"Nikogo nie zabijesz, nie będziesz ukrywać piłki, ani wchodzić na cmentarze" - reguły meczu nie zmieniły się od wieków
Co roku od XII wieku w Środę Popielcową i poprzedzający ją wtorek 7-tysięczne Ashbourne w Wielkiej Brytanii dzieli się na dwa obozy: chłopaków z górnej części (Up'ards), położonej na północ od rzeki Henmore Brook, oraz tych z dolnej (Down'ards). Drużyny złożone z setek zawodników uczestniczą w "Royal Shrovetide football", wielogodzinnej walce, przypominającej połączenie piłki nożnej i rugby.
Celem jest dotarcie z piłką do bramki, której funkcję pełnią oddalone od siebie o 5 km pozostałości kamieni młyńskich po obu stronach rzeki. Piłka jest przeważnie przenoszona w kłębowisku graczy jak w "młynie" w rugby. Do starć drużyn dochodzi na ulicach, placach, w domach, pubach, a nawet w samej rzece. Reguły nie zmieniły się od XII wieku: nie wolno tylko zabijać przeciwnika, ukrywać piłki i przenosić jej na cmentarze.
W trakcie meczu sklepy są zamknięte, a mieszkańcy są zachęcani do pozostawienia swoich samochodów poza głównymi ulicami.
Walka bywa brutalna. Co roku okoliczna służba zdrowia ma pełne ręce roboty, lecząc złamane kostki i żebra, ale zawodnicy zapewniają, że przestrzegane są zasady fair play.
Gra zyskała miano "królewskiej" od czasu wizyty w 1928 roku przyszłego króla Edwarda VIII. W Ashburne, w 2003 roku, pojawił się także książę Karol.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze