Gasiuk-Pihowicz: gra na czas jest celowym działaniem PiS-u

Polska
Gasiuk-Pihowicz: gra na czas jest celowym działaniem PiS-u
Polsat News

- To nie jest fair ze strony PiS-u, że powołują się na działanie komisji, o której tak naprawdę partie opozycyjne nic nie wiedzą. Dopiero z opóźnieniem dowiedzieliśmy się, jaki jest jej skład, nie dopuszczono tam ekspertów opozycji - powiedziała w Polsat News Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej o powołanym przez marszałka Sejmu zespole ekspertów, który pracuje m.in. nad opinią Komisji Weneckiej.

Marszałek Sejmu Marek Kuchciński oświadczył w środę, że niebawem powołany przez niego zespół ekspertów przedstawi pierwsze propozycje. Kuchciński zaznaczył, że zespół pracuje poza Sejmem, w którym "trwa wymiana poglądów politycznych", a eksperci są niezależni.

 

- Trudno nazwać komisją sejmową komisję, która ma odzwierciedlać poglądy wszystkich reprezentantów partyjnych, jakich mamy w Sejmie, a w skład tej komisji nie wchodzą eksperci zaproponowani przez ugrupowania opozycyjne. Trudno tu mówić o dialogu i szukaniu drogi porozumienia - podkreśliła posłanka.


- PiS-owi zależy na tym, aby TK był jak najdłużej sparaliżowany. Gra na czas jest celowym działaniem PiS-u. Ja nie widzę żadnych działań dążących do porozumienia, wręcz odwrotnie - dodała.


Gasiuk-Pihowicz zaznaczyła, że niepublikowanie wyroku z 9 marca powoduje, że "mamy sparaliżowany Trybunał, który nie daje obywatelom prawa do sądu i łamie prawa człowieka w ten sposób".


Zdaniem posłanki priorytetem jest kwestia publikacji wyroku, a "kwestie dodatkowe dotyczące funkcjonowania Trybunału, to są tak naprawdę rozwiązania na przyszłość".


"Miałam prawo, a nawet obowiązek zadawać pytania"


Zapytana przez Bartosza Kurka o przebieg sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, która opiniowała kandydaturę prof. Zbigniewa Jędrzejewskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego, Gasiuk-Pihowicz nie chciała komentować słów posłanki Krystyny Pawłowicz z PiS-u, która nazwała ją "myszką-agresorką".


- Próbowałam zadać kilka pytań panu profesorowi. Nie uzyskałam na nie żadnej odpowiedzi. Powiedziano mi, że te pytania są nie na miejscu, co w mojej ocenie jest absolutnie nie do przyjęcia - podkreśliła Gasiuk-Pihowicz.


- Ja miałam prawo, a nawet obowiązek zadawać te pytania. Polscy obywatele mają prawo wiedzieć, kto zostanie sędzią TK, poznać jego poglądy prawne. Moje pytania były stricte prawnicze, dotyczyły najważniejszych, kluczowych, fundamentalnych kwestii związanych z praworządnością - dodała.


"40 pytań, a cóż to jest?"


Zauważyła, że zwykły egzamin adwokacki przy Radzie Adwokackiej trwa nawet 5 dni po 6-8 godz. dziennie, "a my tu wybieramy sędziego, który ma być sędzią Trybunału Konstytucyjnego". - 40 pytań, cóż to jest? - powiedziała Gasiuk-Pihowicz.


Gasiuk-Pihowicz podkreśliła, że nie zgadza się ze stwierdzeniem, że "ujawnienie poglądów prawnych przez profesora w danej kwestii, wyłączyłoby go z możliwości orzekania w późniejszych sprawach, które by tych kwestii dotyczyły".

 

- Żeby zostać profesorem, profesor Jędrzejewski musiał opublikować kilkadziesiąt publikacji, w których wyrażał konkretne poglądy na konkretne rozwiązania prawne - zaznaczyła posłanka.

 

Polsat News

prz/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie