Opozycja po wystąpieniu premier: poprzemy rząd w debacie o Polsce, gdy wycofa ustawy o TK i mediach

Polska

- To PiS, a nie opozycja jest odpowiedzialne za to, że Europa jest zaniepokojona sytuacją w Polsce - przekonywał w Sejmie wiceszef klubu PO Rafał Trzaskowski. Jak powiedział, interesu Polski rząd chce bronić wzywaniem na dywanik. Lider Nowoczesnej Ryszard Petru podkreślił, że jego klub poprze rząd w debacie o Polsce w Parlamencie Europejskim, jeśli PiS wycofa się m.in. z ustaw: o TK i medialnej.

Po przedstawieniu przez premier Beatę Szydło informacji nt. polityki zagranicznej głos w debacie zabrali przedstawiciele klubów parlamentarnych.

 

Rafał Trzaskowski powiedział, że Platformę cieszy fakt, że premier "wzięła na siebie odpowiedzialność, żeby prezentować stanowisko rządu w Parlamencie Europejskim".

 

- Mamy nadzieję, że również, jak kiedyś Viktor Orban, będzie gotowa do tego, żeby wycofać się z tych decyzji, które będą uznane za łamiące prawo europejskie - zaznaczył Trzaskowski.

 

"To nie my eksportujemy tę debatę do Europy"

 

Jako "olbrzymie nadużycie" ocenił pogląd premier, że opozycja będzie ramię w ramię maszerować drogą rządu.

 

- To nie my eksportujemy tę debatę do Europy. Nie bądźmy hipokrytami. Ponieważ byłem europosłem, pamiętam, w jaki sposób mówiliście o prezydencji w 2011 roku. Krytykowaliście ją bardzo ostro, przygotowaliście rezolucję o tym, że nie ma demokracji w Polsce, przy wyborach samorządowych, czy organizowaliście bardzo ciekawe spektakle o mgle - mówił wiceszef klubu PO.

 

- Nie jesteśmy masochistami, nie chcemy, żeby Polska była kontrolowana pod względem praworządności. Nie chcemy sankcji, nie chcemy postępowań za naruszanie unijnego prawa, dotyczącego np. dyrektywy audiowizualnej, tego co robicie z mediami. Przede wszystkim jednak nie chcemy zaprzepaszczenia pozycji Polski, którą budowaliśmy przez ostatnie 8 lat - podkreślał Trzaskowski.

 

Wiceszef klubu PO wytknął PiS, że chce bronić polskich interesów "pohukiwaniem, wzywaniem na dywanik, zdejmowaniem flag europejskich, nawoływaniem do bojkotu niemieckich towarów. Ironizował też, iż cieszy go zapowiedź, że rząd nie będzie "rozpędzał demonstracji".

 

Trzaskowski zwrócił się do PiS, by wycofało się ze swoich dotychczasowych działań, zwłaszcza dotyczących TK i prokuratury.

 

"To Andrzej Duda skarżył się przed PE na Polskę"

 

Poseł PO zabrał też głos w trybie sprostowania po wypowiedzi premier Szydło, która mówiła, że jej rząd nie będzie prowadził polityki zagranicznej na kolanach. Po podejściu do sejmowej mównicy Trzaskowski ironizował: - Wielka ulga po tych ośmiu latach tak wstać i rozprostować kości, gdy się przez cały czas było na kolanach.

 

- Zostało powiedziane, że to myśmy się skarżyli w Brukseli. My się w Brukseli nie skarżymy. To nie my stoimy za zatroskanymi wypowiedziami europejskich polityków. Natomiast to prezydent Andrzej Duda (jako eurodeputowany - przyp.red.) skarżył się przed PE na to, co się dzieje w Polsce i dokładnie opowiadał o tym w Brukseli - powiedział Trzaskowski.

 

Petru: Polsce nie grozi putinizacja, lecz orbanizacja

 

Ryszard Petru zadeklarował, że Nowoczesna "jest skłonna" poprzeć rząd w Parlamencie Europejskim, pod warunkiem, że wycofa się z ustawy o TK, ustawy medialnej oraz z projektu ustawy o połączeniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.

 

- Błędy, które tu popełniacie powodują, że potem tak, a nie inaczej, mówi się o Polsce - ocenił lider Nowoczesnej.  I zaapelował do polityków PiS: - Jesteśmy otwarci na współpracę, ale dajcie nam współpracować. 

 

 

- Silną pozycję Polski w UE buduje się nie poprzez konflikt, nie przez wymachiwanie szabelką, tylko rozmowę - powiedział Petru. Jego zdaniem, dobrze, że premier Szydło weźmie udział w debacie w PE na temat Polski, bo  trzeba "pojeździć po Europie i wytłumaczyć, o co nam chodziło".

 

Jego zdaniem, Polsce "grozi nie putinizacja, ale orbanizacja, czyli osłabiona demokracja". - Bardzo źle, gdyby Polska była taką osłabioną demokracją, jak dzisiaj Węgry - uważa Petru. 

 

Kukiz'15: rząd powinien prowadzić politykę z podniesioną głową

 

Zdaniem Marka Jakubiaka z klubu Kukiz'15, to Niemcy „mają problem z wolnością słowa i szacunkiem wobec własnych obywateli”. - Stanowczo sprzeciwiamy się ingerencji państw ościennych w wewnętrzne sprawy Polski, nie ma absolutnie żadnego powodu, aby traktować nas jako Europejczyków gorszego sortu - oświadczył z mównicy Jakubiak.

 

- Każdy polityk, niezależnie od opcji politycznej, wzywający kraje ościenne do jakiejkolwiek reakcji w wewnętrzne sprawy Polski, działa przeciwko polskiej racji stanu. Klub Kukiz'15 z całą mocą podkreśla, że w stosunkach międzynarodowych rząd powinien prowadzić politykę podniesionej głowy - powiedział Jakubiak.

 

 

Poseł podkreślił, że naród polski swoją "dumną historią niejednokrotnie udowodnił, że odkreślenia typu: wolność, suwerenność, niezależność są synonimem polskości".

 

- To partykularne interesy Niemiec spowodowały największy kryzys imigracyjny w historii Europy. Martin Schulz (przewodniczący Parlamentu Europejskiego - przyp. red.) nie ma pojęcia o tym, czym jest Polska dla Europy. Nie ma pojęcia, czym naprawdę jest putinizacja. Wydaje się, że polityk na tym stanowisku powinien wiedzieć, że w Rosji dziennikarze giną na ulicach Moskwy - argumentował Jakubiak.

 

Jego zdaniem niemieckie są obecne praktycznie w każdej dziedzinie życia gospodarczego w Polsce.

 

- Nie lękajcie się, jeśli będziecie płacić podatki w Polsce, będą takie same, jakie płacą Polacy - zwrócił się bezpośrednio do zachodnich sąsiadów Polski.

 

Jak zaznaczył, Polska sama zadba o stan swej demokracji i nie potrzebuje do tego "bratniej pomocy".

 

Jakubiak wyraził też nadzieję, że rządzącym nie zabraknie odwagi. - Jesteśmy zdania, że powinniście wycofać się z zobowiązań rządu Ewy Kopacz na temat przyjmowania imigrantów. Nie przyjmujcie żadnych imigrantów, to są interesy niemieckie, niech sobie teraz sami z tym dadzą radę - powiedział poseł Kukiz'15.

 

Odniósł się też do sejmowego wystąpienia wiceszefa klubu PO Rafała Trzaskowskiego. Jak mówił, nie poznaje Trzaskowskiego, który na wtorkowym spotkaniu z premier Beatą Szydło był - jego zdaniem - "potulny jak baranek", przedstawiał argumenty merytoryczne, a jego stanowisko, które przedstawił w środę Sejmie, było zupełnie inne.

 

Kosiniak-Kamysz: dobre imię Polski, to nie to samo co dobre imię PiS

 

Stanowisko klubu parlamentarnego PSL zaprezentował jego szef Władysław Kosiniak-Kamysz. - Obrona dobrego imienia Polski nie oznacza obrony dobrego imienia PiS, często krytyka działań tej partii jest w interesie Polaków - powiedział.

 

 

Zaapelował o dialog rządu z koalicją także w sprawach dotyczących polityki krajowej. - Wielokrotnie premier apelowała, by o polskich sprawach mówić w polskim domu - i zgoda, dziękuję za wczorajsze spotkanie. Ale czy usłyszymy dziś od pani premier słowo >>przepraszam<< za wysłuchanie publiczne rok temu w Parlamencie Europejskim? Mówiliście wówczaj, jako PiS o zagrożonej demokracji przez sfałszowane, według was, wybory samorządowe w Polsce - mówił podczas debaty.

 

Jak podkreślił, "PSL protestowało i protestuje przeciwko pohukiwaniu przez niemieckich czy innych polityków na Polskę i będzie broniło dobrego imienia Polski". Ocenił, że "w wielu kwestiach" to oznacza brak przyzwolenia na działania PiS. Zaznaczył, że chętnie PSL wsparłoby PiS w innych sprawach, np. podwyższenia płacy minimalnej czy zmian dotyczących emerytur, ale - jak zauważył - nie ma zapowiadanych przez partie rządzącą projektów ustaw.

 

PAP

ml/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie