Ekspert: polityka Waszyngtonu nie przewiduje zakończenia wojny w Syrii
Amerykańsko-rosyjskie porozumienie w sprawie Syrii budzi więcej wątpliwości niż optymizmu - pisze we wtorek "New York Times". Ocenia, że w ciągu pięciu dni pozostałych do wejścia w życie rozejmu bombardowania Aleppo mogą się jeszcze nasilić.
Analitycy są sceptyczni wobec ogłoszonego dzień wcześniej przez USA i Rosję planu, podkreślając, że syryjskie siły i ich rosyjscy sojusznicy mogą przez kilka dni wyrządzić w Aleppo znaczenie większe szkody swoimi bombardowaniami.
"Niektórzy spekulują, że Rosja może rozszerzyć kampanię militarną na Idlib, na południowy zachód od Aleppo, gdzie działają bojownicy Frontu al-Nusra" - zauważa gazeta.
Terroryści nie objęci rozejmem
Z rozejmu wyłączone są organizacje uznane przez ONZ za terrorystyczne: właśnie powiązany z Al-Kaidą Front al-Nusra, Państwo Islamskie (IS) i inne. Oznacza to, że syryjskie siły rządowe, rosyjskie lotnictwo i dowodzona przez USA koalicja mogą kontynuować ataki na te ugrupowania.
Powodzenie rozejmu "zależy całkowicie od dobrej woli Rosji, Iranu i reżimu Baszara el-Asada, a żadna z tych stron nie wykazała jej zbyt wiele w ciągu ostatnich pięciu lat" - zwrócił uwagę cytowany w "NYT" Frederic C. Hof z Atlantic Council. "Fakt, że Rosjanie mają jeszcze pięć dni sugeruje, że wykorzystają Front al-Nusra jako pretekst, żeby pójść dalej niż są obecnie" - przewiduje ekspert.
Porozumienie nie zakończy walk w Syrii
"NYT" pisze, że administracji Baracka Obamy częściowy rozejm w Syrii może po prostu posłużyć temu, by przykryć trwającą tam przemoc w sytuacji, gdy Waszyngton przekierowuje uwagę na planowanie i realizację operacji militarnych przeciwko IS w Libii.
Niektórzy analitycy twierdzą, że porozumienie zmierza nie tyle do zakończenia walk w Syrii, lecz do złagodzenia rozlewu krwi, aby możliwe były dostawy pomocy humanitarnej do takich miast jak Aleppo.
- Polityka Waszyngtonu nie przewiduje zakończenia wojny w Syrii - mówi Andrew J. Tabler, ekspert ds. Syrii w waszyngtońskim Instytucie Polityki Bliskiego Wschodu.
- Chce po prostu nieco ustabilizować konflikt, aby wrzał wolniej. To kolejna próba opanowania konfliktu, który był nie do opanowania - przekonuje.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze