Wiceszef MSWiA: nie będzie "karuzeli kadrowej" w policji
- Sytuacja w policji jest stabilna, a komendanci wojewódzcy, powołani, gdy policją dowodził insp. Zbigniew Maj, pozostaną na stanowiskach - powiedział wiceminister MSWiA Jarosław Zieliński, nadzorujący m.in. policję. Dodał, że komendanci mają akceptację szefa MSWiA, a nowy szef policji zostanie powołany niedługo.
Wiceminister Zieliński zapewnił, że z rezygnacją Maja nie będzie wiązać się "karuzela kadrowa" w policji, a powołani przez byłego już szefa policji komendanci wojewódzcy pozostaną na stanowiskach.
- Nieprawdziwe są sygnały, formułowane przez opozycję polityczną, że będą ponownie wymieniani komendanci, którzy zostali powołani za czasów komendanta Maja. Chcę stanowczo zapewnić, nie ma takich planów, nie ma takiego zagrożenia - dodał.
Nowy komendant główny "w niedługim czasie"
Pytany o nowego komendanta głównego (obowiązki szefa policji pełni obecnie dotychczasowy pierwszy zastępca insp. Andrzej Szymczyk), wiceminister przypomniał, że na jego powołanie premier ma maksymalnie trzy miesiące. - Zapewniam, że decyzje będą podjęte w niedługim czasie - zaznaczył wiceminister.
Zastrzegł, że nie jest łatwo znaleźć osobę, która spełniałaby oczekiwania wszystkich. - Jest dużo dobrych policjantów, ale tu chodzi przecież o to, żeby to była osoba z dużym doświadczeniem, mająca odpowiedni stopień policyjny, potrafiąca zarządzać, kierować zespołami ludzi oraz zdolna do zarządzania strategicznego ważną 100-tysięczną formacją. Jednocześnie musi to być osoba niemająca w swojej biografii jakichś kart, które budziłyby wątpliwości - ocenił Zieliński.
Podkreślił, że nie chce teraz przesądzać, czy to będzie funkcjonariusz policji, czy osoba cywilna. - Raczej skłaniamy się ku temu, żeby to był jednak oficer policji, mający wszelkie predyspozycje do tego, by być dobrym komendantem głównym, z dłuższą perspektywą pełnienia tej funkcji - powiedział Zieliński.
Zbigniew Maj sprawdzony "zgodnie z przewidzianym prawnie trybem"
Zapewnił równocześnie, że Maj, jako kandydat na szefa policji, został sprawdzony "zgodnie z przewidzianym, możliwym i dopuszczalnym prawnie trybem".
"Informacje, jakie otrzymaliśmy, nie wskazywały na to, że istnieje jakakolwiek przeszkoda. Gdybyśmy zastosowali inne ścieżki pozyskiwania informacji (dot. Maja - red), moglibyśmy zostać oskarżeni o działanie wykraczające poza kompetencje i poza przepisy prawa" - dodał Zieliński.
Zastrzegł również, że ministerstwo nie miało informacji o tym, że toczy się postępowanie prokuratorskie, w którym pojawia się nazwisko b. komendanta.
Wiceminister odniósł się również do informacji medialnych, że b. szef Biura Spraw Wewnętrznych Ryszard Walczuk powiadamiał w sierpniu 2015 r. ówczesne MSW o wątpliwościach dot. insp. Maja. - Jeśli przekazywał takie informacje, to pytanie komu? Nas (obecnego kierownictwa resortu - red) w sierpniu nie było, wybory odbyły się w październiku. Wtedy ministrem była pani Teresa Piotrowska, a komendantem głównym Krzysztof Gajewski - zaznaczył wiceminister.
Anonimowy donos na szefa policji
Dodał, że z tego, co resort ustalił już po rezygnacji Maja, wynika, że 15 lipca 2015 roku wpłynął do MSW anonimowy donos na inspektora Maja.
- Ministerstwo z poziomu departamentu kontroli, skarg i wniosków przesłało 16 lipca ten anonim do Komendanta Głównego Policji. 27 lipca ówczesny dyrektor BSW insp. Ryszard Walczuk odpowiedział, że treść zawarta w anonimie zostanie poddana weryfikacji w ramach niejawnych czynności prowadzonych przez BSW. I na tym urywa się korespondencja, innej w tej sprawie nie zarejestrowano - powiedział wiceminister.
W ubiegły czwartek, po dwóch miesiącach od powołania, dotychczasowy szef policji insp. Zbigniew Maj zrezygnował ze stanowiska. Tłumaczył swoją decyzję tym, że byli pracownicy Biura Spraw Wewnętrznych KGP przygotowali wobec niego prowokację. W mediach pojawiły się informacje, że chodzi o wydarzenia sprzed kilkunastu lat, kiedy Maj pracował w Kaliszu. Były informator policji miał go szantażować; sugerował, że Maj przyjął od niego pięć butelek alkoholu, a także pożyczył 10 tys. zł, których nie oddał.
PAP
Czytaj więcej