Bielsko-Biała: czujnik tlenku węgla uratował mieszkańców bloku przed śmiercią
Rozsądek jednego z lokatorów i zamontowany w mieszkaniu czujnik tlenku węgla uchronił mieszkańców bloku w Bielsku-Białej od ogromnej tragedii. Urządzenie - jak się okazało jedyne w całym bloku - zaalarmowało właścicieli mieszkania o gromadzącym się w pomieszczeniach czadzie. W porę wezwano straż pożarną, nikt nie zginął, skończyło się jedynie na niegroźnych podtruciach.
- Kazali się ubrać. Ja tak wyglądałam jak dzisiaj, no ubrać się, wyjść i okna pootwierać. Potem dowiedziałam się, że uchodzi gaz, tu z tego pionu, tam z czwartego pietra. Nie gaz tylko czad - powiedziała w Wydarzeniach Polsat News jedna z mieszkanek bloku.
Tlenek węgla, potocznie nazywany czadem, jest bezwonnym, silnie toksycznym gazem. Może zabić w kilka minut. By się zabezpieczyć, mieszkanie powinno być wyposażone w czujnik. Można go kupić już za mniej niż 100 zł. W bielskim bloku na czterdzieści mieszkań był zamontowany tylko w jednym. - Myśmy dostali to na urodziny od mojej siostry i szwagra - powiedział Krzysztof Dworaczek, który zaalarmował sąsiadów ulatniającym się tlenku węgla. Czujnik zadziałał i uratował życie wielu osób, nie tylko właścicieli mieszkania ale i ich sąsiadów z bloku.
Dopiero teraz lokatorzy, którzy nie zrobili tego na początku sezonu grzewczego zaczęli przeprowadzać przeglądy piecyków. Podobnie z czujnikami tlenku węgla, te pojawią się w mieszkaniach dopiero teraz, gdy ludzie otarli się o śmierć.
Straż pożarna i policja apelują co roku o rozwagę, od lat prowadzone są kampanie społeczne uświadamiające zagrożenia, w jednej z nich wystąpił mistrz olimpijski z Soczi w łyżwiarstwie szybkim Zbigniew Bródka, który zachęcał do montowania w domach czujników.
Komentarze