"Nazywam się Miliard" - kobiety protestują przeciwko przemocy

Polska
"Nazywam się Miliard" - kobiety protestują przeciwko przemocy
Polsat News

Dość molestowania seksualnego kobiet i dziewcząt - to hasło uczestniczek akcji "One Billion Rising - Nazywam się Miliard", które tańcząc protestowały w niedzielę w około 60 polskich miastach. Molestowanie w Polsce to zjawisko powszechne - twierdzą organizatorki protestu.

- Wspólnym mianownikiem akcji jest taniec, bo - tańcząc, rządzę swoim ciałem - tłumaczą formę protestu organizatorzy. Podkreślają przy tym, że wspólny taniec wyzwala energię i że jest manifestacją siły.


W Polsce akcję "Nazywam się Miliard" prowadzi i koordynuje od 2013 roku Fundacja Feminoteka. Akcja ma w tym roku czwartą edycję i jest organizowana wspólnie z tworzoną Antyprzemocową Siecią Kobiet - organizacjami i grupami z całej Polski.


Nawet 200 tys. gwałtów rocznie


Jak powiedziała w niedzielę prezeska Feminoteki Joanna Piotrowska, z danych policyjnych wynika, że rocznie w Polsce gwałty zgłasza ok. 2 tys. kobiet, jednak naprawdę ich ofiarą pada znacznie więcej. - Szacuje się, że jest to ok. 200 tys. - powiedziała Piotrowska. - Większość kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej, tego nie zgłasza - zaznaczyła.


- W Polsce brakuje danych, jeśli chodzi o molestowanie seksualne - zwróciła uwagę Piotrowska i dodała, że molestowanie to zjawisko powszechne.


Opowiadając o różnych jego formach, które zgłaszane są Feminotece przez dziewczęta i kobiety, szefowa fundacji wymieniła np. werbalne komentowanie ciała. - Słowa też gwałcą - zaznaczyła Piotrowska, relacjonując w rozmowie z opowieści kobiet o komentowaniu ich ciał przez mężczyzn "na ulicy czy w środkach komunikacji miejskiej". - To komentarze typu: "Jesteś gruba", "Masz cycki takie, a nie inne", a także obrzydliwe propozycje z podtekstem seksualnym - opowiadała.


Sprawcy czują się bezkarni


Zwróciła uwagę na częste poczucie bezkarności sprawców oraz na problem braku odpowiedniej edukacji, dotyczącej tego, że nie wolno przekraczać pewnych granic w kontakcie z drugą osobą. - Powszechne jest akceptowanie tzw. końskich zalotów. To się dzieje od przedszkola. Jeśli chłopczyk pociągnie dziewczynkę za włosy lub gimnazjalista klepnie koleżankę w pupę i dziewczynka idzie wtedy poskarżyć się wychowawczyni, słyszy często w odpowiedzi: "Powinno ci się to podobać - to znaczy, że chłopak cię lubi" - mówiła szefowa Feminoteki.


Dodała, że konsekwencje tego typu zachowań oraz braku reakcji ze strony dorosłych bywają tragiczne. - Potem, po latach, do nas trafiają kobiety już dorosłe - które wchodzą w związki przemocowe, bo one same nie wiedzą, gdzie mają ustawione granice i nie wiedzą, kiedy mają powiedzieć "stop", skoro od lat dociera do nich komunikat, że "one mają pozwolić". A jeżeli wchodzimy w związek przemocowy, nie ma mowy o normalnym życiu, normalnej miłości, partnerstwie - powiedziała Piotrowska.


Zatrważające statystyki


Akcja odbywa się w walentynki, czyli w święto, które ma przypominać, czym jest prawdziwa miłość. Jak mówiły organizatorki protestu, 80 proc. kobiet doświadcza jednak przemocy seksualnej ze strony osób, które znają, np. ze strony partnerów.


Z badań przeprowadzonych we wszystkich krajach Unii Europejskiej wynika, że różnych form molestowania seksualnego - od fizycznych, przez werbalne, po cybermolestowanie - doświadczyło od 45 do 55 proc. osób płci żeńskiej w wieku powyżej 15 lat.


Fizycznych form molestowania seksualnego, jak niechciane dotykanie, przytulanie, całowanie doświadczyło 29 proc. osób płci żeńskiej powyżej 15 lat. Werbalnych form molestowania seksualnego - żartów i komentarzy z podtekstem seksualnym - 24 proc.. A niewerbalnych form molestowania (w tym cybermolestowania), jak niechciane, obraźliwe, seksualnie jednoznaczne e-maile czy esemesy - 11 proc.


Opisując sytuację w Polsce, Feminoteka podaje, że większość kobiet, które doświadczyły gwałtów, nie zgłasza tego faktu na komisariatach ani w instytucjach, gdyż "boją się ponownej traumy, wzmocnionej przez nieufnych urzędników i funkcjonariuszy państwa, którzy podważają wiarygodność ofiary".


"Jedna za miliard - miliard za jedną"


Hasło protestu symbolizuje solidarność oraz wsparcie dla dziewcząt i kobiet doświadczających przemocy. Pomysłodawczynią akcji była amerykańska działaczka feministyczna i antyprzemocowa Eve Ensler, autorka "Monologów waginy". Po fali gwałtów w 2011 roku w USA Ensler napisała: "Mam dość mówienia o gwałcie pięknymi słówkami. To trwało zbyt długo. Byłyśmy zbyt wyrozumiałe. Nasza kolej, by gwałtownie domagać się uwagi - w każdej szkole, w parku, w radiu, w telewizji, domu, biurze, fabryce, obozie dla uchodźców, bazie wojskowej, szatni, nocnym klubie, alejce, sali sądowej, ONZ".


Akcję "Nazywam się Miliard" wsparły w Polsce znane kobiety, m.in.: Sylwia Chutnik, Anna Dereszowska, Dorota Wellman.


Protest kobiet z Poznania relacjonował reporter Polsat News Stanisław Wryk.

 

PAP

prz/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie