Śledztwo ws. podszywania się w internecie pod sędziego Łączewskiego

Polska
Śledztwo ws. podszywania się w internecie pod sędziego Łączewskiego
Polsat News

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo ws. podszywania się na portalu społecznościowym pod sędziego Wojciecha Łączewskiego, który szefował składowi skazującemu b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego na 3 lata więzienia. To o nim prezydent Andrzej Duda powiedział: Wiadomo (…) co z tym wszystkim zrobił sędzia Łączewski. Ta sprawa (b. szefów CBA) została przez niego maksymalnie upolityczniona.

- Śledztwo wszczęto w poniedziałek z zawiadomienia Łączewskiego - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. Sędzia zwrócił się też do prokuratury o zbadanie zawartości swego laptopa. Nowak ujawnił, że w poniedziałek zabezpieczono dwa laptopy i tablet Łączewskiego, który w tej sprawie ma status pokrzywdzonego.


Podstawą śledztwa jest przepis Kodeksu karnego o stalkingu. Stanowi on, że karze do 3 lat więzienia podlega ten, kto "podszywając się pod inną osobę, wykorzystuje jej wizerunek lub inne jej dane osobowe w celu wyrządzenia jej szkody majątkowej lub osobistej".

 

Śledztwo dotyczy okresu od 16 do 28 stycznia, gdy pod profil na Twitterze prowadzony przez sędziego Łączewskiego miała się podszyć inna osoba, która uzgadniała taktykę przeciwko rządowi PiS.


Wystąpienie o postępowanie dyscyplinarne "przedwczesne"


Sprawę sędziego Łączewskiego bada także Krajowa Rada Sądownictwa, która powołała trzyosobowy zespół. W jego skład wchodzą: sędzia SN Katarzyna Gonera, sędzia NSA Janusz Drachal i sędzia TK w stanie spoczynku Wiesław Johann.


Wyjaśnienie sprawy ma poprzedzić decyzję KRS co do ewentualnego wszczęcia postępowania rzecznika dyscyplinarnego.

 

- Na razie wystąpienie o "dyscyplinarkę" byłoby przedwczesne w kontekście pośrednich dowodów, że sędzia Łączewski nie mógł "tweetować" we wskazanym w publikacjach czasie, bo przebywał wtedy na rozprawie - powiedział rzecznik KRS sędzia Waldemar Żurek.


Miał knuć przeciw rządowi


Media podały, że Łączewski miał oferować w internecie pomoc osobie podszywającej się pod Tomasza Lisa w działaniach przeciw rządowi. Jedna z gazet opublikowała rozmowy, jakie sędzia miał prowadzić w sieci pod nazwiskiem "Marek Matusiak" z internautą, który podszył się pod Lisa. Sędzia miał się także zjawić na spotkaniu z tym internautą.


Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wystąpił do Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie o wyjaśnienie sprawy. Poprosił też o rozważenie przez prezesa SO "potrzeby podjęcia z urzędu działań służbowych, o których mowa w art. 114 ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych" - gdyby były ku temu podstawy. Reguluje on sędziowskie postępowania dyscyplinarne.

 

Jeśli sąd dyscyplinarny uzna, że sędzia popełnił przewinienie dyscyplinarne, może mu wymierzyć kary upomnienia, nagany, przeniesienia na inne stanowisko lub usunięcia z zawodu.


W trakcie rzekomej konwersacji prowadził rozprawę


Prezes Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia ustalił, że w czasie jednej z opisanych przez gazetę rozmów, która miała być prowadzona 18 stycznia 2016 r. o godz. 12:32, sędzia Łączewski przewodniczył rozprawie trwającej od godz. 12.00 do godz. 14:05 - podała sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie.

 

- Powyższe ustalenie zdaje się wykluczać możliwość prowadzenia w tym czasie prywatnej korespondencji elektronicznej z profilu "Marka Matusiaka", a tym samym podaje w wątpliwość prawdziwość całości medialnych doniesień - dodała.


Podszywali się już wcześniej


Sędzia Łączewski złożył w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o przestępstwie na jego szkodę, a według sędzi Leszczyńskiej-Furtak powodem był fakt uaktywnienia się na profilu Twitter dziennikarza jednej z gazet oraz otrzymania zdjęcia własnej osoby, wykonanego prawdopodobnie przy wykorzystaniu kamery prywatnego laptopa sędziego i "screenu z rozmowy korespondencyjnej z osobą o imieniu Tomasz, której odbycie sędzia Łączewski stanowczo neguje".


- Profil na Twitterze sędzia Łączewski prowadził nie pod nazwiskiem, gdyż w przeszłości miały miejsce akty podszywania się pod jego osobę niezidentyfikowanych internautów. Było to przedmiotem postępowania prowadzonego przez prokuratora, zakończonego umorzeniem z powodu niewykrycia sprawców - wyjaśniła Leszczyńska-Furtak.

 

PAP

prz/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie