93-letni były esesman z Auschwitz stanie przed niemieckim sądem
Były esesman z niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz odpowie przed sądem w Hanau za współudział w zbrodniach - poinformował rzecznik sądu Andreas Weiss. W akcie oskarżenia wobec 93-latka jest mowa o jego udziale w przyjęciu trzech transportów z Berlina, Francji i Holandii, z których co najmniej 1075 więźniów zostało zabitych natychmiast po przyjeździe do obozu.
Sąd uznał wcześniej, że stan zdrowia oskarżonego pozwala na udział w procesie, który ma rozpocząć się w połowie kwietnia.
Były esesman "uczestniczył w zorganizowanej na przemysłową skalę masowej zagładzie i świadomie pomagał w morderstwie" - głosi akt oskarżenia.
Pomagał w morderstwie
Oskarżony, ktorego nazwiska nie ujawniono, zgłosił się w 1942 roku na ochotnika do SS. Przez osiem miesięcy - od 1 listopada 1942 roku do 25 czerwca 1943 roku - służył jako strażnik w oddziale wartowniczym w obozie w Auschwitz.
Mieszkający w okolicach Hanau mężczyzna jest jednym z 14 podejrzanych o zbrodnie wojenne, których mieszkania zostały przeszukane podczas przeprowadzonej w lutym 2014 roku w kilku landach akcji policyjnej.
Kolejne procesy hitlerowskich zbrodniarzy
Zapowiedź procesu w Hanau to kolejny w ostatnim czasie przypadek "nadrabiania" przez niemiecki wymiar sprawiedliwości wieloletnich zaniedbań w ściganiu hitlerowskich zbrodniarzy.
W czwartek okazało się, że była esesmanka oskarżona o pomocnictwo w zamordowaniu 260 tys. Żydów w Auschwitz stanie prawdopodobnie przed sądem w Kilonii. Zdaniem lekarzy, 92-letnia kobieta jest "zasadniczo" zdolna do udziału w procesie. Prokurator generalny landu Szlezwik-Holsztyn wniósł we wrześniu akt oskarżenia przeciwko kobiecie.
W połowie stycznia sąd w Rostocku, opierając się na opinii psychiatrów, zdecydował, że 95-letni Niemiec, który w czasie wojny był sanitariuszem w niemieckim obozie zagłady Auschwitz, może odpowiadać przed sądem. Proces sanitariusza oskarżonego o współudział w zamordowaniu co najmniej 3681 osób ma rozpocząć się pod koniec lutego.
Dawni strażnicy obozów koncentracyjnych byli do niedawna bezkarni, ponieważ zachodnioniemiecki Trybunał Federalny orzekł w 1969 roku, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach jest udowodnienie indywidualnej winy oskarżonego. Ze względu na brak świadków zbrodni było to w większości przypadków niemożliwe.
Sprawa Demjaniuka przełomem
Przełomowe znaczenie dla ścigania sprawców tych przestępstw miało skazanie strażnika z obozu w Sobiborze Johna Demjaniuka na pięć lat więzienia. W 2011 roku sąd w Monachium uznał go winnym współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tys. więźniów, pomimo braku dowodów na popełnienie konkretnych czynów.
Wyrok ten umożliwił podjęcie kroków prawnych przeciwko wszystkim osobom, które uczestniczyły w działaniu obozów zagłady, niezależnie od tego, czy nadzorowały komory gazowe, czy też zatrudnione były w obozowej kuchni.
W ubiegłym roku na cztery lata więzienia został skazany Oskar Groening, były strażnik z Auschwitz. Sędziowie uznali go za winnego pomocnictwa w zamordowaniu co najmniej 300 tys. osób.
Z około 8,2 tys. esesmanów służących w KL Auschwitz i jego podobozach niemieckie sądy skazały dotychczas 41 osób.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze