 19 osób - stwierdził Jaki.
W jego ocenie sprawa "od samego początku była żałosna". - Platforma zamiast rozmawiać z nami o ważnych sprawach: bezpieczeństwie Polski, polityce prorodzinnej, próbuje się koncentrować na liczeniu czegoś, co już dawno został policzone - podsumował.
Polsat News
Czytaj więcej