Turcja: duży prywatny dziennik już nie jest antyrządowy. Przejęła go władza

Świat
Turcja: duży prywatny dziennik już nie jest antyrządowy. Przejęła go władza
PAP/EPA/Deniz Toprak

"Zaman", to największy turecki dziennik prywatny, wydawany w nakładzie 650 tys. egzemplarzy. W piątek został przejęty przez rząd, co spowodowało zamieszki. Dziś ukazał się w kioskach jako gazeta całkowicie prorządowa. Zapowiada na czołówce przyjęcie u prezydenta z okazji Dnia Kobiet.

Ostatnie wydanie przygotowane przez dotychczasowych redaktorów dziennika ukazało się w sobotę z zaczernioną pierwszą kolumną, na której widniały słowa: "Konstytucja zawieszona".

 

Główny temat niedzielnego wydania gazety, to decyzja rządu w sprawie budowy trzeciego mostu nad Bosforem, który połączy w Stambule azjatycki i europejski brzeg cieśniny. Tytuł brzmi: "Historyczny entuzjazm z powodu mostu".

 

"Zaman" zapowiada także cofnięcie immunitetu kurdyjskim deputowanym do tureckiego parlamentu.

 

Identycznie, jak inne prorządowe dzienniki, nowy "Zaman" publikuje zdjęcie z pogrzebu "tureckich męczenników", jak nazywa żołnierzy poległych w starciach z tamtejszymi Kurdami w południowo-wschodniej części kraju.

 

Premier Turcji Ahmet Davutoglu uzasadniał w niedzielę przejęcie prywatnego dziennika krytycznego wobec rządu argumentem, że "Zaman" służył tworzeniu "państwa równoległego", które islamski kaznodzieja Fetullah Guelen, korzystający z azylu w USA, stara się budować w celu obalenia prawomocnego tureckiego rządu.

 

W oświadczeniu złożonym w Iranie, gdzie przebywa z wizytą, Davutoglu zapewnił, że przejęcie przez rząd kontroli nad gazetą nie jest absolutnie decyzją polityczną, lecz - jak to ujął -  skutkiem werdyktu wymiaru sprawiedliwości.

 

Świat krytykuje

 

Zarówno turecka opozycja, jak i Stany Zjednoczone oraz Unia Europejska krytykują postępowanie władz w Ankarze wobec największego tureckiego pisma codziennego jako nowy zamach na wolność słowa i prasy w Turcji.

 

"Zaman" trzymał się prorządowej linii informacyjnej aż do grudnia 2013 roku, kiedy to przyłączył się do dość powszechnej wówczas krytyki korupcji w Turcji i w tym kontekście -  ówczesnego premiera, a obecnego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.

 

Właśnie wtedy zaczęły się gwałtownie pogarszać stosunki między Erdoganem a Guelenem. Islamski kaznodzieja jest oskarżany przez Erdogana o wykorzystywanie swych znacznych wpływów w policji, wojsku i wymiarze sprawiedliwości do przygotowywania zamachu stanu w drodze tworzenia "państwa paralelnego".

 

Policja zajęła siedzibę dziennika

 

Po wydaniu przez sąd nakazu przejęcia dziennika "Zaman" przez władze państwowe policja zajęła jego siedzibę, wyłączyła internet, a także użyła gazów łzawiących i broni z amunicją gumową przeciwko sympatykom gazety, którzy tłumnie zgromadzili się pod redakcją.

 

Szefa redakcji Abdulkadira Biliciego policja nie wpuściła w sobotę do siedziby pisma i poinformowała go, że jego umowa o pracę "wygasła".

Przedstawiciele dotychczasowej redakcji gazety powiedzieli AFP, że "niedzielne wydanie dziennika nie było redagowane przez zespół Zamana".

 

Wcześniej władze zamknęły dwa dzienniki i stacje telewizyjne

 

Dwa inne dzienniki i dwie stacje telewizyjne oskarżone o "bliskie stosunki" z Guelenem zostały w ubiegłym roku poddane kontroli rządu, a cztery dni temu ostatecznie zamknięte.

 

Wydarzenia wokół największego tureckiego dziennika - jak pisze z Ankary AFP - wywołały zaniepokojenie w Waszyngtonie i Brukseli, które wezwały Erdogana do przestrzegania wolności prasy.

 

Wszystko to dzieje się tuż przed poniedziałkowym szczytem UE-Turcja, który będzie poświęcony kryzysowi imigracyjnemu. Bruksela spodziewa się po tym spotkaniu, że Ankara zgodzi się na systematyczną repatriację imigrantów niebędących Syryjczykami i tych, którzy nie mają prawa do uzyskania azylu.

 

PAP

am/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie