Szydło: w 2017 roku nie zabraknie pieniędzy w budżecie
- Nie ma obaw o to, że w 2017 roku zabraknie na cokolwiek pieniędzy - powiedziała premier podczas debaty "100 dni rządu Beaty Szydło". - Przyszłoroczny budżet będzie od początku tworzony przez nas. W tym roku zastaliśmy budżet, który przygotowała poprzednia ekipa - dodała w rozmowie z dziennikarzami Telewizji Polsat, Telewizji Polskiej oraz portalu 300polityka.pl
- Chcemy szybszego rozwoju gospodarczego, bo od tego będzie zależała przyszłość Polski – zaznaczyła premier. - Z jednej strony mamy wydatki, które zostały zaprojektowane w ten sposób, żeby zrealizować nasze wyborcze zobowiązania, a z drugiej strony są te projekty, które czekają i będziemy je przeprowadzali w następnych krokach. Skąd wziąć na to pieniądze? Po pierwsze mówimy o uszczelnieniu systemu podatkowego. Minister (finansów - red.) Paweł Szałamacha przygotował zestaw ustaw, które już są w procesie uzgodnień. Uszczelnienie systemu podatkowego i stworzenie systemu informatycznego kontroli skarbowych, żeby podatki należne państwu nie wypływały tylko wpływały do budżetu. Po drugie, mamy programy prorozwojowe przygotowane przez wicepremiera Morawieckiego, które również dadzą dodatkowe wpływy do budżetu.
"Projekt ustawy o handlu nie był zły"
- Projekt ustawy o handlu, który został przygotowany, z którego zrezygnowaliśmy, to nie był zły projekt. On nie wypełniał oczekiwań, które w nim pokładaliśmy. Była słuszna uwaga polskich przedsiębiorców, którzy stwierdzili, że jeżeli wprowadzimy ten podatek w takiej formie, to oni będą musieli go płacić w takiej formie, jak wielkie hipermarkety i sieci zagraniczne. Stąd jest korekta i nowy program w konsultacjach ze środowiskami przedsiębiorców – powiedziała premier o projekcie ustawy o handlu.
"Przyglądam się i wyciągam wnioski"
- W tej chwili minister Szałamacha ma moje pełne zaufanie, (…) tak jak każdy z ministrów odpowiada za podejmowane przez siebie decyzje. Ja przyglądam się i wyciągam wnioski. Projekty, które w tej chwili przygotowuje, dają gwarancję tego, że system po wprowadzeniu będzie dokładnie działał w ten sposób, że będzie uszczelniony i będziemy mogli liczyć na wyższe wpływy budżetowe – zaznaczyła Beata Szydło.
Kolejne projekty ustaw - w przygotowaniu
Premier Szydło powiedziała, że przygotowane są dwa projekty ustaw – 12 zł za godzinę i niższy CIT dla małych przedsiębiorców. – 12 zł za godzinę jest po uzgodnieniach i będzie trafiał na rząd, a 15 proc. CIT został wczoraj przez ministra finansów zgłoszony do uzgodnień. Wejdą w życie niebawem po uchwaleniu przez Sejm. To jest kwestia 2-3 miesięcy – zaznaczyła premier.
- Niższy wiek emerytalny, to jedno z naszych głównych zobowiązań wyborczych oraz z kampanii pana prezydenta. Prezydent Andrzej Duda wywiązał się z zobowiązania złożył projekt ustawy, który jest w tej chwili w komisji sejmowej po pierwszym czytaniu i wszystko zależy, jakie będzie tempo prac w Sejmie – zapowiedziała premier.
- Jesteśmy przygotowani na to, żeby ten projekt został uchwalony w tym roku i żebyśmy mogli od 2017 roku mieć zmieniony system – zapowiedziała Beata Szydło.
Premier poinformowała także, że w trakcie uzgodnień w Radzie Dialogu Społecznego i ze związkami zawodowymi podczas wysłuchania publicznego pojawiły się uwagi, żeby obniżenie wieku emerytalnego połączone było z okresem składkowym. – To jest dyskusja merytoryczna – podkreśliła premier. – W tej chwili do projektu prezydenta nie może złożyć autopoprawki nikt poza prezydentem.
- Jeśli w trakcie dyskusji parlamentarnej pojawią się inne wnioski czy wpłyną inne projekty, to zapewne Sejm zechce pracować w komisji nad dwoma projektami. Teraz mam projekt prezydenta i jesteśmy przygotowani, żeby go przyjąć w tym roku. Rząd poparł program prezydenta, ale to nie znaczy, że nie rozmawiamy również z "Solidarnością", bo mamy od nich uwagi - poprosili o rozmowy i ten dialog się toczy – dodała Beata Szydło.
"Polska potrzebuje budowy wspólnoty i dialogu"
Na początek części dyskusji poświęconej sprawom społecznym premier Beata Szydło odniosła się do kwestii protestów Komitetu Obrony Demokracji, walczącego m.in. o Trybunał Konstytucyjny. - Nadal podtrzymuję, że Polska potrzebuje budowy wspólnoty i dialogu. Musimy nauczyć się do siebie mówić i słuchać. Warunkiem dialogu są szczere intencje każdej ze stron. Mam wrażenie, że tych szczerych intencji ze strony protestujących, nie wszystkim, nie uogólniam, brakuje. Zbyt wiele jest niedobrych emocji. Wygaśmy je i będzie nam łatwiej rozmawiać - powiedziała premier, pytana, czy będzie próbowała rozwiać wątpliwości uczestników protestów.
"Nie zgadzam się z tezą, że w Polsce są łamane prawa obywatelskie"
- Polska jest wolnym krajem i każdy może wyrażać swoje opinie. Tego, że nie są łamane żadne prawa obywatelskie, dowodzi to, że ludzie wychodzą na ulice i nikt im tego nie zabrania. Nie zgadzam się z tezą, że w Polsce są łamane prawa obywatelskie, jest zamach na demokrację. Uważam, że polskie sprawy powinniśmy załatwiać tutaj, między sobą – powiedziała Szydło i jeszcze raz podkreśliła, że do dialogu potrzebna jest chęć obu stron.
- To jest spór polityczny, w którym nie ma miejsca na uczciwą dyskusję. Przecież z naszej strony zachęt do rozmowy było sporo. Osobiście zapraszałam do kancelarii premiera np. przedstawicieli wszystkich klubów parlamentarnych. I bardzo dziękuję, że przyszli, bo rozmawialiśmy, to była próba szukania rozwiązania właśnie dotycząca Trybunału Konstytucyjnego. Nie było woli na porozumienie, bo wydaje mi się, że niepotrzebnie w tej chwili próbuje się budować tą wartość sporu politycznego jako rzecz nadrzędną w Polsce – tłumaczyła Szydło i wyjaśniła, że według niej nadrzędne sprawy to m.in. rozwój gospodarczy, wprowadzenie programu "Rodzina 500+".
Szydło: ludzie cieszą się z "500+"
- Ja dzisiaj od rana jeździłam po Mazowszu i spotykałam się z ludźmi. Proszę mi wierzyć, że na żadnym ze spotkań nikt nie zapytał mnie o sprawy Trybunału, o protesty, o różnego rodzaju kwestie, które są podnoszone, czy będą jutro wykrzyczane na manifestacjach. Ludzie cieszą się z "500+". To się pojawiało na każdym spotkaniu, bez względu na to, czy byłam w przedsiębiorstwie rodzinnym, piekarni, ze strażakami, czy na spotkaniu z rodzinami. Ludzie chcą normalności. A to dzisiaj praca, godne wynagrodzenie, poczucie bezpieczeństwa dla rodziny - mówiła.
Darmowe leki dla seniorów
Szefowa rządu pytana o zmiany w służbie zdrowia w odpowiedzi przypomniała o darmowych lekach dla najstarszych. - W tej chwili wprowadziliśmy projekt ustawy o darmowych lekach dla seniorów, bo trzeba pomóc tym, którzy są w najgorszej sytuacji. Ludzie często nie mają pieniędzy na recepty, ale to nie jest rozwiązanie problemu – powiedziała i dodała: - W kampanii wyborczej zapowiedzieliśmy likwidację NFZ. To instytucja, która w naszej ocenie nie realizuje w sposób wystarczający zabezpieczenia dla polskich pacjentów.
- Musimy mówić o wynagrodzeniach dla pielęgniarek, że zbyt mało jest lekarzy, chcemy zwiększyć liczbę miejsc na uczelniach medycznych, żeby ich przybywało - kontynuowała. Gdy przypomniano jej, że coraz więcej z nich tuż po studiach wyjeżdża, przyznała, że jest "luka pokoleniowa". - Wiem, że przyjeżdżają na polskie uczelnie przedstawiciele zachodnich instytucji medycznych i zachęcają młodych ludzi, oferując im doskonałe wynagrodzenie, staż, mieszkanie, aby tylko wyjechali. Dlatego powinien być łatwiejszy dostęp do stażu dla młodych lekarzy, wynagrodzenia powinny być godne. W pierwszej połowie roku te założenia będą już przedstawione – zapowiedziała. Według Szydło ustawa likwidująca NFZ powinna zostać przyjęta w tym roku.
"Polakom należy się powrót do poprzedniego wieku emerytalnego"
Dziennikarka "Wydarzeń" Dorota Gawryluk przypomniała wyliczenia ZUS, według których zabraknie 400 mld w ciągu najbliższych kilku lat na wypłatę emerytur. Podkreśliła, że mimo to rząd nie wycofał się z obniżenia wieku emerytalnego, co ma kosztować kolejne 40 mld w ciągu tych lat. Ponadto podniosła kwestię przywilejów branżowych.
- Obniżenie to była obietnica wyborcza, jedna z najważniejszych, którą podtrzymujemy, to jest oczekiwanie Polaków. Wprowadzenie przez poprzednią ekipę podwyższenia, bez liczenia się z opinią strony społecznej, było nie fair. Dzisiaj Polakom należy się powrót do poprzedniego wieku emerytalnego. Ale to będzie wybór. Kto będzie chciał, kto nie będzie mógł pracować, będzie mógł przejść – odpowiedziała Szydło.
Premier nie uznała także danych ZUS dotyczących bankructwa za wiarygodne. - Mam ekspertyzy, że te informacje o tym, że ZUS grozi bankructwo, są przesadzone – powiedziała, ale nie wyjaśniła, czyjego autorstwa są wspomniane ekspertyzy. - Mianowaliśmy nową premier ZUS, czekam na jej opinię – dodała.
Szydło: zachęcamy Polaków do powrotu
- Trzeba zacząć rozmawiać w Polsce o kompleksowej zmianie systemu. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że wysokość naszych emerytur zależy od tego, czy będzie praca, czy wynagrodzenia będą na tyle bezpieczne, żeby pozwoliły na wyższe wynagrodzenia, i czy Polaków będzie przybywało czy ubywało. Nie można mówić o systemie nie patrząc na kwestie demografii, pracy. Próbujemy ten system zbudować. Dlatego powstał m.in. "program 500+", dlatego tworzymy programy rozwojowe, dlatego zachęcamy Polaków do powrotu – kontynuowała i zapowiedziała prace w gronie ekspertów.
- Poprzednia ekipa wmówiła nam, że trzeba podnieść wiek, bo braknie pieniędzy. Przecież w Niemczech w tym samym czasie obniżono wiek emerytalny. Nie w samym wieku emerytalnym jest problem. Problem jest w zbudowaniu systemu, który z jednej strony zabezpieczy emerytury, a z drugiej strony udźwignie sytuację, w której jesteśmy. Muszą usiąść eksperci i wypracować rozwiązania. Być może trzeba będzie zapytać Polaków w referendum. Obniżamy wiek, bo uważamy, że to dobre rozwiązanie, potrzebne, ale pracujemy nad rozwiązaniem kompleksowym - podsumowała drugą część rozmowy szefowa rządu.
"Nie jesteśmy przygotowani na przyjęcie migrantów"
- Moje stanowisko na dzisiaj jest takie: nie jesteśmy przygotowani, żeby migrantów przyjmować. Europa nie jest na to gotowa. Kolejne szczyty, które odbywają się z dużą częstotliwością, niczego nie wnoszą. W listopadzie podjęliśmy decyzję o współpracy z Turcją. Dzisiaj Turcja mówi, że nie spełni pokładanych w niej oczekiwań, bo brakuje środków finansowych. Kolejne kraje budują na swoich granicach płoty. Wizja, że do Europy będą przyjeżdżały kolejne grupy migrantów, tutaj będą się asymilowaly i tutaj będzie bezpiecznie, będą mogły zdobywać mieszkanie, pracę i wszystko będzie świetnie przebiegało, była wizją złudną. Politycy europejscy, którzy podejmowali taką decyzję, zobowiązał się do tego też poprzedni rząd, w mojej ocenie, ale i w ocenie coraz większej ilości przywódców państw europejskich, popełnili błąd, ale i byli naiwni, że to się uda zrobić - przyznała szefowa rządu.
