"Przecież to tylko kot, po co robić takie zamieszanie" [RAPORT]

Polska
"Przecież to tylko kot, po co robić takie zamieszanie" [RAPORT]
Flickr/InkHong/CC BY-ND 2.0

100 zł grzywny za brutalne zabicie kota, kara w zawieszeniu za uśmiercenie psa ze szczególnym okrucieństwem i znęcanie się nad innym psem - polskie sądy łagodnie traktują sprawców przestępstw przeciw zwierzętom. 74 proc. tego typu spraw w prokuraturach zakończyło się odmową wszczęcia dochodzenia lub umorzeniem. Przedstawiamy wnioski raportu "Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami?".

Fundacja Czarna Owca Pana Kota i wrocławskie Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż wdrożyły pierwszy tego typu w Polsce projekt o nazwie "Niech mają prawa", w ramach którego od stycznia do grudnia 2015 roku skontrolowały niemal 300 instytucji w całym kraju: wojewódzkie i powiatowe komendy policji, prokuratury i sądy rejonowe.

 

Monitoring objął również media pod kątem opublikowanych informacji dotyczących przemocy wobec zwierząt. Dodatkowo w formie ankiet internetowych badano doświadczenia z polskim wymiarem sprawiedliwości osób prywatnych i organizacji pozarządowych zajmujących się pomocą zwierzętom.

 

Tak znęcają się Polacy

 

Wnioski opisano w raporcie "Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami?".

  

W 2015 roku w mediach ukazało się ponad 300 informacji o różnych formach przemocy dotyczącej zwierząt. Relacjonowano m.in.  zagłodzenie 19 krów, poderżnięcie psu gardła w zamian za wódkę, zatłuczenie psa nogą od stołu, zmielenie kota w rębaku, zatłuczenie młotkiem 18-letniego pekińczyka, by uniknąć kosztów wizyty u weterynarza, pobicie psa łopatą i zakopanie go żywcem.

 

"Te zdarzenia zawsze wiązały się z żywą reakcją opinii publicznej i wywoływały pytania o to, kiedy wreszcie ktoś odpowiedzialny za przemoc wobec zwierząt zostanie ukarany »jak należy«" – podkreślono.

 

"Policja nie zajmuje się takimi sprawami"


32 proc. spośród ankietowanych obywateli wyraziło przekonanie, że ich zgłoszenia dotyczące przemocy wobec zwierząt nie zostały poważnie potraktowane przez organy ściągania. 58 proc. przedstawicieli ankietowanych organizacji pozarządowych negatywnie oceniło zaangażowanie funkcjonariuszy policji w dochodzenia prowadzone na skutek ich zgłoszeń.

 

Ankietowani często wskazywali na odmowę przyjmowania zgłoszeń i tłumaczenia, że "policja nie zajmuje się takimi sprawami", "to obszar działania innych służb", "od tego są specjalne fundacje i instytucje", "przecież to tylko kot, po co robić takie zamieszanie?".


W latach 2012-2014 w badanych prokuraturach rejonowych zarejestrowano 4474 spraw o przestępstwa przeciwko zwierzętom. 74 proc. z nich zakończyło się odmową wszczęcia dochodzenia lub jego umorzeniem.


Główną przyczyną odmowy wszczęcia dochodzenia było ustalenie, że czynu nie popełniono lub brak jest danych dostatecznie uzasadniających jego popełnienie. W 37 proc. zgłoszeń uznano, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego. W jednostkowych przypadkach wskazywano znikomą społeczną szkodliwość.


Urywają głowy ptakom


Badane sądy w latach 2012-2014 rozstrzygnęły 897 spraw, które dotyczyły 984 sprawców. Oskarżonymi byli przede wszystkim mężczyźni, a 83,5 proc. spraw dotyczyło zwierząt domowych.


Prawie połowa spraw dotyczyła nieuzasadnionego lub niehumanitarnego uśmiercania zwierząt, 43,6 proc. - znęcania się nad zwierzętami, a 11,1 proc. działania ze szczególnym okrucieństwem.


Oprócz zwierząt domowych ofiarami ludzkiego okrucieństwa szczególnie często padają ptaki, którym urywane są głowy. Zdarzają się także przypadki wyciągania z wody za skrzydło kaczek i rzucania nimi o piasek. Powoduje to pęknięcie rdzenia kręgowego i śmierć ptaka.


Wobec sprawców przestępstw na zwierzętach głównie orzekano kary pozbawienia wolności w zawieszeniu, rzadziej grzywnę lub ograniczenie wolności.

 

W 53,7 proc. przypadków orzeczono karę pozbawienia wolności, ale aż w 86 proc. była to kara z warunkowym zawieszeniem. Średnio długość orzeczonej kary w zawieszeniu wynosiła 6 miesięcy.  Najwyższą karę w zawieszeniu, 26 miesięcy, usłyszał mężczyzna za uśmiercenie psa ze szczególnym okrucieństwem i znęcanie się nad innym psem.

 

Życie zwierząt nisko wyceniane


Wyrok bezwzględnego więzienia słyszą zazwyczaj sprawcy z kilkoma przestępstwami na koncie. Na 2,5 roku sąd skazał mężczyznę, który znęcał się nad żoną i zabił psa ze szczególnym okrucieństwem. Włożył go do pralki automatycznej i włączył tryb pracy.


Najwyższą karę grzywny - 10,8 tys. zł – otrzymał mężczyzna, który "na szkodę innej osoby zagłodził pięć koni".


Tylko 100 zł grzywny i karę pozbawienia wolności w zawieszeniu dostał mężczyzna, który umieścił w siatce rybackiej kota i okładał go kijem aż zdechł.


Kary finansowe za przestępstwa wobec zwierząt to także nawiązki na cel związany z ochroną zwierząt. W ramach kary przewidzianej w Ustawie o ochronie zwierząt sądy orzekały przepadek zwierząt i dożywotni zakaz ich posiadania.

 

"Liczy" się nie cierpienie zwierząt, lecz zamiar sprawcy


Organizacje wskazują, że w przypadku zgłoszeń przestępstw wobec zwierząt na policję 47 proc. przypadków kończyło się nałożeniem mandatu karnego. 30 proc. spraw było kierowanych do sądu z wnioskiem o ukaranie. W pozostałych przypadkach stosowano środki oddziaływania pozakarnego, np. pouczenia, czy ostrzeżenia.


Zdaniem autorów raportu, nowelizacja Ustawy o ochronie zwierząt, którą przeprowadzono w 2011 r., nie wpłynęła znacząco na poprawę sytuacji zwierząt w Polsce. Dane z lat 2012-2014 nie różnią się diametralnie od danych z ubiegłych lat. Organizacje zauważają nawet, że poziom umorzeń i odmów wszczęcia śledztw jest wyższy, niż w latach ubiegłych.


Autorzy podkreślają, że dla decyzji funkcjonariuszy policji oraz prokuratorów o umorzeniu dochodzeń w sprawach o przestępstwa z Ustawy o ochronie zwierząt kluczowe znaczenie ma nie cierpienie zwierząt, ale zamiar sprawcy.

 

polsatnews.pl

prz/dro/pr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie