Spór o amerykański Sąd Najwyższy. Lider Republikanów wyklucza głosowanie ws. sędziego Garlanda
Lider republikańskiej większości w Senacie USA Mitch McConnell potwierdził w środę, że izba nie podejmie przed listopadowymi wyborami prezydenckimi żadnych działań ws. zatwierdzenia nominacji sędziego Merricka Garlanda na nowego członka Sądu Najwyższego USA. McConnell - jak przekazał jego rzecznik - osobiście zadzwonił w środę do sędziego Garlanda, by go o tym poinformować.
- Skoro Senat nie podejmie żadnych działań w sprawie tej nominacji, to McConnell nie będzie odbywał żadnych powierzchownych spotkań, ale życzy sędziemu Garlandowi wszystkiego najlepszego - powiedział rzecznik lidera republikanów w Senacie.
Prezydent Barack Obama nominował w środę uważanego za centrystę o umiarkowanych poglądach (zwolennika Demokratów) sędziego federalnego Garlanda na nowego członka Sądu Najwyższego USA. Jeśli uzyska aprobatę Senatu, Garland - obecnie główny sędzia w Sądzie Apelacyjnym Dystryktu Kolumbii - będzie następcą zmarłego miesiąc temu sędziego SN Antonina Scalii.
Garland potrzebuje poparcia 60 proc. Senatu
Kilku Republikanów, w tym szef senackiej komisji ds. sądownictwa Charles Grassley, zareagowali na nominację Garlanda z większą otwartością niż McConnell, deklarując wolę spotkania z nim w najbliższych dniach. Garland ma od czwartku spotykać się na Kapitolu z senatorami, najpierw z Partii Demokratycznej. Do zatwierdzenia jego nominacji niezbędne jest poparcie 60 ze 100 senatorów.
Obama wezwał senatorów, by mimo trwającego w USA gorącego sezonu wyborczego, rozpoczęli proces przesłuchań i poparli nominację Garlanda. - Po prostu apeluję do Republikanów, by przeprowadzili uczciwe przesłuchanie Garlanda, a potem zagłosowali - powiedział Obama.
"Ucierpi na tym system sprawiedliwości USA"
- Ja wypełniłem mój konstytucyjny obowiązek i apeluję do Senatu, by także wypełnił swój. Prezydent nie przestaje pracować w roku wyborczym i także Senat nie powinien - stwierdził. Dodał, że jeśli Senat nie podda kandydatury Garlanda pod głosowanie, "to ucierpi na tym wiara w system sprawiedliwości USA".
Sprawa nominacji nowego sędziego SN od tygodni budzi ogromne kontrowersje w USA i stała się jednym z najważniejszych tematów w trwającej kampanii prezydenckiej. Może bowiem spowodować zmianę rozkładu sił w Sądzie Najwyższym, w którym konserwatyści mieli dotychczas przewagę nad liberałami.
Zmarły w połowie lutego Scalia, mianowany na sędziego SN w 1986 r. przez prezydenta Ronalda Reagana, był zdecydowanym konserwatystą i zwolennikiem dosłownej interpretacji konstytucji USA (był m.in. przeciwnikiem aborcji oraz obrońcą prawa do posiadania broni przez obywateli). Jeśli jego następcą zostałby piąty liberalny sędzia w liczącym dziewięciu członków Sądzie Najwyższym, to wówczas liberałowie uzyskaliby większość.
Ogromna rola Sądu Najwyższego USA
Liderzy Partii Republikańskiej natychmiast po śmierci Scalii zaapelowali do Obamy, by w roku wyborczym powstrzymał się z jakąkolwiek nominacją i pozostawił to zadanie nowemu prezydentowi USA, który wprowadzi się do Białego Domu w styczniu 2017 roku. Ostrzegli, że jeśli Obama nie posłucha, to nie tylko nie będą głosować, ale też nie zorganizują żadnych przesłuchań w Senacie, niezależnie od tego, kogo Obama nominuje.
Sąd Najwyższy jest najwyższym organem w systemie sądownictwa USA. Składa się z dziewięciu sędziów, którzy sprawują tę funkcję dożywotnio. Jest ostateczną instancją apelacyjną nad wszystkimi sądami federalnymi oraz nad sądami stanowymi w sprawach dotyczących prawa federalnego. Jako pierwsza i ostatnia instancja rozpatruje też niektóre sprawy. Sąd Najwyższy ma także ostateczny głos w interpretacji federalnego prawa konstytucyjnego.
PAP
Komentarze