Premier Szydło przypomniała jednocześnie, że Polska zobowiązała się już wcześniej do przyjęcia w tym roku 500 migrantów. - My w tej chwili, kontynuując deklaracje poprzedniego rządu, bo mamy swiadomość tego, że jest ciągłość władzy, i skoro polskie państwo zobowiązało się do czegoś, to my jesteśmy zobowiązani do kontynuowania tego, zadeklarowaliśmy, że możemy w tym roku przyjąć ok. 500 osób. Jesteśmy na tyle w stanie zabezpieczyć zarówno tych ludzi, jak i bezpieczeństwo Polaków. Dla mnie nadrzędną kwestią jest bezpieczeństwo polskich obywateli. Nie przyjęliśmy na tę chwilę żadnego migranta i w najbliższym czasie zapewne nie przyjmiemy - powiedziała Beata Szydło.
Premier: UE przydałaby się refleksja nad własną formułą
- Polsce zależy na tym, żeby mieć doskonałe stosunki nie tylko ze swoimi sąsiadami w Europie, ale i ze wszystkimi państwami europejskimi i żebyśmy mieli sojuszników na świecie. Chcemy mieć w Europie przyjaciół. Ja na każdym kroku, gdzie tylko mogę, podkreślam, że Polsce zależy na tym, żeby UE była organizacją, gdzie wszystkie państwa są równo traktowane, o którą wszyscy się troszczymy. Unia potrzebuje refleksji przywódców europejskich, ponieważ, mam wrażenie, że niektóre instytucje europejskie nieco się zagubiły. Trzeba szukać nowej formuły UE, nie bać się o tym rozmawiać, trzeba wyraźnie mówić, że UE to jest nadrzędne dobro nas, Europejczyków - mówiła premier Szydło.
Wsparcie dla Tuska
Premier została zapytana również o ewentualne wsparcie Prawa i Sprawiedliwości dla Donalda Tuska, jeśli będzie ponownie ubiegał się o funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej. Według niej jest jeszcze za wcześnie by o tym mówić, bo nie wiemy czy były premier będzie ponownie ubiegał się o ten fotel.
- Myślę, że w tej chwili jest przedwcześnie mówić, jakie będą decyzje zapadać. Przede wszystkim sam Donald Tusk musi powiedzieć czy chce się ubiegać o drugą kadencję. Ja miałam okazję z panem przewodniczącym Tuskiem rozmawiać, teraz w Brukseli, kiedy rozmawialiśmy o Wielkiej Brytanii, wcześniej rozmawialiśmy w Paryżu i podczas szczytów europejskich. To były dobre rozmowy. Myślę, że dla nas zawsze wartością jest to, jeżeli Polak zajmuje ważne stanowisko w instytucjach międzynarodowych. W tej chwili Donald Tusk jest Polakiem, który ma najwyższe stanowisko w instytucji międzynarodowej, natomiast ja też oczekuję, że jeżeli Polak pełni ważną funkcję w instytucjach międzynarodowych, to potrafi, tak jak przedstawiciele innych narodów, wznosząc się oczywiście ponad narodowe interesy, bo taka jest jego rola, ale potrafi jednak bronić interesów własnego państwa - podkreśliła Szydło.
Szydło: chcemy, aby wrak wrócił do Polski
Premier, podczas debaty "100 dni rządu Beaty Szydło", przyznała, że chce sprowadzić do Polski wrak tupolewa po katastrofie smoleńskiej, jednak jest to trudne z powodu zaniedbań poprzedniego rządu w tej kwestii.
- Jeżeli mówimy o relacjach z Rosją, o powrocie wraku do Polski, tu są zaniedbania poprzedników, na początku śledztwa popełniono rażące błędy. Dzisiaj 6 lat mija od momentu katastrofy smoleńskiej, jesteśmy w innym miejscu. Chcemy doprowadzić do tego, żeby wrak do Polski wrócił, są zabiegi dyplomatyczne, będziemy to realizowali, ale jeszcze raz chcę powiedzieć, w 2010 roku byłaby zupełnie inna sytuacja. W tej chwili, po 6 latach, po tych zaniedbaniach, nasza sytuacja jest o wiele trudniejsza - przyznała Szydło.
Czytaj więcej